To historia pewnej rodziny z wojną w tle. Ukazuje, jak wojna działa destrukcyjnie na wszystko – na to miasteczko i tę kulturę. Po prostu na ludzi z Ukrainy – mówi PAP Aleksandra Popławska, twórczyni spektaklu „Mój sztandar zasikał kotek. Kroniki z Donbasu”. Prapremiera w TR Warszawa – w piątek.
Scenariusz przedstawienia został oparty na trzech sztukach ukraińskiej dramatopisarki Leny Laguszonkowej, ukazujących panoramę losów społeczności z małej miejscowości w Donbasie we wschodniej Ukrainie, z której pochodzi autorka. Akcja dramatów obejmuje okres od schyłku Związku Radzieckiego, przez Euromajdan, wojnę w Donbasie (2014 r.), aż po agresję rosyjską na Ukrainę w 2022 r. "Ostatnią część cyklu Lena Laguszonkowa pisała wiosną 2022 r. w schronie w Kijowie podczas bombardowań" - poinformowano na stronie TR Warszawa.
Reżyser przedstawienia Aleksandra Popławska pytana o to, co ją poruszyło w tekstach Laguszonkowej, powiedziała: "przede wszystkim Lena napisała opowieść o swojej rodzinie, której już nie ma". "I to jest poruszające. Było sobie życie, było sobie istnienie, jakiś byt, jakaś rodzina, która się kochała, kłóciła - jak to w rodzinach bywa" - mówiła. "Nagle pojawił się leningradzki ludojad i postanowił pożreć tę rodzinę i właściwie niewiele osób z tej rodziny żyje" - wyjaśniła.
Popławska przyznała, że "pociągnęło ją także ogromne poczucie humoru tych tekstów". "A także duży dystans autorki, fantazja i jej taki dziewczyński świat" - zaznaczyła.
"To jest taki rave'owy sen, w którym główna bohaterka Lena stara się wyrzucić z siebie różne myśli, które jej przychodzą do głowy. Fantazjuje na temat swojej rodziny, którą utraciła i w pewien sposób wywołuje duchy" - mówiła reżyser. "W spektaklu wraca pamięcią do liceum, potem do swoich lat studenckich, kiedy brała udział w Pomarańczowej Rewolucji, choć - nie mając świadomości politycznej i chcąc zarobić kasę - wystąpiła po złej stronie, czyli po stronie Janukowycza" - wyjaśniła.
"Przedstawienie zahacza też o wojnę w 2014 r., która wybuchła w Donbasie - a potem - o czasy współczesne, gdy Lena w swoich marzeniach, snach wraca do rodzinnej miejscowości i widzi, co pozostało, czego już nie ma i co utraciła" - powiedziała Popławska, dodając, że "całą historię spaja postać Leny, która chce zrobić film o swojej rodzinie".
Twórczyni przedstawienia przyznała, że "ten spektakl ma być trochę fantazją historyczną". "Dużo w nim jest teatru w teatrze i magii teatralnej, bo Lena opowiada widzom tę historię wyobrażając sobie, jak robi film" - podkreśliła.
W przedstawieniu pojawiają się m.in. projekcje kozackich koni. "Jest w nim sporo scen obrzędowych, które jednak nie są stricte obrzędowe, raczej stylizowane, takie obrzędowo-fake'owe, kiedy bawimy się, że robimy jakieś czary, bo rodzina chce wypędzić złego ducha z córki Leny, która jest inna. Chce być niezależna i wyjechać" - mówiła. "Oni mają dla niej tylko jedno marzenie, żeby została w domu. Robiła to, co oni i wtedy będzie najszczęśliwsza na świecie, a ponieważ ona się buntuje - to rodzina odprawia jakieś czary i obrzędy" - wyjaśniła Popławska, dodając, że "to wszystko rozgrywa się w jej wyobraźni".
"Choć rzeczywiście w spektaklu Lena widzi babcię jako szeptuchę, matkę jako zaklinaczkę, przepowiadaczkę przyszłości. To jednak jej fantazmaty" - oceniła reżyser.
"Z kolei muzyka łączy pewne elementy ukraińskie z naszymi stylizacjami. Przy tej okazji dużo nagraliśmy własnych śpiewów, bo mieliśmy warsztaty ze śpiewu białego" - wyjaśniła Aleksandra Popławska.
"PLUR - credo kultury rave, akronim słów +Peace, Love, Unity, Respect+, czyli +Pokój, Miłość, Wspólnota i Szacunek+ jest punktem odniesienia dla twórców spektaklu +Mój sztandar zasikał kotek. Kroniki z Donbasu+. TR Warszawa zaprasza na teatralne rave party, czyli sen o potrzebie wszystkich tych wartości. Sen o ukraińskich szeptuchach, molfarach, obyczajach i kulturze – o tym wszystkim, co chce pożreć leningradzki ludojad" - napisano w zapowiedzi spektaklu.
Jak wyjaśniono, "krótkie dialogi i monologi przesycone są oszczędnym, bezpośrednim językiem i bystrym humorem". "Śmieszne i straszne, groteskowe i boleśnie prawdziwe – dramaty Laguszonkowej dają nie tylko wgląd w kontekst obecnej wojny z Rosją, ale przede wszystkim pokazują losy ludzi, którzy próbują zachować życie i godność pod ciśnieniem historii" - czytamy na stronie TR Warszawa.
Autorkami przekładów sztuk są Agnieszka Lubomira Piotrowska ("Pipidówa") i Agnieszka Sowińska ("Matka Gorkiego", "Mój sztandar zasikał kotek"). Adaptacja i reżyseria - Aleksandra Popławska. Scenografia - Tomasz Mreńca. Współtwórcy scenografii: Volodymyr Melymuka, Michał Orzechowski i Volodymyr Ivanyk. Muzykę opracowali Tomasz Mreńca i Daniel Spaleniak. Za reżyserię świateł odpowiada Karolina Gębska. Kostiumy zaprojektowała Alona Zozulia. Za projekcje wideo odpowiada Maria Matylda Wojciechowska. Choreografię opracował Łukasz Wójcicki.
Występują: Jan Dravnel, Izabella Dudziak / Anita Szepelska, Mateusz Górski, Magdalena Kuta, Lech Łotocki, Maria Maj, Sebastian Pawlak, Daria Polunina, Justyna Wasilewska, Julia Wyszyńska, Mirosław Zbrojewicz i Agnieszka Żulewska.
Pracę nad przedstawieniem zainicjowało 8 maja 2022 r. w TR Warszawa czytanie performatywne trzeciej części trylogii pt. "Mój sztandar zasikał kotek" w reż. Aleksandry Popławskiej.
W spektaklu wykorzystany został wiersz Zinaidy Worotyncewej "Luganszczyna".
Lena Laguszonkowa to ukraińska dramatopisarka, pochodząca z miejscowości Stanica Ługańska w Donbasie. Ukończyła wydział historii Ługańskiego Państwowego Uniwersytetu im. Tarasa Szewczenki. W 2018 r. zadebiutowała jako dramatopisarka, a jej sztuka "Baza" opowiadająca o kobietach i prostytucji była prezentowana podczas festiwalu "Tydzień sztuki aktualnej" w Kijowie.
Laguszonkowa współpracowała z Młodym Teatrem i Teatrem PostPlay, współkuratorowała projekty dla Narodowego Stowarzyszenia Aktyw