"Bajo Bongo" to historia oparta na życiu Nataszy Zylskiej, gwiazdy estrady lat 50., która śpiewała takie szlagiery, jak np. "Kasztany" i "Czekolada" - powiedziała PAP Anna Wieczur, reżyserka przedstawienia. Prapremiera na Novej Scenie Teatru Roma w sobotę.
"Ten spektakl to podróż w czasie, ponieważ jesteśmy świadkami życia artystki w tamtej epoce. Jesteśmy zarówno w kulisach, w pociągu, w garderobach, w miejscach najbardziej intymnych - a z drugiej strony widzimy ją na estradzie" - wyjaśniła Wieczur.
Reżyserka przyznała, że "Natasza Zylska była barwnym ptakiem". "Estrada w tamtych stalinowskich i gomułkowskich czasach była oddechem, wytchnieniem. Była momentem życia, w którym wydawało się, że człowiek żyje w innym świecie, niż w tym szarym, trudnym państwie" - tłumaczyła twórczyni spektaklu. "Muzyka, która śpiewała Zylska, to była przecież muzyka zza oceanu. To swing - muzyka, która była bardzo podejrzana w tamtej epoce, a jednocześnie bardzo pożądana. Historycy i krytycy muzyczni opisują, że ten swing na estradzie dawał ludziom poczucie, że życie może mieć sens. Dawał słuchaczom odrobinę radości, która jest niezbędna do życia" - wyjaśniła.
Wieczur zaznaczyła, że w przedstawieniu starała się zachować realia tamtych czasów. "Na scenie widzimy, że artyści sami sobie przygotowują kostiumy i stroje. Bo wtedy nikt nikomu ich nie projektował. To była inwencja i kreatywność samych artystów" - powiedziała. "Pamiętamy z lekcji historii, że w PRL-u nie tylko artystów dotyczyło to, by być wynalazczym, kreatywnym i po prostu jakoś dawać sobie radę" - podkreśliła. "Jeśli zobaczymy materiały archiwalne i pomyślimy sobie, że ci ludzie naprawdę wszystko szyli sobie sami, że musieli zdobyć materiały, musieli te stroje zaprojektować - to tym bardziej zasługuje to na wielki szacunek i docenienie" - oceniła reżyserka.
"Aranżacje muzyczne, które przygotował Jakub Lubowicz, są świeże, ale oddają charakter i styl tamtych czasów. Tak się umówiliśmy. Podobnie jest z kostiumami w spektaklu. Ta pocztówka z przeszłości dla mnie jest o tyle interesująca, że chcę przywołać atmosferę i klimat tamtej epoki, chociażby poprzez estetykę" - wyjaśniła.
Pytana o projekcje w spektaklu powiedziała: "na nich będzie uzupełniony ten świat". "Będą trochę przypominać te wspomniane już pocztówki z przeszłości. Chciałam bardzo delikatnie na nich zasugerować tamten czas, tamtą przestrzeń, a jednocześnie te obrazy będą uzupełniały estradowe występu scenicznej Nataszy Zylskiej" - zaznaczyła reżyserka.
Pytana, jaka będzie Zylska w kreacji Anny Sroki-Hryń, aktorka powiedziała: "przede wszystkim intymna". "Mimo tego wszystkiego, co się wydarza na scenie, jest osobą intymną, która celebruje swój świat wewnętrzny. Stara się przetrwać" - wyjaśniła.
"To bardzo ciekawa historia życia. Natasza była dzieckiem, które przetrwało Holokaust, gdzieś ukrywana w Katowicach. Potem wypłynęła jako gwiazda estrady" - powiedziała. "Rzuciła studia. Przez rok była w warszawskiej szkole teatralnej, w której teraz ja wykładam. Próbowałam nawet znaleźć w szkolnym archiwum jakieś informacje na jej temat, ale jeszcze do tych materiałów nie dotarłam" - dodała Sroka-Hryń.
"Myślę, że przez wiele swoich koleżanek i kolegów po fachu nie była ceniona. Dlatego, że te piosenki to była muzyka łatwa, lekka i przyjemna. Śpiewana na potańcówkach, podczas estradowych koncertów. I chociaż była bardzo pożądaną artystką - myślę, że środowisko troszkę ją spychało na bok" - wyjaśniła aktorka.
Sroka-Hryń oceniła, że "Zylska dawała ludziom radość, piękno słońca w głosie. Bawiła się muzyką. Na scenie błyszczała, dawała z siebie wszystko. I to jest bardzo elektryzujące dla teatru".
