Wierzę, że Rada Nadzorcza TVP, decydując o wyborze finalistów konkursu na prezesa i członków zarządu TVP, kierowała się kwestiami merytorycznymi - powiedziała minister kultury Małgorzata Omilanowska. Zapewniła, że ustosunkuje się do decyzji RN, kiedy pozna jej uzasadnienie.
Omilanowska odniosła się w środę do listy kandydatów na szefa i członków zarządu TVP, którzy dostali się do ostatniego etapu konkursu.
"Nie znam jeszcze w tej chwili uzasadnienia decyzji Rady Nadzorczej. (...) Przedstawiciel ministerstwa miał swoje odrębne zdanie w tej kwestii - to wszystko, co wiem" - powiedziała w środę w Warszawie szefowa resortu kultury dziennikarzom.
RN TVP wybrała dwunastu kandydatów zakwalifikowanych do ostatniego etapu konkursu - przesłuchań kandydatów. Są to: obecni członkowie zarządu - prezes TVP Juliusz Braun, Bogusław Piwowar i Marian Zalewski oraz Janusz Daszczyński, Iwona Schymalla, Piotr Gaweł, Jarosław Pachowski, Urszula Rzepczak, Zbigniew Jasiewicz, Wiesław Rola, Stanisław Wójcik i Sławomir Zieliński.
We wtorek list protestacyjny w tej sprawie wystosowali Obywatele Kultury. Protestują w nim przeciwko niejasnym - ich zdaniem - procedurom, na podstawie których RN wybrała finalistów konkursu. Jak piszą Obywatele Kultury, RN TVP nie dopuściła do publicznego etapu konkursu m.in. dyrektor Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, b. wiceminister kultury i autorki ustawy o kinematografii - Agnieszki Odorowicz; twórcy TVP Kultura i b. wiceministra kultury Jacka Wekslera oraz b. dziennikarza i szefa oddziału polskiego BBC Roberta Kozaka.
"Myślę, że dobrze byłoby, aby opinia publiczna miała okazję poznać powody, dla których RN podjęła taką, a nie inną decyzję. Przypominam jednak, że jest suwerenna w swoich decyzjach" - powiedziała Omilanowska.
Także prezydent Bronisław Komorowski wyraził we wtorek zaniepokojenie faktem, że już na początkowym etapie konkursu na członków zarządu TVP, RN podjęła decyzję o pominięciu kandydatów związanych z obszarem kultury.
"Ja wyrażę swój pogląd na ten temat, kiedy dowiem się jakimi przesłankami kierowała się RN, podejmując taką decyzję" - zapewniła Omilanowska.
Zwróciła uwagę, że wszyscy kandydaci złożyli swoje oferty programowe. "Jestem przekonana, że decyzja ta została podjęta na podstawie analizy tych projektów. Wierzę w związku z tym, że kierowano się sprawami merytorycznymi, a w każdym razie - nie mam w tej chwili powodu, aby w to wątpić. Myślę, że uzasadnienie, które na pewno wkrótce poznamy, pozwoli nam wyrobić sobie swój pogląd na ten temat" - oceniła.
"Nie mogę się zgodzić z tym, że osoby, które przeszły do następnego etapu, to ludzie niemający kompetencji merytorycznych, bo chyba nikt (...) nie pozwoli sobie na formułowanie takiego poglądu w stosunku do tej dwunastki, która znalazła się w grupie dopuszczonej do konkursu przez Radę Nadzorczą" - powiedziała Omilanowska.
Przewodniczący RN TVP Stanisław Jekiełek powiedział PAP w środę, że "Rada Nadzorcza jest ciałem kolegialnym", a najbliższe posiedzenie odbędzie się w poniedziałek 25 maja. "Jeśli Rada zdecyduje, że jest to zasadne, zajmie się tą sprawą na posiedzeniu" - powiedział. Dodał jednak, że pismo Obywateli Kultury nie było skierowane bezpośrednio do RN TVP.
Członek RN TVP, delegowany do niej przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Lech Jaworski uważa z kolei, że należy więcej uwagi skupić na kandydatach, którzy zostali dopuszczeni do dalszego udziału w konkursie. "Zwracam uwagę, że wśród osób, które będą ubiegać się o funkcję prezesa telewizji, cztery z nich to osoby mające doświadczenie w zarządzaniu Telewizją Polską, a jedna z nich jest znaną dziennikarką, która również może wykazać się kompetencjami" - powiedział PAP we wtorek.
Zwrócił również uwagę, że obowiązek kierowania się doświadczeniem kandydatów w zarządzaniu publicznymi mediami, na Radę Nadzorczą TVP nakłada ustawa o radiofonii i telewizji. Zdaniem Jaworskiego, stanowisko Obywateli Kultury jest głosem lobby określonego kandydata. "To oburzenie jest moim zdaniem związane nie z tym, kto dalej ubiega się o te funkcje, tylko z konkretną osobą, która się nie ubiega. Moim zdaniem, nie miała ona wcale lepszych kwalifikacji, niż osoby, które przeszły dalej" - uznał. Nie odniósł się do słów prezydenta Komorowskiego.(PAP)
agz/ rcze/ mhr/