„Ten obraz jest bardzo ciekawy i warto mu się dokładnie przyjrzeć, a od 1911 roku nie był on badany. Ja jestem dopiero na początku badań, jeśli chodzi o kontekst polski tego obrazu” – powiedział prof. Robert I. Frost w trakcie wykładu pt. "Polska a Szkocja. +Polski+ portret Karola Edwarda Stuarta". Obraz przedstawia młodego mężczyznę w stylizowanym na polski stroju.
Portret został przekazany National Portrait Gallery w Londynie w 1922 roku na mocy testamentu Gery’ego Milnera Gibsona-Culluma. Obecnie jest opisywany jako „Nieznany mężczyzna, wcześniej zidentyfikowany jako Książę Karol Edward Stuart”. Portret ten nie jest jednak wystawiany ze względu na wątpliwości związane z tym, kto został na nim przedstawiony.
Karol Edward Stuart był synem Jamesa Stuarta, tytularnego króla Wielkiej Brytanii i Irlandii oraz Klementyny Sobieskiej, wnuczki króla Jana III Sobieskiego. Nazywany był „Młodym Pretendentem”, a do historii przeszedł jako „Bonnie Prince Charlie”, czyli „Piękny Książę Karolek” – bohater buntu Jakobitów z 1745 roku i symbol Szkotów w ich walce o niepodległość.
Jak uważa prof. R. Frost, eksperci, m.in. James Caw, dyrektor szkockiej Narodowej Galerii Portretowej, sir Roy Strong, dyrektor Narodowej Galerii Portretowej w Londynie czy Robin Nicholson, zbyt pochopnie uznali, że przedstawiony młodzieniec nie może być księciem Karolem Edwardem. Jako głosy przemawiające za tym, że na obrazie został przedstawiony Stuart, historyk przedstawił poglądy m.in. Waltera Biggara Blaikie. Również Helen Farquhar uznała, że chociaż podobieństwo do księcia może nie jest oczywiste, prawdopodobnie wynika to z faktu, że artysta nie malował księcia „z życia”.
W swoich badaniach prof. Frost przedstawił ustalenia dotyczące proweniencji obrazu. Według zapisu katalogowego obraz należał do Klementyny Jakobiny Sobieski Macdonald, córki Allana Macdonalda. Macdonaldowie byli rodziną o silnych tradycjach jakobickich, związaną z kręgiem Stuartów. Historyk zastanawiał się, czy jest to możliwe, tak jak wynika to ze źródeł historycznych, aby portret podarował Allanowi Macdonaldowi sam Karol Edward, a Klementyna była córką chrzestną „Starego Pretendenta” – Jakuba Stuarta, ojca Karola Edwarda? Robert Frost jest sceptyczny wobec takiej teorii, uważając, że obraz najprawdopodobniej został sprzedany już po śmierci brata księcia, czyli kardynała Henryka Benedykta Stuarta, kiedy to sporo przedmiotów po Stuartach i jakobitach było sprzedawanych. Do Klementyny Jakobiny obraz mógł trafić, jak sugeruje badacz, jako podarunek od króla Jerzego III Hanowerskiego lub w ogóle kogoś z rodziny królewskiej z dynastii hanowerskiej. Jakobickie sympatie Klementyny były szeroko znane, a jej mąż, dr Francis Schnell, był nauczycielem książąt z dynastii hanowerskiej. Jednocześnie, jak podkreślił prof. Frost, jest to tylko jego teoria, na którą jeszcze nie znalazł dowodów.
Książę został przedstawiony w stroju polskim, choć, jak zauważa prof. Frost, jest to pewna stylizacja na strój polski, wersja polskiego stroju, na jaką książę mógł sobie pozwolić w Rzymie. Badacz ma tu przede wszystkim na myśli fakt, że strój księcia jest za krótki w stosunku do strojów polskich w jakich byli przedstawiani np. przedstawiciele polskiej szlachty.
Książę został przedstawiony w stroju polskim, choć, jak zauważa prof. Frost, jest to pewna stylizacja na strój polski, wersja polskiego stroju, na jaką książę mógł sobie pozwolić w Rzymie. Badacz ma tu przede wszystkim na myśli fakt, że strój księcia jest za krótki w stosunku do strojów polskich w jakich byli przedstawiani np. przedstawiciele polskiej szlachty.
Co więcej, książę na obrazie nie ma Orderu Podwiązki czy Orderu Ostu, które wówczas już nosił na innych obrazach. Ważnym elementem stroju jest płaszcz w całości podszyty gronostajem – w ten sposób, za życia swojego ojca, książę mógł zaznaczyć swój status książęcy i dążenia do korony. Jako ciekawostkę prof. Frost podał, że brat księcia, kardynał Henryk Benedykt, nosił gronostaja na „cappa”, co miało być oznaką królewską. Takie zachowanie kardynała nie podobało się innym duchownym – sprawa znalazła swój finał u papieża Watykanie, a od tego czasu Henryk Benedykt zaprzestał noszenia gronostaja.
Jak zauważa prof. Frost, zastanawiający jest jednocześnie fakt, dlaczego komuś zależało, aby namalować stosunkowo późny obraz księcia stroju polskim. Istnieją wczesne portrety księcia w stroju polskim – z 1728 roku namalowany przez Catherine Hecklel-Sperling czy z 1926 roku przez Antonio Davida. Prof. Frost zwrócił jednocześnie uwagę na ciekawy element portretu Davida. Książę został sportretowany z psem, ale w tym wypadku istotna jest jego rasa – to King Charles Spaniel.
