Musimy mówić, że na Białorusi jest dyktatura, a w Ukrainie – wojna i że tworzą je ci sami autorzy – podkreśla wicepremier, minister kultury Piotr Gliński, który w piątek na Fotofestiwalu w Łodzi obejrzał dwie wystawy zrealizowane przez twórców z Ukrainy i Białorusi.
"Świetnie, że takie wystawy są organizowane. To ważne przesłanie dla wszystkich. My nie możemy przestać o tym mówić; to nasz wspólny interes i wspólne wartości - z Białorusinami i Ukraińcami. Europa Zachodnia zaczyna przysypiać. Zaczyna się przyzwyczajać, a przyzwyczajenie to siostra obojętności, a obojętność to coś bardzo złego. Musimy mówić, że na Białorusi jest dyktatura, a w Ukrainie - wojna. I tworzą je ci sami autorzy" - podkreślił wicepremier, który w piątek na OFF Piotrkowska w Łodzi obejrzał dwie wystawy fotograficzne przygotowane w ramach Fotofestiwalu.
Podczas piątkowej wizyty w Łodzi Gliński skorzystał z zaproszenia Krzysztofa Candrowicza z kolektywu kuratorskiego Fotofestiwalu i do listy swoich wizyt dołączył jeszcze jedną - nieplanowaną - na OFF Piotrkowska, gdzie eksponowane są dwie wystawy "Dom, który nie istnieje/Miesiąc Fotografii w Mińsku" oraz "Złowieszczy krajobraz & Cienka linia/Odesa Photo Days".
Po wystawie fotografii pokazujących trudną rzeczywistość obu krajów wicepremiera oprowadziły dwie kuratorki - Ukrainka i Białorusinka.
Ekspozycje to szczególne pozycje wśród ponad 40 wystaw prac twórców z całego świata, odbywających się w różnych punktach Łodzi w ramach Fotofestiwalu. Organizatorzy zaprosili Odesa Photo Days oraz Miesiąc Fotografii w Mińsku, bo oba przeglądy nie mogły odbyć się w tym roku w Białorusi i Ukrainie. Łódź stała się dla nich bezpieczną przestrzenią artystycznej wypowiedzi. Ta idea współgra z przewodnim hasłem Fotofestiwalu, którym jest WSPÓLNOTA.(PAP)
Autorka: Agnieszka Grzelak-Michałowska
agm/ pat/