Pandemia stała się katalizatorem zmian występujących na polskim rynku sztuki już od ponad dekady – mówi ekspert rynku Rafał Kamecki, prezes Artinfo i autor „Raportu Artinfo.pl 2021. Rynek sztuki w Polsce”.
Polska Agencja Prasowa: Od wielu lat obserwuje pan i analizuje polski rynek dzieł sztuki. Jak to się stało, że pomimo pandemii i lockdownu rynek ten dynamicznie się rozwijał, domy aukcyjne się nie zamknęły, odbywały się aukcją za aukcją, odnotowywano rekordowe sprzedaże, a obroty zwiększyły się spektakularnie?
Rafał Kamecki: Rzeczywiście zjawisko takiego ożywienia może z pozoru dziwić. Ale tak jest: sztuka w czasach pandemii ma się dobrze, a nawet coraz lepiej. Nasz rynek powiększa się w niebywałym tempie. Wielomilionowe transakcje, rekordowe sprzedaże, rosnące obroty: to dzisiejszy obraz handlu dziełami sztuki w Polsce.
PAP: Z czego to wynika? Czy aukcje on-line ułatwiały zawieranie transakcji?
Rafał Kamecki: Niewątpliwie, ale w przedpandemicznych czasach także można było licytować na aukcjach w formie on-line. Pandemia jednak przyspieszyła procesy i tendencje, które i tak nieuchronnie postępowały i kierowały rynek dzieł sztuki do internetu. Jednocześnie zjawisko tak dużego zainteresowania sztuką ma swoją genezę w niestabilnej sytuacji gospodarczej w czasie pandemii oraz niepewności na rynkach finansowych. Kiedy zauważa się tendencje inflacyjne i postępujący spadek wartości pieniądza, ludzie poszukują bezpiecznej formy lokaty kapitału. I okazuje się wówczas, że taką bezpieczną lokatą może być sztuka.
PAP: Jak zatem przedstawiały się rok 2020 i pierwsze półrocze 2021 r. na rynku sztuki?
Rafał Kamecki: Rynek dzieł sztuki w 2020 r. osiągnął rekordowy wynik 380 mln zł. Oznacza to blisko 30-procentowy wzrost obrotów względem roku poprzedniego. I 800-procentowy niż przed dekadą. Blisko 30 tys. obiektów – dokładnie 21 942 – wylicytowano na 467 aukcjach przeprowadzonych przez 51 domów aukcyjnych i galerii. Najdrożej sprzedanym obrazem w segmencie sztuki dawnej w 2020 r. było płótno Jana Matejki „Portret prof. Karola Gilewskiego” z 1872 r., który na aukcji Polswiss Art uzyskał 6 mln 962 tys. zł. Również w 2020 r. podobne wydarzenie dotyczyło sztuki współczesnej. Dom Aukcyjny Desa Unicum dokonał sprzedaży efektownego dzieła Wojciecha Fangora. Obraz zatytułowany „M22” na grudniowej aukcji osiągnął cenę 7,316 mln zł wraz z opłatą organizacyjną.
Najdrożej sprzedanym dziełem sztuki w 2021 r, jest, jak dotąd, „Tłum III” Magdaleny Abakanowicz, sprzedany na aukcji Desy Unicum za 13,2 mln zł. Natomiast w pierwszym półroczu 2021 r. obroty wyniosły 264 mln zł i były o 72 proc. wyższe niż przed rokiem. Ostrożnie szacując, można się spodziewać, że w tym roku obroty przekroczą pół miliarda złotych. Zwłaszcza że zbliżający się koniec roku to czas, w którym handel dziełami sztuki jest najintensywniejszy i jesteśmy światkami wielu spektakularnych transakcji.
PAP: Paradoksalnie czas pandemii okazał się czasem żniw dla marszandów, kolekcjonerów, domów aukcyjnych?
Rafał Kamecki: Pandemia stała się katalizatorem zmian występujących na polskim rynku sztuki już od ponad dekady. W tym czasie nasz rynek nabrał przyspieszenia i w pewien sposób zbliżył się do dojrzałych rynków sztuki europejskiej i światowej. Wzrosty, które notujemy na aukcjach, nie pozostają bez echa; jesteśmy bacznie obserwowani przez ekspertów ze świata. Słynny dom aukcyjny Sotheby's organizuje cykliczne aukcje „Different Perspective”, nakierowane na sztukę naszego regionu.
PAP: To pozytywne, uspokajające zjawisko…
Rafał Kamecki: W kontekście światowego handlu sztuką z pewnością tak. Kiedy jednak przyglądamy się naszemu krajowemu rynkowi, wydaje się, że wydarzenia przebiegają zbyt gwałtownie i mogą budzić zdezorientowanie u starszych kolekcjonerów. Nie wszystkie segmenty rynku rosną równomiernie. Zdarzają się wystrzały cenowe, jak w przypadku prac Jacka Yerki i Zdzisława Beksińskiego - przedstawicieli modnej ostatnio sztuki fantastycznej. Na aukcjach Surrealizmu i Realizmu Magicznego ich prace osiągają ceny odpowiednio jeden i 2 mln zł.
PAP: Co zatem niepokoi marszandów i kolekcjonerów?
