Prezydent Bronisław Komorowski z małżonką oraz Lech Wałęsa przybyli w sobotę na polską premierę filmu "Wałęsa. Człowiek z nadziei" w Teatrze Wielkim-Operze Narodowej w Warszawie. Kłopoty zdrowotne uniemożliwiły udział reżyserowi obrazu Andrzejowi Wajdzie. "Prawdziwa opowieść o tym, jak udało się uciec do lepszego świata" - tak "Wałęsę. Człowieka z nadziei" w rozmowie z dziennikarzami po seansie określił Bronisław Komorowski.
Prezydent powiedział, że film ten "będzie miał ogromne znaczenie dla przyszłorocznych obchodów 25. rocznicy odzyskania przez Polskę wolności". "Tworzyć on będzie nie tylko naszą wiedzę, a szczególnie wiedzę młodego pokolenia, o tych niezwykłych czasach, ale już dosyć odległych, (...) będzie także utrwalał nasze wewnętrzne przekonanie, że wszyscy jako naród powinniśmy być wdzięczni i okazywać wdzięczność Panu Bogu za to, że się udało, Lechowi Wałęsie, że potrafił w niełatwych sytuacjach znaleźć odpowiednio dobrą i odważną drogę" - mówił Komorowski.
Prezydent zaznaczył, że Wajda nakręcił "film o Lechu Wałęsie i o ruchu Solidarność", jednak "pewnie w jakiejś mierze każdy z nas odnajduje cząstkę własnego życiorysu, własnych przeżyć w życiorysie Lecha Wałęsy". "Myśmy z żoną trącali się łokciami, kiedy były sceny z internowania, kiedy były sceny z pustych sklepów. To jest dla nas niesłychanie prawdziwe, to prawdziwa opowieść o tym, jak udało się uciec do lepszego świata" - mówił Bronisław Komorowski.
"Ja będę wdzięczny Lechowi Wałęsie za to, że kierował tym wielkim, wielkim ruchem, w którym została cząstka mojej pamięci, mojego serca. Myślę, że wszyscy razem - i Lech Wałęsa, i ja również, wszyscy Polacy - powinni być wdzięczni Andrzejowi Wajdzie, za to, że taki film zrobił - film, który będzie i uczył dobrych emocji, i uczył ciekawej historii - o konkretnym człowieku, o całym pokoleniu, o Polsce" - mówił na premierze prezydent. "Ten film wywołuje - sądzę, że u wszystkich - emocje. U ludzi, którzy to przeżywali i współtworzyli pewnie dwa razy większe" - powiedział.
Prezydent zaznaczył, że Wajda nakręcił "film o Lechu Wałęsie i o ruchu Solidarność", jednak "pewnie w jakiejś mierze każdy z nas odnajduje cząstkę własnego życiorysu, własnych przeżyć w życiorysie Lecha Wałęsy". "Myśmy z żoną trącali się łokciami, kiedy były sceny z internowania, kiedy były sceny z pustych sklepów. To jest dla nas niesłychanie prawdziwe, to prawdziwa opowieść o tym, jak udało się uciec do lepszego świata" - mówił Bronisław Komorowski.
Pytany, na ile prawdziwy jest, jego zdaniem, wizerunek Wałęsy przedstawiony w filmie Wajdy, prezydent odparł: "Nigdy nie będzie jednego obrazu Lecha Wałęsy, nie będzie jednej opinii o nim takiej samej. Zawsze będzie się toczył spór, będą dociekania, próby zrozumienia tego wszystkiego. Dla mnie to jest symbol Solidarności – która, jako wielki ruch społeczny, dorastała do dobrej siły sprawczej w skali całego państwa i narodu".
"Każdy człowiek, który uczestniczył w rzeczach wielkich, zawsze budzi emocje i wątpliwości. Co więcej, każdy popełnia różne błędy i każdy pewnie ujawnia różne małości. Ale ludzie, którzy tworzą rzeczy wielkie, mają jedną cechę wspólną: na ogół mają sporo ludzi małych przeciwko sobie, którzy szukają sposobu na rozmienienie wielkiej legendy na drobne sprawy i dopatrują się w drobnych sprawach zasadniczej wagi" - powiedział Komorowski.
"Myślę, że będzie się toczył spór o Wałęsę między tymi, którzy cieszą się dzisiaj z odzyskanej wolności i są z tego dumni, także z własnych życiorysów, i tymi, którzy sami specjalnie nie uczestnicząc w wielkim dziele, zachowują przywilej wynikający z życia w demokracji, że łatwo można negatywnie oceniać innych" - mówił prezydent.
Tuż przed rozpoczęciem uroczystej projekcji legendarny przywódca Solidarności, były prezydent Lech Wałęsa został w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej przyjęty owacją na stojąco. Na widowni zasiedli także m.in.: marszałek Sejmu Ewa Kopacz, minister kultury i dziedzictwa narodowego Bogdan Zdrojewski oraz Władysław Bartoszewski, Tadeusz Mazowiecki, Jerzy Buzek i Hanna Suchocka.
Zapowiadając ze sceny projekcję "Wałęsy. Człowieka z nadziei", minister kultury podkreślił, że w filmie Wajdy przedstawiona została "ta historia, z której tak często czerpiemy dumę, którą chcemy dzielić się ze światem". Zdrojewski dziękował Wałęsie, a także wszystkim, którzy współtworzyli ruch Solidarność i go wspierali.
