Ozdobny basen, otoczony różanymi rabatami, ławkami i cisowym żywopłotem znajdzie się w centrum dolnej części projektowanego ogrodu przy Zamku Królewskim w Warszawie. Tereny ogrodowe mają rozciągać się też koło Zamku, na skarpie i przy Arkadach Kubickiego.
Ogród towarzyszył Zamkowi Królewskiemu w Warszawie właściwie od początku jego istnienia. W okresie średniowiecza, kiedy Zamek należał do książąt mazowieckich, ogrody były ważną scenerią kultury dworskiej, jako miejsce wypoczynku i zabaw. Najstarszy dokument mówiący o zamkowym ogrodzie pochodzi jednak dopiero z początku XV w.
"Nie znaczy to, że nie istniał wcześniej, chociaż nie możemy precyzyjnie określić gdzie. Prawdopodobnie był ogród u stóp skarpy zamkowej, na brzegu Wisły. Wówczas znajdował się nieco dalej od bryły Zamku, jednak wtedy ogrody często umieszczano poza obrębem murów z uwagi na szczupłość miejsca, a dworskie towarzystwo udawało się tam jak na piknik, zabierając prowiant, kobierce i namioty" - powiedziała PAP zajmująca się ogrodem zamkowym Małgorzata Szafrańska.
Swój rozkwit w dobie Renesansu ogród zawdzięcza późniejszej królowej Annie Jagiellonce, która spędzała na Zamku dużo czasu. "Matka królowa Bona wpoiła jej zamiłowanie dla włoskiej sztuki ogrodowej nowego typu, preferującej ogrody geometryczne, strzyżone dostosowane do kompozycji architektury. Przekazała jej również miłość do roślin i dzięki królowej Annie u stóp skarpy powstały sady owocowe. Na skarpie utworzono zaś ogród w stylu włoskim, który można podziwiać na pierwszej panoramie miasta" - relacjonowała Szafrańska.
Z ogrodu przedwojennego ocalało jedynie 80 grabów, starannie przycinanych dziś przez zamkowego ogrodnika. Dzięki kolejnym drzewom otrzymywanym w darze udało się już prawie uformować dwa boki czworokąta boskietowego. Po odbudowie teren przestał być zapleczem gospodarczym i zaczął się powoli stawać miejscem przyszłego ogrodu -mowi Małgorzata Szafrańska.
Kiedy Warszawa po unii lubelskiej została wybrana miastem sejmowym, wydano pierwsze ustawy ozdobione widokiem miasta, w którym je uchwalono.
Na opublikowanej w latach 80. XVI w. drzeworytniczej panoramie Warszawy możemy podziwiać ogromny ogród na skarpie, schodzący ku brzegowi Wisły; ogród wieńczyła brama, przez którą udawano się być może na przejażdżki łodziami po rzece.
"Niestety ogród został zniszczony w okresie przebudowy Zamku przez Zygmunta III Wazę, kiedy powstał główny pięciobok gmachu. Król nie był jednak przeciwnikiem ogrodu, ponieważ natychmiast założył go w innym miejscu, na skarpie, koło obecnej Biblioteki Królewskiej. Ogród ten opisał w 1543 r. w słynnym wierszowanym opisie Warszawy +Gościniec+ Adam Jarzębski. Dokument jest niezwykły dla opisu miasta, o zamkowym ogrodzie jest tylko wzmianka, która jednak zachęciła nas do odtworzenia tego ogródka" - powiedziała Szafrańska.
Kiedy na Zamku pojawili się Sasi, brak ogrodu stał się problemem, ponieważ obaj byli wielbicielami Wersalu funkcjonującego "między dziedzińcem a ogrodem". "Stąd koncepcja Pałacu Saskiego z wielkim ogrodem jako głównej rezydencji. Zamek doczekał się tylko uporządkowania i zazielenienia skarpy. Później Stanisław August Poniatowski resztki ogrodu zamienił w ujeżdżalnię. Pozostały jedynie drzewka pomarańczowe w barwnych donicach, przywożone z oranżerii w Łazienkach na lato i umieszczane wzdłuż skarpy. Na dole powstała oficyna dla urzędników dworskich, którzy zakładali przydomowe ogródki. Król myślał o stworzeniu ogrodu na zasypanym starorzeczu, jednak jego abdykacja pozostawiła to w sferze projektów" - mówiła pracownica Zamku.
Podczas zaborów powstały projekty przebudowy Zamku, zorganizowano także rodzaj konkursu na ogród. Trudnością była jednak ruchliwa ulica obsługująca nadbrzeże, oddzielająca części planowanego założenia. Problem rozwiązał dopiero Jakub Kubicki projektując tunel nad ulicą, pierwotną formę Arkad. Spacerujący po górnym ogrodzie mogli schodzić wielkimi schodami na dolną część. Niestety całość funkcjonowała krótko, bo po powstaniu listopadowym Arkady przekształcono w stajnie, a w ogrodzie powstały koszary dla Kozaków. Ok. 1900 r. ogród dolny zniknął praktycznie zupełnie. Natomiast na skarpie nasadzano drzewa i krzewy, które po pewnym czasie niemal zakryły Zamek, zgodnie z ówczesną modą. Na zboczu skarpy powstały także kompozycje z kwiatów sezonowych.