Rafał Kamecki: Obrazy wiszące w domach kolekcjonerów drożeją w ekspresowym tempie; wspomniane prace Zdzisława Beksińskiego, które kosztowały jeszcze pięć lat temu kilkadziesiąt tysięcy, powiedzmy ok. 80 tys. zł, dziś mają wartość od 600 tys. do nawet dwóch milionów złotych. Obrazy Edwarda Dwurnika wyceniane za życia artysty na 3-4 tys. zł, obecnie kosztują 80 tys. i więcej, a jego dzieła wielkoformatowe szacowane są na ponad 200 tys. zł.
PAP: To świetnie, przecież po to się inwestuje w sztukę…
Rafał Kamecki: A jednak wywołuje to konsternację u kolekcjonerów. Z jednej strony cieszą się, że zakupione przez nich dzieła sztuki drożeją, z drugiej apetyt rośnie w miarę jedzenia i kolekcjonerzy chcą dalej kupować, lokować czy inwestować. A ceny najlepszych prac stają się dla nich zbyt wysokie, wręcz zaporowe. Bywa, że już nie mogą pozwolić sobie na dokupienie do kolekcji kolejnego dzieła artysty.
PAP: Czy należy zatem spodziewać się „wyciszenia, wygaszania” rynku?
Rafał Kamecki: Do tego raczej nie dojdzie, ponieważ pojawili się zupełnie nowi klienci, gotowi kupować odważnie i licytować wysoko. Dla nich priorytetem jest sama możliwość pozyskania wyjątkowego dzieła, i wtedy cena nie gra decydującej roli. Jestem przekonany, że czasy, kiedy dzieła uznanych artystów spadały z aukcji, należą do przeszłości. Dziś są rozchwytywane do nowo tworzonych kolekcji.
PAP: Kim są główni gracze na polskim rynku sztuki?
Rafał Kamecki: Układ sił na rynku pozostaje bez zmian. Blisko 80 proc. sprzedaży generują obecnie trzy domy aukcyjne: DESA Unicum, Polswiss Art i Agra-Art. Dom Aukcyjny DESA Unicum utrzymuje pierwszą pozycję, osiągając aż połowę rocznej wartości sprzedaży całego rynku. Na kolejnych miejscach uplasowały się firmy Polswiss Art oraz Agra-Art. Tradycyjnie bardzo silnym graczem pozostaje Sopocki Dom Aukcyjny, zajmując czwarte miejsce.
PAP: Co się ostatnio wydarzyło w Sopocie?
Rafał Kamecki: W Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie po raz pierwszy zaprezentowana została kolekcja sztuki „m jak Malarstwo” prowadzona na zlecenie jednego z banków. To projekt o charakterze stałym i nastawionym na promocję młodych talentów. Wystawa stała się wyjątkowym przeglądem twórczych postaw i zbiorem gorących nazwisk na rynku. Do kolekcji trafiają prace najciekawszych i najbardziej obiecujących artystów, których wiek nie przekracza 35 lat. Komisja, w której skład wchodzi także Artinfo, dokonała już zakupu ponad 50 prac. Efekt wystawy jest imponujący. Warto zapoznać się z pracami i nazwiskami artystów, ekspozycja będzie czynna do końca roku. Kuratorem wystawy jest Piotr Sarzyński, przewodniczący komisji.
PAP: Prowadzony przez pana portal Artinfo.pl prowadzi od lat spis najdrożej sprzedanych dzieł sztuki. Jak wygląda obecnie ten ranking?
Rafał Kamecki: Rosnąca liczba rekordowych transakcji miała niebagatelny wpływ na nasz indeks Artinfo TOP 1000. Ten spis tysiąca najdrożej sprzedanych dzieł sztuki w dziejach polskiego rynku aukcyjnego prowadzimy od 1989 r. W 2020 r. dopisaliśmy tu aż 228 nowych transakcji, które wyparły taką samą liczbę obiektów, których ceny, w przeszłości rekordowo wysokie, dziś okazały się za niskie dla rankingu. Fakt, że nastąpiła tak duża wymiana, blisko jedna czwarta całego spisu, potwierdza siłę rynku i jest dowodem na to, że nastała moda na kupowanie dzieł sztuki, a klienci są gotowi płacić coraz wyższe kwoty za wyjątkowe prace.
PAP: W tegorocznym przygotowanym przez pańską firmę Artinfo „Raporcie 2021. Rynek sztuki w Polsce” znalazła się też próba prognozy rynkowej do roku 2024 zatytułowana „Obiecujące perspektywy dla polskiego rynku sztuki”. Co musi się wydarzyć, aby obiecujące perspektywy stały się realne?
Rafał Kamecki: Można się spodziewać, że w najbliższych czterech latach aukcyjna sprzedaż dzieł sztuki zbliży się do poziomu miliarda złotych. Jesteśmy przekonani, że trend wzrostowy powinien się utrzymywać. Coraz więcej kolekcjonerzy płacić będą za unikatowe obiekty, takie jak arcydzieła mistrzów malarstwa dawnego, obrazy klasyków współczesności oraz za sztukę wschodzących gwiazd artystów nowych pokoleń.
W przyszłym roku rynek będzie wart 650 mln zł, w 2023 – 750 mln, a w 2024 - 900 mln. Według analiz opartych na danych Art Basel i szwajcarskiego banku UBS prognozy dla rynku sztuki w krajach Europy Środkowej i Wschodniej, a więc w tym dla Polski, są bardzo obiecujące.
PAP: A zatem adrenalina na naszym rynku sztuki idzie w górę?
Rafał Kamecki: Można tak powiedzieć. Zapraszam do śledzenia jego sukcesów. (PAP)
Rozmawiała Anna Bernat
abe / skp /