Decyzja o kwalifikacji do finału wymaga akceptacji 2/3 obecnych jurorów - powiedział Jerzy Michniewicz, sekretarz jury XVII Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina, komentując dla PAP zasady ocen jury.
PAP: Zaskakująco skrócił się w obecnej edycji Konkursu Chopinowskiego czas obrad jury. Jak to się stało, że nie ma długich nocnych dyskusji, tylko po godzinie, półtorej jury ogłasza wynik kolejnego etapu przesłuchań?
Jerzy Michniewicz: Ocena gry uczestników Konkursu w I, II i III etapie opiera się na dwóch systemach: punktowym i „tak-nie”. W systemie „tak-nie” juror wyraża swoją opinię dotyczącą promocji do następnego etapu. A ponieważ mamy międzynarodowe jury przyjęliśmy zapis "Yes" lub "No" lub po prostu literki "Y" względnie "N".
PAP: Na kartach ocen pojawiają się też literki "S"?
Jerzy Michniewicz: W jury zasiadają między innymi profesorowie-pedagodzy z Akademii Muzycznych, których uczniowie uczestniczą w konkursie. Wówczas juror nie ocenia występu swojego „studenta”, lecz wpisuje na karcie ocen wyłącznie symbol „S”.
PAP: A na czym polega ta druga część oceny - system punktowy?
Jerzy Michniewicz: System punktowy polega na ocenie występu w liczbach całkowitych w skali 1–25, przy czym 1 oznacza ocenę najniższą, a 25 najwyższą. Tak się dzieje w obecnej edycji Konkursu. Podczas poprzedniego XVI Konkursu Chopinowskiego ta skala była bardziej rozległa, a mianowicie wynosiła od 1 do 100.
Występ każdego pianisty jest zatem określany trzema znakami na kartach ocen jurorów. Ten materiał musi zostać wprowadzony do komputera, a ponieważ w I etapie brało udział 78 pianistów, którzy byli oceniani przez 17 jurorów, to należało wszystko pomnożyć, co dawało w sumie ok. 4 tysięcy znaków. Wszystko należy naturalnie kilkakrotnie sprawdzić, aby nie zaszła jakaś pomyłka. To przenoszenie ocen z kart jurorów do systemu trochę trwa. Żeby zakończyć etap, żeby jury mogło podjąć decyzje, wszystko musi być uporządkowane w formie rankingu anonimowego. Żeby mieć pewność, że całość jest prawidłowa, pracujemy w dwóch, niezależnych od siebie, zespołach i później wyniki tych prac są porównywane, aby ze stuprocentową pewnością wykluczyć błędy.
PAP: Jednak trwa to zdecydowanie szybciej.
Jerzy Michniewicz: A to dzięki zmianie regulaminowej w tej edycji konkursu. Podczas poprzedniego konkursu jurorzy oddawali karty ocen po zakończeniu całego etapu, natomiast obecnie swoje karty ocen przekazują po każdym dniu przesłuchań. Oczywiście najwięcej czasu pochłaniało zakończenie i podsumowanie I etapu, później jest to już mniej czasochłonne, ponieważ liczba uczestników po I etapie zmniejsza się o połowę.
PAP: Tym razem było to trochę więcej, bo do drugiego etapu przeszło nie 40 lecz 43 pianistów.
Jerzy Michniewicz: Jurorzy jednak nie wiedzieli, kim jest numer 41, 42 i 43. O zwiększeniu liczby pianistów przepuszczonych do II etapu jurorzy zdecydowali w głosowaniu, bo taka była propozycja szefowej jury. Wynikało to z rozkładu punktów i głosów z kart jurorów. Wskaźniki wynikające z tych dwóch ocen "Yes" i "No" i punkty, a nie nazwiska, o tym zdecydowały.
PAP: Czy jurorzy dyskutują, wymieniają się opiniami?
Jerzy Michniewicz: Jurorzy są wręcz proszeni o powstrzymanie się od komentarzy. Trzeba zaznaczyć, że wszystko rozgrywa się anonimowo. Jurorzy mają listę nazwisk uporządkowanych alfabetycznie, ale nie wiedzą, kto otrzymał najwięcej punktów po I czy po II etapie. To jest istotne. Decyzja o kwalifikacji do finału wymaga akceptacji 2/3 obecnych jurorów.
PAP: Kiedy jurorzy poznają nazwiska pianistów, których oceniali?
Jerzy Michniewicz: To nastąpi już w finale. Po przesłuchaniach finałowych jurorzy otrzymają karty z nazwiskami i będzie propozycja ostatecznego werdyktu. Jeśli spotka się z akceptacją 2/3 jurorów, mamy werdykt, jeśli nie, to zostanie wprowadzona bardziej skomplikowana i długotrwała procedura, niemal jak na papieskim konklawe.
Rozmawiała Anna Bernat (PAP)
abe/ agz/