Brytyjski wokalista i multiinstrumentalista Paul McCartney, jeden z założycieli grupy The Beatles i współautor większości jej utworów, wystąpi 22 czerwca na warszawskim Stadionie Narodowym. Będzie to jego pierwsza wizyta w Polsce.
Z czterech członków zespołu The Beatles, to właśnie utwory McCartneya podbijały listy przebojów w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych przez niemal całe lata 70. i 80. Choć jego kariera solowa jest pełna nagród i splendoru, często pozostawał w cieniu swojego przyjaciela i współzałożyciela The Beatles, Johna Lennona. Obu muzyków stale porównywano ze sobą, zarówno w trakcie ich współpracy, jak i prowadzenia niezależnych od siebie karier.
Lennon, przez wielu utożsamiany z "rock and rollowym" stylem, angażował się w politykę i słynął z ostrych wypowiedzi. McCartney, nazywany przez prasę "ładnym Beatlesem", stronił od kontrowersji; krytycy często wytykali mu nawet zbyt "popowe", obliczone na sukces, brzmienie. Podążył inną drogą niż Lennon, co przyniosło mu niegasnącą popularność i miliony sprzedanych płyt.
Paul McCartney (ur. 1942 r. w Liverpoolu) basistą został z przypadku. Początkowo grał w zespole na gitarze, a po odejściu basisty Stuarta Sutcliffe'a zgodził się przejąć jego rolę.
W 1970 r., gdy The Beatles ogłosili światu swój rozpad, byli najpopularniejszym zespołem na świecie. Od 1963 r. i wydania ich debiutanckiego krążka "Please Please Me", zespół stał się ogólnokrajową - następnie ogólnoświatową - sensacją, a ich piosenki nie schodziły z czołowych miejsc na listach przebojów. Muzycy grupy stali się idolami nastolatek, które włamywały się do ich pokojów hotelowych, kradły ubrania, prześcieradła a nawet włosy, zebrane z grzebieni Beatlesów. W połowie lat 60. świat opanowała tzw. "beatlemania". Podczas koncertów, muzycy narzekali, że nie słyszą tego, co grają. Pisk i krzyk rozhisteryzowanych fanów zagłuszał muzykę. Na czele zespołu stali John Lennon i Paul McCartney, dzielący między siebie role wokalistów.
Po raz pierwszy spotkali się 6 lipca 1957 r. w Woolton, podczas festynu na którym przygrywał zespół The Quarryman, któremu liderował 17-letni John Lennon. To spotkanie dało początek współpracy między dwoma początkującymi muzykami, do których niebawem dołączył gitarzysta George Harrison, basista z przymusu - malarz z powołania Stuart Sutcliffe i perkusista Pete Best. Choć ojciec McCartneya nie był zachwycony nową znajomością syna z Lennonem - ostrzegał, że ten "wpakuje go w kłopoty" - zezwalał na przeprowadzanie prób grupy w salonie swojego domu.
By "ograć się", zespół wyjechał w sierpniu 1960 r. do Niemiec, gdzie przygrywał w hamburskich tancbudach. Po powrocie do Liverpoolu, stali się lokalną sensacją, przyciągając tłumy do klubu The Cavern. W 1963 r. Besta zastąpił Ringo Starr. W tym samym roku The Beatles nagrali swój pierwszy hit, "Love Me Do" a następnie, dzięki staraniom menedżera Briana Epsteina, debiutancką płytę. "Please Please Me" odniosła sukces komercyjny i artystyczny, dzięki któremu młody i nikomu nie znany dotąd zespół z Liverpoolu, zyskał ogólnokrajową popularność.
W ciągu następnych lat i następnych wydawnictw płytowych - "With the Beatles", "A Hard Day's Night", "Help!" - życie muzyków zupełnie się zmieniło. McCartney w wywiadach wspominał, że nie mogli nawet przejść się po ulicy, by nie zostać "zaatakowanym" przez rzesze fanów. Tych przybywało; z czasem "beatlemania" opanowała całą Europę i przeniosła się do Stanów Zjednoczonych.