Jaki był zatem cel namalowania obrazu w stroju polskim po 10 latach? W tym czasie powstawały już portrety księcia w stroju szkockim – w tartanie i wyraźnie podkreślonymi rudymi włosami. Prof. Frost uważa, że obraz mógł powstać na zamówienie prywatne. Historyk widzi tutaj możliwe echo oczekiwań Stuartów, co do dziedziczenia majątku po Sobieskich. Jak zauważa, portrety w kontaktach między tymi dwoma rodzinami w ogóle pełniły istotną rolę.
Największe emocje budzi jednak kwestia podobieństwa. Eksperci bez dogłębnej analizy, co podkreślał prof. Frost, uznali, że namalowany mężczyzna nie przypomina księcia Karola Edwarda. Wspomniany wcześniej W.B. Blaikie zauważył jednak podobieństwo do księcia na podstawie kilku innych przedstawień książęcych. Po pierwsze uznał, że książę w tym ujęciu jest podobny do swojej matki z portretu pędzla Francesco Trevistiani. Książę jest również podobny do swoich młodzieńczych portretów namalowanych przez Louisa-Gabriela Blancheta, Liotarda czy Antonio Davida. Blaikie porównuje również obraz z popiersiem księcia autorstwa Jean-Babtiste Lemoyne’a, które cenił sobie sam książę, uznając, że jest ono zbliżone do rzeczywistości. Jak zauważył prof. Frost czoło, oczy, brwi, wargi czy uszy w tych przedstawieniach są bardzo podobne to tego, jak został przedstawiony młodzieniec w stroju polskim. Jak zresztą później dodał, uszy są charakterystycznym elementem twarzy księcia, właściwie są one kluczem do analizy tego obrazu.
Na obrazie widnieją dwie inskrypcje podające, że jest to wizerunek księcia. Pierwsza nie zawiera nazwiska rodziny królewskiej, a druga opisuje księcia szczegółowo. Prof. Frost uważa, że pierwsza inskrypcja powstała, kiedy obraz należał jeszcze do rodziny Stuartów – wtedy nie było sensu, aby dodawać dynastii. Druga, pełniejsza inskrypcja, została dodana, kiedy obraz został sprzedany, już po śmierci kardynała Henryka Benedykta.
Intrygujące jest również autorstwo obrazu. Prof. Robert Frost uważa, że portret namalował na początku swojej kariery słynny portrecista – Pompeo Batoni lub ktoś z jego kręgu. Autorstwo Batoniego nie jest musi być przypadkowe – Karol Edward bardzo lubił i cenił tego malarza.
Po wykładzie Robert Kostro, dyrektor Muzeum Historii Polski, a także moderator spotkania, zapytał prof. Roberta Frosta, skąd wzięło się jego zainteresowanie tym obrazem. Historyk odpowiedział, że wzięło się ono z zainteresowania stosunkami polsko-szkockimi. Tą drogą trafił do Klementyny Sobieskiej, matki księcia. Zainteresowanie obrazem jest zatem wynikiem wcześniejszych badań prof. Frosta.
W czasie dyskusji po wykładzie obecny na sali prof. Juliusz Chrościcki, na którego ustalenia powoływał się w swoim wykładzie prof. Frost, zauważył, że portret księcia faktycznie wpisuje się w tradycję portretów Sobieskich, a trop, że autorem portretu może być Batoni wydaje się być dobrym.
Prof. Michał Kopczyński zauważył również, że tym, co przemawia za uznaniem przedstawionego młodzieńca za księcia Karola Edwarda jest charakterystyczna zmarszczka nakątna oka, która występuje również na innym książęcym portrecie, a także przyrośnięte globule uszne, które również występują na innym portrecie księcia, a także na portrecie jego matki.
Z kolei prof. Piotr Ugniewski zauważył, że obraz mógł powstać już po śmierci Stuarta. W latach 90. XVIII wieku można było bowiem zaobserwować renesans polskiego stroju. Prof. Frost dodał, że mit Karola Edwarda Stuarta powstał w latach 20. XIX wieku. Tak naprawdę książę był osobą dużo pijącą, raczej brzydką, na koniec życia smutną, a na pewno nie był za życia bohaterem. To m.in. Walter Scott jest odpowiedzialny za uczynienie z tej postaci bohatera narodowego.
Jak powiedział prof. Frost, dzisiaj eksperci coraz częściej słaniają się ku temu, że jest to portret księcia Karola Edwarda, ale nie malowany „z życia”.
W czasie dyskusji słuchacze pytali również o współczesne relacje polsko-szkockie, zainteresowanie historią Polski w Szkocji, a także o tym, jaki jest stosunek Szkotów do ich własnej historii.
Prof. Robert I. Frost jest brytyjskim historykiem, absolwentem Uniwersytetu w St. Andrews, Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz School of Slavonic and East European Studies Uniwersytetu Londyńskiego, gdzie obronił doktorat pod kierunkiem prof. Normana Daviesa. Jest profesorem na Uniwersytecie w Aberdeen. Frost jest autorem wielu książek na temat historii Europy Środkowej i Północnej m.in.: „After the Deluge. Poland Lithuania and the Second Northern War, 1655-1660” (1993), “The Northern Wars. War, State and Society in Northeastern Europe, 1558-1721” (2000) czy “The Oxford History of Poland-Lithuania”, tom 1: The Making of the Polish-Lithuanian Union, 1385-1569 (2015), za którą otrzymał nagrodę „Pro Historia Polonorum 2017”. Jest znawcą historii Rzeczypospolitej Obojga Narodów oraz członkiem-korespondentem Polskiego Towarzystwa Historycznego i członkiem Akademii Brytyjskiej.
Wykład odbył się w środę 10 stycznia w Muzeum Historii Polski.
Anna Kruszyńska (PAP)
akr/