Najważniejszym powodem sięgnięcia po mit o Orfeuszu i Eurydyce była pandemia. Ten mit ukazuje piękną historię, w której miłość zwycięża śmierć - mówi PAP o spektaklu plenerowym „Eurydyka” jego reżyser Paweł Szkotak. Przedstawia też najbliższe plany reżyserskie w operze i teatrze dramatycznym.
Polska Agencja Prasowa: Pański spektakl plenerowy "Eurydyka" przygotowany z Teatrem Biuro Podróży święci triumfy na polskich festiwalach teatrów ulicznych i plenerowych. Był m.in. pokazany podczas Międzynarodowego Festiwalu Sztuka Ulicy w Warszawie, otworzył Międzynarodowy Festiwal Teatrów Plenerowych i Ulicznych FETA w Gdańsku. Co pana skłoniło do realizacji tego przedstawienia?
Paweł Szkotak: Najważniejszym powodem sięgnięcia po ten piękny mit, który - jak wiemy - leży też u początków opery, była pandemia. To wydarzenie, które teraz może trochę się zaciera w powszechnej świadomości, bo zostało wyparte przez tragedię wojny w Ukrainie - jeszcze dwa lata temu było doświadczeniem nieoczekiwanym i dramatycznym dla wielu osób. Kiedyś na własny użytek sporządziłem pandemiczny bilans i wyliczyłem, że zmarło dwanaście bliskich mi osób, spośród moich znajomych i członków rodziny.
Do tego doszła izolacja, trudności związane albo z utratą pracy, albo z dotychczasowym funkcjonowaniem. Zaczęliśmy zdalnie pracować, uczyć się, prowadzić życie towarzyskie. Brakowało możliwości wspólnego oglądania spektakli, filmów, uczestnictwa w koncertach. Wszyscy to doskonale pamiętamy. Jedyną dobrą stroną w moim przypadku było to, że wreszcie mogłem się porządnie wyspać. Lockdown zmienił świat, w którym żyliśmy, utrata bliskiej osoby przestała być jedynie fikcją literacką, stała się coraz bardziej powszechnym doświadczeniem.
Taki był główny powód zajęcia się mitem o Orfeuszu i Eurydyce, który ukazuje piękną historię, w której miłość zwycięża śmierć. Przynajmniej na chwilę.
PAP: Gdzie jeszcze latem będzie można obejrzeć "Eurydykę" Teatru Biuro Podróży?
P. S.: Zagraliśmy już kilkanaście razy "Eurydykę" i jeszcze będziemy ją pokazywać. Głównie w Polsce, chociaż prezentowaliśmy to przedstawienie także na Festiwalu Babel w Targoviste, w Rumunii. To drugi po Sibiu co do wielkości festiwal w tym kraju. Razem z pokazywaniem innymi spektakli da to nam ponad trzydzieści wyjazdów i prezentacji. To nie jest mało, ale powrót do normalnej częstotliwości grania zajmie jeszcze kilka lat. Rynek festiwali teatralnych odradza się powoli po okresie pandemicznym, chociaż liczba widzów wskazuje na to, że ludzie są spragnieni kontaktu z teatrem na żywo.
Być może publiczność w teatrze plenerowym, w otwartej przestrzeni czuje się bezpieczniej. Nie bez znaczenia pewnie jest i to, że przedstawienia można obejrzeć za darmo. W czasie pandemii wszyscy zbiednieliśmy, a teraz jeszcze borykamy się z inflacją.
PAP: Od 2018 r. pan i Teatr Biuro Podróży organizujecie w sierpniu w Poznaniu Festiwal na Wolnym Powietrzu. Czy w tym roku uda się go przygotować?
P. S.: W tym roku nie udało nam się go zorganizować, dlatego że nie dostaliśmy środków na ten festiwal. Lubiłem to wydarzenie, bo było kameralne, skrojone na ludzką miarę, tak, aby każdy widz mógł zobaczyć wszystkie zaproszone spektakle. Być może wrócimy do organizacji Festiwalu na Wolnym Powietrzu w 2023 r.
W przyszłym roku obchodzić będziemy 35-lecie Teatru Biuro Podróży i w jakiś sposób będziemy chcieli to zaznaczyć. Zobaczymy...
PAP: Wiem, że rozpoczął pan już pracę nad wystawieniem "Fausta" Charles'a Gounoda w Operze Nova w Bydgoszczy. W październiku 2021 r. dał pan w tym teatrze premierę opery "Cossi fan tutte albo Szkoła kochanków" Mozarta. Jeśli dobrze sprawdziłem, początki pańskiej pracy w operze sięgają 2007 r., kiedy w poznańskim Teatrze Wielkim wystawił pan "Stifellio" Giuseppe Verdiego?
P. S.: Jeszcze wcześniej, bo w 2006 r., w ruinach niemieckiego teatru Victoria w Gliwicach wyreżyserowałem "Carmen" Georges'a Bizeta z Małgorzatą Walewską w roli tytułowej. I to chyba od tego spektaklu Gliwickiego Teatru Muzycznego można mówić o moim romansie z operą.
PAP: Bardzo dziękuję za doprecyzowanie. O czym będzie pański "Faust" w Operze Nova i kiedy zaplanowano jego premierę?