Twórca filmu Andrzej Wajda swoją nieobecność na premierze wytłumaczył w liście do publiczności, który w jego imieniu odczytał odtwórca głównej roli Robert Więckiewicz. Wajda wyjaśnił, że na wzięcie udziału w sobotnim pokazie nie pozwolił mu stan zdrowia. Reżyser nazwał w liście Wałęsę polskim bohaterem. Zaznaczył, że w filmie ukazane zostały piękne chwile z polskiej historii. Dodał, że czuł się w obowiązku przenieść je na ekran. "Niech te obrazy przypomną, że są w dziejach naszego narodu chwile, w których potrafiliśmy być razem" - napisał Wajda.
Minister kultury podkreślił w rozmowie z dziennikarzami, że "film opowiada o przepięknym fragmencie polskiej historii, naszej wspólnej historii". "Według mojej oceny to jest film nie tylko o człowieku z nadziei, ale - o nadziei samej w sobie" - powiedział Zdrojewski. "Nie jest to film zrobiony na kolanach, ani nie jest to film zrobiony jako krytyczna ocena tej rzeczywistości, w której było wielu bohaterów, a nie tylko jeden" - powiedział minister.
Ekipę filmu reprezentowali na premierze m.in. aktorzy Agnieszka Grochowska i Robert Więckiewicz, autor scenariusza Janusz Głowacki oraz producent Michał Kwieciński.
Publiczność nagrodziła film Wajdy owacją na stojąco, oklaski po seansie trwały kilka minut. Skandowano imię lidera Solidarności. "Lechu, Lechu!" - można było usłyszeć na sali.
Minister kultury podkreślił w rozmowie z dziennikarzami, że "film opowiada o przepięknym fragmencie polskiej historii, naszej wspólnej historii". "Według mojej oceny to jest film nie tylko o człowieku z nadziei, ale - o nadziei samej w sobie" - powiedział Zdrojewski. "Nie jest to film zrobiony na kolanach, ani nie jest to film zrobiony jako krytyczna ocena tej rzeczywistości, w której było wielu bohaterów, a nie tylko jeden" - powiedział minister.
Według Zdrojewskiego, "Wałęsa. Człowiek z nadziei" "ma szanse na bardzo liczną międzynarodową publiczność". "Po Wenecji stała się rzecz bardzo ważna dla tego filmu, jego promocji. Został natychmiast zaproszony na 90 festiwali na całym świecie" - zwrócił uwagę minister.
Zdaniem Ewy Kopacz, film Wajdy "chwyta za serce". "Pokazuje czasy, w których ludziom chodziło o coś, o coś bardzo ważnego, gdy potrafili poświęcać wszystko, co mieli, aby bić się o to, by żyć wolnym kraju" - powiedziała marszałek Sejmu. Film ten "powinien objechać cały świat i pokazać, że to dzięki Polsce i determinacji Polaków Europa dzisiaj jest taka, jaka jest" - oceniła. "Wałęsa to symbol tamtych czasów, to człowiek bardzo odważny, zdeterminowany" - mówiła Kopacz.
Ten film to "ogromny skrót historyczny, ale generalnie rzecz biorąc pokazuje prawdziwy rozwój sytuacji" - tak "Wałęsę. Człowieka z nadziei" - ocenił Tadeusz Mazowiecki zwracając jednocześnie uwagę na "świetną grę aktorską".
Według Agnieszki Holland, która tak jak wielu znanych artystów zasiadła w sobotę na widowni w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej, "Wałęsa. Człowiek z nadziei" "ma szansę na nominację do Oscara". "To dobre polskie kino" - uważa Holland. "Jest to pieśń miłości Wajdy dla tego złudzenia, które może kiedyś stanie się nie-złudzeniem, że możemy być razem" - powiedziała.
"Wałęsa. Człowiek z nadziei" jest polskim kandydatem do Oscara w kategorii obraz nieanglojęzyczny. Główne role w filmie zagrali Robert Więckiewicz, który wcielił się w Lecha Wałęsę, i Agnieszka Grochowska, jako Danuta Wałęsa. W obsadzie są też m.in.: Zbigniew Zamachowski, Maciej Stuhr i włoska aktorka Maria Rosaria Omaggio. Scenariusz napisał Janusz Głowacki. Autorem zdjęć jest Paweł Edelman. Na ścieżce dźwiękowej filmu znalazły się m.in. utwory zespołów: Chłopcy z Placu Broni, Brygada Kryzys, KSU.
Światowa premiera "Wałęsy. Człowieka z nadziei" miała miejsce 5 września na festiwalu w Wenecji. Do kin w całej Polsce film wejdzie 4 października.
W filmie opowiedziano m.in. o pracy Wałęsy w Stoczni Gdańskiej i o tym, jak w sierpniu 1980 r. stanął na czele historycznego strajku, który doprowadził do powstania związku zawodowego "Solidarność". Pokazano okres internowania w Arłamowie, a także to jak w 1983 r. lider Solidarności otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla i jak w 1989 r. wygłosił pamiętne przemówienie w Kongresie USA. Jest też scena, w której Wałęsa podpisuje dokument o współpracy ze służbą bezpieczeństwa, robiąc to z obawy o własną rodzinę, zastraszany przez esbeków.
Życiu rodzinnemu Wałęsów Andrzej Wajda poświęcił w filmie sporo miejsca. "Wałęsa. Człowiek z nadziei" to nie tylko opowieść o przywódcy Solidarności, który zmienił historię. Wałęsa został przedstawiony także od strony prywatnej - jako mąż, ojciec. (PAP)
jp/ dsr/ woj/ jm/