Podczas budowania wystawy uczę się rzeczy, których nie ma w książkach i na studiach. Trzeba prokurować takie ekspozycje, które nas „dożywią”, dokształcą – powiedział PAP Robert Kuśmirowski, którego wystawę „Wpół do jutra” otwiera krakowska Cricoteka.
Ekspozycja „Wpół do jutra” dostępna będzie dla zwiedzających od czwartku. To prezentacja realizowana przez performera, autora instalacji, obiektów, rysunków i fotografii Roberta Kuśmirowskiego. W jej przygotowaniu w Ośrodku Dokumentacji i Sztuki Tadeusza Kantora w Krakowie artyście pomagali kuratorzy: Magdalena Ujma-Gawlik i Kamil Kuitkowski. Wystawa ma charakter zbiorowy – do współtworzenia jej Kuśmirowski zaprosił artystów: Marka Chlandę, Andrzeja Dudka-Duerera, Krzysztofa Leona Dziemaszkiewicza, Jana Grykę, Mikołaja Smoczyńskiego, Macieja Świeszewskiego i Daniela Zagórskiego.
„Postawa artystyczna zdecydowana, wyraźna, skierowana na to, co może posłużyć do myślenia o przyszłości. Rodzaj poświęcenia, oddania” – takie cechy artystów wymienił Kuśmirowski, zapytany przez PAP o klucz doboru współtwórców wystawy w Cricotece. Jak podkreślił, ekspozycja pokazuje różne postawy twórcze, a prezentowane obiekty mogą służyć badaniom, poszerzać wiedzę, mogą służyć też medytacji.
„Podczas budowania wystawy uczę się rzeczy, których nie ma w książkach i na studiach. Trzeba prokurować takie ekspozycje, które nas +dożywią+, dokształcą” – powiedział Robert Kuśmirowski.
Wśród eksponatów na nowej wystawie w Cricotece są instalacje, obrazy, obiekty. Sporą część przestrzeni zajmuje otwierająca ekspozycję instalacja Kuśmirowskiego – „Traumgutstrasse” z 2014 r. Dzieło to jest złożone ze spalonych i rozpadających się mebli z saloniku z początku XX w., porzuconych po nieznanym kataklizmie. Wystawie w Cricotece towarzyszą dźwięki – m.in. melodie skomponowane przez Andrzeja Dudka-Duerera.
Motywem wystawy „Wpół do jutra” jest czas. Poszczególne sektory prezentacji nazwano określeniami takimi jak np. „za 30 minut”, „kwadrans po”. Punktem odniesienia wielogłosowej ekspozycji jest wystawa stała Cricoteki „Tadeusz Kantor. Widma”, poświęcona tematowi trudnej pamięci i traum przeszłości. Zwiedzający mogą mieć wrażenie, że „Wpół do jutra” przenosi tę problematykę w czas współczesny, ale i uwidacznia teraźniejsze lęki ludzkości. W publiczności może się też narodzić poczucie, że artyści wątpią w dobrą przyszłość, na co – zdaniem kuratorów – wpływ ma m.in. doświadczenie pandemii i perspektywa katastrofy klimatycznej.
Kuśmirowski, zapytany o przekaz wystawy zaznaczył, że nie wskazuje ona konkretnej drogi, którą należałoby podążać. W opinii artysty wystawa zwraca uwagę na kwestie estetyki. „Pokazujemy, że rzeczy niechciane, spalone, brudne dalej noszą w sobie ładunek informacji, pamięci, są związane z różnymi historiami, zarówno smutnymi jak i optymistycznymi” – podkreślił artysta i wskazał m.in. na 52-letnią historię butów Andrzeja Dudka-Duerera oraz 50-letnią brodę Daniela Zagórskiego.
Kuratorka Magdalena Ujma-Gawlik mówiąc o twórczości Kuśmirowskiego oceniła, że „oferuje on nam to, co dobrze znamy i lubimy, a jego prace są jak stare piosenki”. „Odwołuje się do zbiorowej pamięci, budzi nostalgię za minionymi czasami i każe zaświadczać: +tak właśnie było!+. W ten sposób działają wspomnienia: dawniej zawsze było lepiej. Powietrze było czystsze – a przynajmniej nie mieliśmy pojęcia o stopniu jego zanieczyszczenia. Ludzie mieli więcej czasu dla siebie, imprezy były bardziej szampańskie” – wymieniała kuratorka.
Z kolei kurator Kamil Kuitkowski ocenił, że „Kuśmirowski jest w swojej praktyce trochę jak mieszkańcy atomowych bunkrów w opowiadaniu +Epoka beztroskiej Pat+ Philipa K. Dicka, którzy po atomowej zagładzie nie zajmują się odbudową. Wystarcza im konstruowanie hiperrealistycznych makiet konsumpcjonistycznego eldorado z przeszłości dla tytułowej, podobnej do lalki Barbie, Pat”. Ale – zdaniem kuratora – Kuśmirowski jest też jak Omega Man w filmowej adaptacji z 1971 r. powieści Richarda Mathesona „Jestem legendą” (1954). Bohater filmu – jak opisywał kurator – „będąc ostatnim depozytariuszem kulturowego i intelektualnego dorobku ludzkości próbuje chronić się w twierdzy-kamienicy pośród dzieł sztuki i zabytkowych przedmiotów przed +zmutowaną+ rodziną, chcąc zniszczyć wszystko, co ma związek z cywilizacją, rozumianą jako źródło zagłady”. Kurator porównał także artystę do zakonników w „Kantyczce dla Leibowitza” Waltera M. Millera, którzy chcą odbudować cywilizację gromadząc, jako relikwie, znaleziska sprzed wojny nuklearnej.
Wystawa „Wpół do jutra” czynna będzie w Cricotece do końca maja.(PAP)
autor: Beata Kołodziej
bko/ aszw/