To opowieść nie o chorobie, a o cierpliwości, miłości i sztuce empatii – tak sztukę „Ojciec” autorstwa Floriana Zellera określają twórcy z Teatru Współczesnego w Szczecinie. Premiera tragifarsy na szczecińskiej scenie odbędzie się w sobotę.
"+Ojciec+ nie jest tekstem krytycznym, nie piętnuje społeczeństwa, które odsuwa osoby starsze albo te, które są wykluczone czy też niepotrzebne. Pokazuje, jak można wzbić się na wyżyny empatii w stosunku do swoich bliskich i jak trudne są wybory, kiedy rezygnujemy z samych siebie na rzecz innych" – powiedział reżyser spektaklu Norbert Rakowski.
Dodał, że wspomniany akt miłości jest "ofiarowaniem, ale tak naprawdę jest po prostu miłością wobec ludzi, którzy poświęcili nam całe życie, a teraz my im poświęcamy to, co możemy".
Zaznaczył, że tragifarsa Floriana Zellera jest nie tylko historią choroby i procesu postępowania demencji. "To przede wszystkim opowieść o tym, jak rodzina radzi sobie z trudnościami i z wyborami, kiedy ma taką osobę wśród bliskich" – wskazał.
Grający André – tytułowego ojca - Jacek Piątkowski przyznał, że jeśli chodzi o stopień trudności, nie spotkał się z taką rolą "w ciągu pięćdziesięciu dwóch czy trzech lat bycia na scenie".
"Ten człowiek zapada się, przestaje rozumieć świat, nie poznaje ludzi, przeżywa rozpacz, tragedię, bo ktoś mu ciągle mówi, że jest taki albo że to nie jest ta osoba" – opisywał aktor.
Jak dodał, dla niego spektakl jest "nie tyle o ojcu, co o córce", bo to ona musi stan ojca "znosić, przeżywać, zaakceptować, spróbować się z tym jakoś pogodzić i coś z tym zrobić".
"Ta miłość z jednej strony daje siłę, ale z drugiej – jest też ogromną przeszkodą w podejmowaniu trudnych decyzji. (…) A one wpływają też degradująco na relacje nie tylko między tym rodzicem, ale relacje w całej rodzinie, w całym otoczeniu" – mówiła grająca córkę Magdalena Myszkiewicz.
Premiera "Ojca" w Teatrze Współczesnym w Szczecinie odbędzie się w sobotę.(PAP)
autorka: Elżbieta Bielecka
emb/ aszw/