Werdykt Amerykańskiej Akademii Filmowej pokazuje, że film „Parasite” Bonga Joon-ho był poza konkurencją, ale Polska jest zauważona - uważa dyrektor Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej Radosław Śmigulski.
"Parasite" Bonga Joon-ho został w nocy z niedzieli na poniedziałek nagrodzony czterema Oscarami - w tym dla najlepszego filmu, za reżyserię i scenariusz oryginalny. Obraz południowokoreańskiego twórcy zwyciężył też jako pełnometrażowy film międzynarodowy, pokonując m.in. "Boże Ciało" Jana Komasy.
Śmigulski określił zwycięstwo "Parasite" jako historyczne. "To nokaut, takie słowo padało najczęściej w komentarzach kuluarowych, więc trudno inaczej to odebrać. Przy tej jego sile, konkurowanie z nim w kategorii najlepszy film międzynarodowy było ciężkie" - przyznał dyrektor PISF.
Zaznaczył, jednak, że historyczne jest to, iż polski film po raz kolejny jest nominowany do Oscara. "Polska jest naprawdę zauważona, o tym się rozmawia. Bardzo dużo ludzi, którzy interesują się kinematografią i byli obecni w rozmowach towarzyskich w trakcie ceremonii mają świadomość tego, że to jest kolejna nominacja dla Polski" - zdradził Śmigulski.
"Nawet wskazując, jako coś oczywistego, że co roku jest polski film, więc to też pokazuje to, co się wydarzyło w ostatnich trzech latach" - dodał dyrektor PISF.
Jak mówił, "nasza obecność jest sukcesem, ale obiektywnie trzeba powiedzieć, że nie wygraliśmy". "Wydawało się, że można było podjąć jakąś walkę, ale chyba jasno zostało pokazane, że +Parasite+ jest poza konkurencją" - ocenił. (PAP)
autor: Katarzyna Krzykowska
ksi/ dki/