"Warto wyjaśnić, że nawet w trakcie spektaklu pada sformułowanie, że to były +imperialistyczne melodie+. Te piosenki były zaprzeczeniem tego, czym władza karmiła lud. I to też było wyzwaniem wobec rzeczywistości" - podkreśliła aktorka. Przyznała, że "całe życie chciała zaśpiewać z big-bandem". "Czuję się w tym przedstawieniu fantastycznie. Uważam, że to jest piękna muzyka. Ona była powiewem wolności, Zachodu, czegoś kolorowego" - powiedziała. "Mam też poczucie, że gdyby nie żelazna kurtyna, to takie szlagiery, jak +Kasztany+ czy +Czekolada+, które były polskimi kompozycjami swingowymi, mogłyby być świetnie przyjęte na Zachodzie. Na prawdę +Kasztany+ są czymś przepięknym. Uważam, że wiele pokoleń ją nuci, a przecież to jest piosenka Nataszy Zylskiej" - wyjaśniła.
"Niedawno odeszła pani Rena Rolska, która swoją karierę zaczynała od śpiewania piosenek Zylskiej. Dopiero później był +Złoty pierścionek+ i jej własny repertuar" - przypomniała aktorka. "Zresztą obie panie się bardzo przyjaźniły. Niestety, pani Rena Rolska odeszła. miała być na prapremierze, miała napisać słowo wstępne o Nataszy do programu. Szkoda" - wyjaśniła Sroka-Hryń.
Na stronie Teatru Muzycznego Roma podkreślono, że "+Bajo Bongo+ to prapremierowy spektakl muzyczny, którego bohaterką jest Natasza Zylska". "Dzisiaj, po ponad 60 latach od jej zniknięcia z polskich scen i estrad, nie wszyscy kojarzą jej nazwisko. Wystarczy jednak zanucić +Kochany, kochany, lecą z nieba…+, a rozmówca nie tylko kończy wers popularnej piosenki, ale z uśmiechem śpiewa dalej" - napisano w zapowiedzi przedstawienia.
Jak zaznaczono, "bohaterowie spektaklu +Bajo Bongo+ w reż. Anny Wieczur w sposób chwilami dowcipny, chwilami refleksyjny, przybliżają nam jej postać". "Opowieść ilustrowana jest najbardziej znanymi przebojami z jej repertuaru w nowych aranżacjach Jakuba Lubowicza. Chociaż te piosenki w czasach szalejącego stalinizmu postrzegano jako frywolne, sama Natasza Zylska była damą – inteligentną, dowcipną, trochę szaloną i zawsze dyskretną" - napisano na stronie teatru.
Podczas przedstawienia wykonane zostaną następujące utwory z repertuaru Nataszy Zylskiej: "Do grającej szafy grosik wrzuć" (muzyka - G. Oppenheimer, słowa - M. Łebkowski), "Skromna panienka" (muzyka - B. Merril, słowa - A. Jakowska), "Piotruś" (muzyka - T. Luth, słowa - I. Jesionek), "Pyk Pyk z fajeczki" (muzyka - S. Hadyna, słowa - Z. Pyzik), "Za szybą mgły" (muzyka - W. Kazanecki, słowa - A. Jakowska), "Klipsy" (muzyka - H. Skalska, słowa - K. Szemioth), "Ulubiony Dixieland" (muzyka - W. Kazanecki, słowa - A. Jakowska), "Kukurydza" (muzyka - H. Skalska, słowa - K. Szemioth), "Chociaż raz powiedz nie" (muzyka - M. Sart, Z. Kaszkur, słowa - Z. Zapert), "Pik pik" (muzyka - W. Szpilman, słowa - B. Brok), "Soho mambo" (muzyka - J. Czekalla, słowa - A. Tylczyński), "Kasztany" (muzyka - Z. Korepta, słowa - K. Wodnicka), "Kot" (muzyka - A. Markiewicz, J. Martin, słowa - A. Tylczyński), "Mexicana" (muzyka - W. Pawelec, słowa - Z. Kaszkur, Z. Zapert), "Bajo bongo" (muzyka - H. Gietz, słowa - Z. Sztaba) i "Czekolada" (muzyka - V. Mizzy, słowa - O. Obarska).
Autorką scenariusza przedstawienia jest Wiesława Sujkowska. Reżyseria – Anna Wieczur. Kierownictwo muzyczne i aranżacje – Jakub Lubowicz. Scenografię zaprojektował Grzegorz Policiński. Za kostiumy i projekty charakteryzacji odpowiada Sabina Czupryńska. Choreografię opracowała Agnieszka Brańska. Za reżyserię światła odpowiada Paulina Góral, a za przygotowanie wokalne – Monika Malec. Projekcje zrealizował Stanisław Zaleski.
Występują: Anna Sroka-Hryń, Jakub Szyperski/Marek Zawadzki i Michał Juraszek oraz zespół muzyczny w składzie: Wiesław Wysocki (klarnet, saksofon), Bartłomiej Koń (trąbka), Dariusz Plichta (puzon), Fryderyk Młynarski (perkusja), Marcin Murawski (kontrabas) i Jakub Lubowicz (fortepian).
Spektakl rekomendowany jest dla widzów powyżej 14. roku życia.
Prapremiera - 14 września o godz. 19.00 na Novej Scenie Teatru Muzycznego Roma. Kolejne przedstawienia - 15 oraz 17-19 września. (PAP)
gj/ dki/ jpn/