Dziś do domu nie kupuje się fortepianu, ale aparaturę do słuchania muzyki czy telewizor - powiedział PAP jeden z najbardziej uznanych polskich muzykologów prof. Beniamin Vogel, pomysłodawca kolekcji zabytkowych fortepianów im. Andrzeja Szwalbego.
"Teraz nie uczy się, tak jak kiedyś, obowiązkowo gry na fortepianie. Muzyka jest dostępna na tyle możliwych sposobów, że nie jest konieczne uczenie każdego, czy ma słuch czy nie ma, gry. Te instrumenty powstają dziś dla instytucji uczących, koncertowych czy dla muzyków. Większość fabryk, które istniały w Polsce oraz innych krajach np. Szwecji, dawno została zamknięta. Jest kilku dużych gigantów, którzy zaspokajają potrzeby świata - z Ameryki, Niemiec, Azji. Wolę, żeby ktoś umiał słuchać granego koncertu, poszedł na niego, a nie tylko zagrał +wlazł kotek na płotek+. Nie musimy mieć samych wirtuozów, ale odbiorców muzyki" - podkreślił Vogel.
Muzykolog od wielu lat żyje w Szwecji. Jest na emeryturze, więc może muzyce, instrumentom i edukacji w tym zakresie przyglądać się z pewnej perspektywy. Pozostał jednak aktywny. W jego ocenie został w Polsce przez lata zgubiony system kształcenia muzycznego, który kiedyś obejmował chóry w szkole podstawowej i średniej, koncerty czy powstające zespoły. "Kiedyś było tak, że szło się na pasterkę i ludzie znali kolędy. Dziś teksty zna jedna stara babcia. W Skandynawii kultywuje się wspólne muzykowanie, a ludzie są na co dzień oswajani z instrumentami" - dodał.
Vogel często pojawia się w Ostromecku k. Bydgoszczy, gdzie w zespole pałacowym powstała z jego inicjatywy kolekcja zabytkowych fortepianów im. Andrzeja Szwalbego - założyciela i wieloletniego dyrektora Filharmonii Pomorskiej w Bydgoszczy.
"On wymarzył sobie to miejsce, gdy w latach 80. XX wieku robiliśmy tę kolekcję. Chciał, żeby w Ostromecku było centrum kultury dla Bydgoszczy, gdzie będzie można przyjeżdżać i m.in. słuchać wielu koncertów. Miał takie idee, bo przecież dzięki niemu istnieją w mieście nad Brdą filharmonia i opera oraz kilka innych rzeczy" - wspomniał Szwalbego Vogel.
Kolekcja fortepianów, jedna z trzech największych w Polsce, zaczęła powstawać w 1978 r.
"Większość skupowanych przez nas fortepianów, to były polskie instrumenty. Obrazują one produkcję tego instrumentu w naszym kraju oraz poziom kultury muzycznej na tych ziemiach w dawnych czasach. Najpierw stały one w filharmonii w foyer, ale po jakimś czasie zdenerwowali się strażacy, którzy powiedzieli, że blokujemy wyjścia pożarowe. Potem zmienił się ustrój, dyrektor Szwalbe przeszedł na emeryturę i przyszły złe czasy dla tej kolekcji. Wędrowała ona od piwnicy do piwnicy, z jednego muzeum do drugiego. Było osiem przeprowadzek, które najczęściej dokonywały osoby, które się na tym nie znały. Stąd instrumenty są poobijane i mają na sobie rany ciężkiego życia" - opowiada Vogel o kolekcji, w której znajduje się blisko 60 fortepianów.
Kilka lat temu trafiła ona do Ostromecka - znów do piwnicy. Obecnie znajduje się w Pałacu Mostowskich, gdzie część instrumentów została wystawiona i mogą ją podziwiać zwiedzający.
"Jest trochę lepiej niż było, ale instrumenty nadal czekają na leczenie. Większość w momencie kupienia wymagała już reperowania lub strojenia. Kolekcja ma pokazać zarówno rozwój konstrukcyjny, jak i różnorodność tego instrumentu. On zmieniał się przez lata. W tej chwili mamy albo pianino albo +skrzydła+, a w XIX wieku były fortepiany prostokątne tzw. stołowe, pionowe +żyrafy+, liry. W zależności od tego, jaki kształt miała nadbudówka, tak one się nazywały. Z czasem pozostały pianina i fortepiany skrzydłowe" - dodał muzykolog.
W kolekcji im. Szwalbego są instrumenty, które nie były produkowane w seryjny sposób, jak obecnie. Wiele z nich ma różnorodną obudowę meblową. Vogel podkreślił, że kiedyś zmieniając meble w salonie - również zmieniało się fortepian, żeby do siebie wszystko pasowało.
"Dla mnie wszystkie są cenne. Najstarszy jest fortepian empirowy, który został zbudowany przez budowniczego o nazwisku Marty w Królewcu. Jest o tyle specyficzny, że powstał w okresie, gdy modne były tzw. marsze tureckie. Ma specjalne rejestry i kilka pedałów dodatkowych. Gdy nacisnęło się pedał, to grał w środku bębenek, a gdy drugi, to dodatkowo dzwoneczki. Wydobywała się z tego prawie orkiestra janczarska" - powiedział PAP Vogel.
Ten instrument powstał w latach 1810-1820. Najmłodsze fortepiany w kolekcji pochodzą z pierwszych dekad XX wieku.
Tomasz Więcławski (PAP)
twi/ mhr/