"Po odzyskaniu niepodległości mieliśmy skarpę zarośniętą tak, że Zamku niemal nie było widać, natomiast na dole - baraki po Kozakach. Zamek wyremontowano i zamieszkał w nim prezydent. Tradycyjną funkcję ogrodu przejął ozdabiany drzewkami w donicach taras biblioteki, gdzie w specjalnych namiotach odbywały się przyjęcia. Niżej był w zasadzie głównie teren spacerowy. Baraki rozebrano, w Arkadach powstał garaż dla prezydenckich aut. O ogrodzie zapomniano. Dopiero kampania prasowa z lat 30. zwróciła na to uwagę i stworzono go, niestety tuż przed wybuchem wojny. By wydobyć monumentalność Zamku od strony Wisły wybrano ogród neobarokowy, symetryczny w stylu francuskim - z wielkim trawnikiem, kwietnikami i szpalerami tzw. boskietów - zwartego masywu drzew, ciętego na proste ściany - po bokach" - opowiadała Szafrańska.
Ogród przetrwał wojnę nienaruszony. Zniszczyli go dopiero budowniczy trasy W-Z i wjazdu na nią, który odciął część ogrodu od południa. Kiedy zdecydowano, że Zamek nie zostanie odbudowany, uporządkowano teren na górze i skarpę, na Arkadach ustawiono wysokie latarnie typu ulicznego i powierzono architektowi krajobrazu prof. Longinowi Majdeckiemu zaprojektowanie otwartego małego parku na terenie dolnego ogrodu. W okresie odbudowy teren zajęły budynki Pracowni Konserwacji Zabytków(PKZ).
Skarpa ma być zupełnie pozbawiona drzew jak w XVIII w. Będzie to teren odkryty, z ławkami na obszarze Arkad i przed nimi. Wzdłuż Arkad ma powstać kwietna rabata.(...) W zakątku koło biblioteki będzie ogród wazowski, próbka starego stylu barokowego, gdzie znajdą się wzory z bukszpanów z tłem z barwnego żwiru i lawendową rabatą przy ścianie Zamku"
"Zaczęły tam wkraczać samosiewy. Z ogrodu przedwojennego ocalało jedynie 80 grabów, starannie przycinanych dziś przez zamkowego ogrodnika. Dzięki kolejnym drzewom otrzymywanym w darze udało się już prawie uformować dwa boki czworokąta boskietowego. Po odbudowie teren przestał być zapleczem gospodarczym i zaczął się powoli stawać miejscem przyszłego ogrodu. Rozebraliśmy budynki po PKZ-tach. Potem przez lata powstawał projekt zieleni. Reszta stała się uporządkowanym trawnikiem wykorzystywanym na imprezy plenerowe i przez wypoczywających mieszkańców" - mówiła Szafrańska.
Jak dodała, w ubiegłym roku zamknięto projekt przyszłego ogrodu i uzyskano pozwolenia budowlane. Do rozpoczęcia realizacji potrzebne są już tylko fundusze. W myśl koncepcji na dole, w miejscu obecnego trawnika zaplanowano wielki zbiornik wodny, otoczony ławkami, rabatami kwiatowymi i strzyżonym cisowym żywopłotem. "Planujemy różano-lawendową pergolę z różami - albo dawnych odmian albo imitujących kształtem stare, lecz kwitnących kilka razy w roku i odpornych na choroby. To będzie ogród regularny, symetryczny, zalany światłem, jednak także z cienistymi zakątkami i swobodną przestrzenią parkową. Planujemy również zaprezentować zbiór głazów narzutowych uznawany za najcenniejszy na terenie Warszawy" - relacjonowała pracownica Zamku.
Skarpa ma być zupełnie pozbawiona drzew jak w XVIII w. Będzie to teren odkryty, z ławkami na obszarze Arkad i przed nimi. Wzdłuż Arkad ma powstać kwietna rabata. "Może uda się też stworzyć namiastkę doniczkowych drzewek pomarańczowych ze specjalnej odmiany wiśni o kulistych główkach. Z daleka wyglądają jak pomarańczowe i są odporne na nasz klimat. W zakątku koło biblioteki będzie ogród wazowski, próbka starego stylu barokowego, gdzie znajdą się wzory z bukszpanów z tłem z barwnego żwiru i lawendową rabatą przy ścianie Zamku" - dodała Szafrańska.
Wśród roślin rabatowych zaplanowano także m.in. niebieskie i różowe niezapominajki, połączone z białymi i różowymi tulipanami; narcyzy i zawilce; maki, peonie, lilie, hortensje, azalie i fuksje w kamiennych wazach, tworzące różnobarwne plamy kolorystyczne. "Ogród to ostatni etap odbudowy, swoiste uwieńczenie Zamku. Mamy nadzieję na jak najszybsze jego odtworzenie" - podsumowała Szafrańska.
Anna Kondek (PAP)