P. S.: Premierę zaplanowano na 8 października. Wcześniej na scenie opery bydgoskiej chciano wystawić "Eugeniusza Oniegina" Piotra Czajkowskiego. Jednak dyrekcja Opery Nova podjęła decyzję - moim zdaniem słuszną - żeby zmienić tytuł z uwagi na agresję Rosji na Ukrainę.
"Faust" to niezwykła opera, która przez długi czas była popularna nie tylko we Francji, ale w całej Europie. Do tego stopnia, że wręcz uchodziła za przykład, synonim dzieła operowego. W znanym musicalu i filmie "Upiór w operze" w finałowej scenie, która rozgrywa się właśnie w operze, na ekranie widzimy zakończenie "Fausta".
Libreciści Jules Barbier i Michel Carré odwołują się do innego, wielkiego dzieła, autorstwa Johanna Wolfganga Goethego. Choć libretto jest oczywiście krótsze, skrojone na miarę opery. Akcenty także są rozłożone trochę inaczej. Większą rolę niż w pierwowzorze literackim odgrywa Małgorzata. Może dlatego, właśnie pod takim tytułem dzieło Gounoda czasem funkcjonuje na rynku niemieckim.
W spektaklu będzie istotnych kilka wątków. Miłość, pogoń za młodością. To ostatnie pragnienie brzmi dość współcześnie. W naszym świecie wypada być młodym. Ważnym kontekstem tłumaczącym wybory bohaterów jest wojna. W oryginale nie została ona umiejscowiona historycznie. W mojej inscenizacji odwołuję się do pierwszej wojny światowej, która była tragicznym, masowym doświadczeniem europejskim.
Osią fabuły "Fausta" jest marzenie nieobce wielu ludziom - marzenie o tym, aby przeżyć nasze życie jeszcze raz, posiadając wiedzę i doświadczenie, które ma się teraz. Cofnąć czas i stać się na nowo młodym. O tym marzy Faust, nie zdając sobie sprawy, że potknie się o miłość. Wspomniałem już, że nie mniej ważną postacią w operze jest też Małgorzata. W trakcie akcji scenicznej obserwujemy jej przemianę. Poznajemy ją jako młodą, być może odrobinę naiwną dziewczynę, która przeżywa wielką miłość, zamienia się w kobietę, odrzuca macierzyństwo, a w finale widzimy ją w więzieniu, samotną, odtrąconą, pogrążoną w szaleństwie. Będziemy mogli zatem obejrzeć portret kobiety w bogatej, zróżnicowanej, lirycznej i dramatycznej odsłonie.
PAP: Jakie są pańskie plany reżyserskie w teatrach dramatycznych?
P. S.: Plany na najbliższy sezon powoli się klarują. Następną produkcją po "Fauście" będzie "Kłamstwo" Floriana Zellera w Teatrze im. Aleksandra Sewruka w Elblągu. Autor szerszej publiczności może być znany jako reżyser i scenarzysta oscarowego filmu "Ojciec" z Anthonym Hopkinsem. Następna reżyseria to podróż do krainy dziecięcej wyobraźni w warszawskim Teatrze Lalka. Tytuł spektaklu jeszcze jest w trakcie ustalania, ale zawsze cieszę się ze spotkania z najmłodszą widownią, która reaguje spontanicznie i żywiołowo. Potem w planach jest powrót do Bałtyckiego Teatru Dramatycznego im. Juliusza Słowackiego w Koszalinie. Najprawdopodobniej wystawimy tam "Tango" Sławomira Mrożka. Tekst, który cały czas wydaje się niepokojąco aktualny.
O dalszych zamierzeniach nie chcę mówić, żeby nie zapeszać. Nadchodzący czas nie będzie łatwy ze względu na warunki ekonomiczne, ale polski teatr niejednokrotnie pokazywał już, że potrafi sobie radzić w trudnych warunkach. Jest ważnym miejscem dla widzów i ludzi, którzy w nim pracują.
Rozmawiał Grzegorz Janikowski (PAP)
Paweł Szkotak (ur. 2 września w 1965 r. w Bydgoszczy) jest absolwentem psychologii na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu. Jest reżyserem teatralnym i operowym, prezesem Stowarzyszenia Dyrektorów Teatrów, twórcą ponad 60 spektakli. W 1988 r. założył w Poznaniu Teatr Biuro Podróży. W latach 2003–15 był dyrektorem Teatru Polskiego w Poznaniu.
Paweł Szkotak i prowadzony przez niego Teatr Biuro Podróży otrzymali ponad trzydzieści nagród i wyróżnień na prestiżowych festiwalach w Polsce i za granicą.
W 2018 r. TBP otrzymał podczas festiwalu w Edynburgu prestiżową nagrodę Archanioła gazety "The Herald", przyznawaną artystom różnych dziedzin sztuki za wieloletnie kontakty i wkład artystyczny w program tego festiwalu.
Z okazji 30-lecia Teatru Biuro Podróży latem 2018 r. w Poznaniu powołano do życia Festiwal na Wolnym Powietrzu, którego ideą jest "spotkanie widzów z teatrem w przestrzeni otwartej, publicznej, w miejscu znanym, ale zredefiniowanym poprzez sztukę".(PAP)
gj/ skp/