Piosenki ludowe, dziecięce, przeboje muzyki popularnej i utwory muzyki klasycznej zabrzmiały w sobotę w Moskwie na I Festiwalu Polskiej Piosenki, który zgromadził żyjących w stolicy Rosji Polaków i przedstawicieli Polonii.
Najmłodszymi wykonawcami na około trzygodzinnym przeglądzie były dzieci - uczniowie Szkolnego Punktu Konsultacyjnego przy ambasadzie RP. Wśród najstarszych byli członkowie polonijnego zespołu "Baśki". Wystąpili także nastoletni wykonawcy kształcący się w rosyjskich szkołach muzycznych. Na scenę wyszedł z gitarą również ks. Tadeusz Pielak, proboszcz parafii św. Olgi w moskiewskiej dzielnicy Lublino.
Zespół "Baśki", który w tym roku obchodzić będzie 20-lecie działalności, tworzą nie tylko osoby mające polskie korzenie. „Mamy kilka osób, które po prostu lubią kulturę polską. Jak człowiek bardzo chce śpiewać z nami i lubi to, to niech przychodzi” – powiedziała PAP członkini zespołu, pani Ludmiła. Do "Basiek" należą kobiety i mężczyźni, zespół występuje w strojach krakowskich, a w repertuarze ma polskie pieśni ludowe, popularne i religijne.
Organizatorem spotkania był Szkolny Punkt Konsultacyjny. Był to pierwszy przegląd łączący różne środowiska – nie tylko polonijne, ale i Polaków, którzy żyją i pracują w stolicy Rosji.
Gościem festiwalu był senator Artur Warzocha (PiS), wiceprzewodniczący senackiej komisji spraw emigracji i łączności z Polakami za granicą. Senator w Moskwie spotyka się ze środowiskami polskimi.
Jego zdaniem „zmianą w dobrym kierunku” jest to, że obecnie to parlament zajmuje się bezpośrednią opieką nad Polakami mieszkającymi za granicą i środowiskami polonijnymi. Warzocha ocenił, że parlamentarzyści „mogą wykazać więcej empatii niż mechanizm administracyjny czy urzędniczy, który w swojej pracy może się wydawać często dość bezduszny”.
„Tego rodzaju uwagi były kierowane pod adresem np. Ministerstwa Spraw Zagranicznych w latach, kiedy to właśnie MSZ zajmował się podziałem środków na pomoc dla Polaków mieszkających za granicą i dla Polonii. Często środowiskom polonijnym, działaczom polonijnym, ciężko było przebić się przez pewną hierarchiczną strukturę urzędową w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Natomiast (…) do parlamentarzystów można docierać bezpośrednio i tak się stało w przypadku mojej osoby i moich kontaktów z miejscową Polonią” – tłumaczył senator.
Jak zapowiedział, swoje obserwacje ze spotkań zamierza przekazać zarówno senackiej komisji, jak i władzom Senatu. „Jestem przekonany, że będę się mógł podzielić swoimi refleksjami z ministrem spraw zagranicznych” – dodał senator.
Z Moskwy Anna Wróbel (PAP)
awl/ akl/ mal/ agz/