Podczas koncertu na nowojorskim Shea Stadium w 1965 r. muzycy w ogóle nie słyszeli tego, co grali. Zagłuszały ich krzyki publiczności. Co chwilę któryś z widzów usiłował biec na płytę stadionu; interweniować musiała policja. "Na Shea Stadium zobaczyłem szczyt wielkiej góry" - wspominał później Lennon, uznając występ za szczyt popularności grupy. Wkrótce The Beatles podjęli decyzję o zaprzestaniu koncertowania; postanowili skupić się na pracy w studiu. Po śmierci Epsteina w 1967 r., funkcję nieoficjalnego prowadzącego machinę The Beatles przejął McCartney, nie bez krytyki ze strony pozostałych członków grupy.
Kolejna krążki zespołu - "Revolver" (1966), "Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band" (1967), tzw. "Biały Album" (1968) i "Abbey Road" (1969) - dziś znajdują się w czołówce katalogu "najważniejszych płyt wszech czasów" magazynu Rolling Stone. Grupa rozpadła się w 1970 r.
W 1970 r. ukazał się pierwszy solowy album basisty, zatytułowany po prostu "McCartney" a rok później do sklepów trafiła płyta "Ram". McCartney kontynuował karierę u boku swojej żony, Lindy Eastman, w zespole Wings. "Taki zespół jak Wings miał przed sobą trudne zadanie: musiał mierzyć się z legendą The Beatles. To był wybór między zakończeniem kariery a jej kontynuowaniem. Za bardzo kocham muzykę, żeby już skończyć" - mówił muzyk w książce "Wingspan: Paul McCartney's Band on the Run".
McCartney wydał do dziś ponad 30 solowych płyt. Ostatnią - "Kisses on the Bottom" - w 2012 r. Do największych przebojów jego solowej kariery zaliczają się m.in. "Live and Let Die", "Band on the Run", "My Love", "Ebony and Ivory" - duet ze Steviem Wonderem oraz "Say, Say, Say", zaśpiewane z Michaelem Jacksonem. Rzadko pozwalał sobie na dłuższe przerwy w nagrywaniu czy koncertowaniu.
W 1991 r. wziął udział w serii akustycznych koncertów "MTV Unplugged"; w 1994 wystąpił w wielogodzinnym filmie dokumentalnym "The Beatles Anthology", a także, wraz z Harrisonem i Starrem, wziął udział w nagrywaniu dwóch "nowych" piosenek The Beatles. Utwory "Free as a Bird" i "Real Love", nagrane w domowym studiu przez Lennona, zostały "dokończone" przez pozostałą trójkę Beatlesów. Lennon zginął w 1980 r., zastrzelony przed swoim domem w Nowym Jorku.
W 1995 r. książę Karol uhonorował muzyka nadając mu tytuł członka Royal Collage of Music. "To niesamowite. Szczególnie dla kogoś, kto nie umie przeczytać nawet jednej nuty" - żartował z samego siebie eks-Beatles. Dwa lata później McCartney otrzymał od królowej Elżbiety II tytuł szlachecki. W 2005 r. wystąpił w Londynie podczas koncertu charytatywnego Live8. Muzyk zamknął cały koncert utworem "The Long and Winding Road". W 2012 r. wystąpił podczas ceremonii zamknięcia letnich igrzysk olimpijskich w Londynie.
W 2000 r., podczas kręcenia kolejnych części "Beatles Anthology", McCartney - muzyczny samouk, nieobyty z teorią kompozycji - przyznał: "Nie odczuwam żadnej potrzeby uczenia się muzyki. To mogłoby wszystko zepsuć, gdybym dowiedział się, jak należy to robić". (PAP)
pj/ ls/