7 stycznia 1923 roku w Krakowie urodził się Jerzy Nowosielski, jeden z najoryginalniejszych polskich malarzy, autor polichromii w wielu cerkwiach oraz ikonostasów i obrazów sakralnych. "Dzieje Nowosielskiego skupiają jak w soczewce najważniejsze rozterki i dramaty mieszkańców tego zakątka Europy XX wieku” - uważa Krystyna Czerni, biografka malarza.
Jerzy Nowosielski, syn Łemka i spolonizowanej Austriaczki, przez całe życie pielęgnował w sobie przynależność do wielu kultur. Najbardziej czuł się związany z kulturą polską, ale, jak mawiał Tadeusz Różewicz: "Nowosielski miał jedno oko polskie, drugie - ukraińskie, w którym niekiedy widać było zły błysk".
Urodził się 7 stycznia 1923 roku, zamiłowanie do malowania wykazywał od dzieciństwa, a pierwszym miejscem, gdzie odbierał wykształcenie artystyczne, była okupacyjna szkoła zawodowa, działająca w budynku przedwojennej krakowskiej ASP. Tam poznał przyjaciół na całe życie: Tadeusza Kantora, Mieczysława Porębskiego i przyszłą żonę - Zofię Gutowską. Po likwidacji szkoły przez rok chronił się przed wywiezieniem na roboty w lwowskim klasztorze studytów, gdzie musiał przestrzegać bardzo surowej reguły, ale mógł też uczyć się ikonopisania, o czym marzył od dzieciństwa.
Po wojnie studiował na krakowskiej ASP, gdzie poznał swego najlepszego przyjaciela - Tadeusza Różewicza. To okres, w którym Nowosielski przeżywał kryzys wiary, czuł się ateistą, działał nawet w ZSMP, choć szybko okazało się, że nie umie znaleźć sobie miejsca w ramach socrealizmu. W 1950 roku władze ASP zwolniły z pracy Tadeusza Kantora, Nowosielski, który był jego asystentem - zwolnił się sam. Wraz z żoną - malarką Zofią Gutowską - przenieśli się do Łodzi. To małżeństwo, które przetrwało ponad pół wieku, oparte było - jak pisze Czerni - na poświęceniu przez Zofię swojej twórczości. Zdolna artystka przestała malować własne dzieła, aby stworzyć dom i zaopiekować się mężem. Nowosielski malował w tym okresie miejskie pejzaże i cykle obrazów z kobietami uprawiającymi sport. Na krakowską ASP powrócił dopiero w 1960 roku.
W okresie łódzkim Nowosielski zaczął pracować jako malarz kościelnych polichromii. Jedną z pierwszych realizacji był kościół w Kętrzynie, z czasem dzieła Nowosielskiego znajdą się w dziesiątkach świątyń w całej Polsce. Był to jeden z głównych nurtów jego twórczości, choć wcale nie zawsze wzbudzający entuzjazm odbiorców. "Prawosławni mi mówią, że maluję za katolicko – a katolicy, że za prawosławnie" – pisał Nowosielski. Przyzwyczajeni do teatralnej, barokowej estetyki parafianie często nie doceniali jego wizji.
W okresie łódzkim Nowosielski zaczął pracować jako malarz kościelnych polichromii. Jedną z pierwszych realizacji był kościół w Kętrzynie, z czasem dzieła Nowosielskiego znajdą się w dziesiątkach świątyń w całej Polsce - w Białym Borze, Hajnówce, Zawierciu, w Krakowie, Warszawie. Był to jeden z głównych nurtów jego twórczości, choć wcale nie zawsze wzbudzający entuzjazm odbiorców. "Prawosławni mi mówią, że maluję za katolicko – a katolicy, że za prawosławnie" – pisał Nowosielski. Przyzwyczajeni do teatralnej, barokowej estetyki parafianie często nie doceniali jego wizji.
Przykładem może być historia polichromii w Jerzmanowicach, nad którą Nowosielski pracował w latach 1959-1960. Proboszcz ks. Jan Rachtan pisał do malarza już w trakcie prac, że parafianie "nie chcą takiego malowania jak zaczęte (...), za tym idzie odmowa ofiar i koniec sprawy". Proboszcz zalecał kompromis: "Niech się Panowie umówią dać kolory pastelowe (niebieski kolor szpeci kościół, bo przypomina +chałupę+); pasy z sufitu wraz z prorokami usunąć (...) dać świętych nowych, z jasnymi, pięknymi twarzami, żeby je było widać. (...) Prosiłbym bardzo, żeby te usterki poprawić, twarze wyrównać i rozweselić, głowy oszlifować, pasy wzbogacić lub usunąć. Taki kościół lubi bogactwo polichromii, a nie monotonny prymityw". Ostatecznie prace przekazano innej ekipie, po protestach konserwatora Nowosielski zgodził się kościół ukończyć, redukując projekt do minimum.
W opublikowanym w 2013 r. zbiorze "Zagubiona bazylika" znalazły się przemyślenia Nowosielskiego o współczesnej religijności, a także refleksje o relacjach katolicyzmu i prawosławia. "Nowosielski opisuje męczeńskie dzieje polskich unitów, upominając się o poszanowanie ich praw, o ratowanie niszczejących łemkowskich cerkwi, o szacunek dla tożsamości religijnej całych grup społecznych" - pisze Krystyna Czerni, która zredagowała książkę. Nowosielski pokazuje, jak prawosławie włączyło w krąg duchowości chrześcijańskiej elementy antycznych religii helleńskich i orientalnych.
W tomie zebrano artykuły, eseje, wstępy do katalogów, wykłady i rozprawy pisane przez Nowosielskiego na przestrzeni całego życia. Pomieszczono też dwadzieścia cztery niepublikowane dotąd teksty odnalezione w pracowni artysty. "Zagubiona bazylika" to kolejna ważna książka o Nowosielskim, po wyborze wywiadów z artystą, który ukazał się rok temu pod tytułem "Sztuka po końcu świata" i opublikowanej dwa lata temu biografii pióra Krystyny Czerni zatytułowanej "Nietoperz w świątyni". Wszystkie trzy książki ukazały się nakładem wydawnictwa Znak. (PAP)
aszw/ hes/