Rozmowa z Leszkiem Cierpiałowskim, dyrektorem biura Komitetu Kopca Kościuszki w Krakowie. Z inicjatywy Komitetu powstało pod Kopcem nowe Muzeum Kościuszkowskie i wystawa „Kościuszko - bohater wciąż potrzebny”.
MHP: Do kogo skierowana jest wasza ekspozycja?
Leszek Cierpiałowski: Do wszystkich, którzy chcą się czegoś więcej dowiedzieć o Tadeuszu Kościuszce. Przygotowaliśmy ją z myślą zarówno o dorosłych, jak i młodzieży, a także o dzieciach. Ekspozycja jest multimedialna i interaktywna. Składa się z kapsuł pamięci, a każda z nich posiada myśl przewodnią, opis najważniejszych rzeczy, jakie działy się w konkretnym okresie w życiu bohatera oraz ekran ze szczegółowymi informacjami i rysunkami. Każdej towarzyszy też tradycyjny eksponat, który albo należał do naczelnika, albo jakoś się z nim wiąże.
MHP: Od której kapsuły należy zacząć zwiedzanie wystawy?
Leszek Cierpiałowski: Najlepiej od tej poświęconej dzieciństwu Tadeusza Kościuszki. Przedstawia ona jego pokój w rodzinnym domu, na środku którego stoi konik na biegunach. Możemy zobaczyć dworek szlachecki, w którym chłopiec dorastał, portrety jego rodziców, wujka… Mamy też kopię jego zeszytu do religii. A tuż obok znajduje się kapsuła opowiadająca o szkole kadetów w Warszawie, do której uczęszczał. Na jej ścianach wyświetlane są postaci żołnierzy i wzory geometryczne, które poznawał przyszły inżynier.
MHP: Kościuszko dobrze się uczył?
Leszek Cierpiałowski: Na tyle dobrze, że został w szkole kadetów wykładowcą. Wcześniej jednak dostał stypendium, które umożliwiło mu wyjazd do Paryża. Tam zastanawiał się, czy ma zostać artystą, czy wojskowym? W tej części wystawy pokazujemy więc jego rysunki, a także mapę ówczesnego Paryża z miejscami, w których bywał.
MHP: Czy po Paryżu jeździł taką właśnie karetą, którą przypomina kolejna kapsuła?
Leszek Cierpiałowski: Możliwe, że tak, ale ta kareta nawiązuje już do jego powrotu do Polski. Możemy w niej usiąść i posłuchać poloneza skomponowanego przez przyszłego wodza. Za oknami migają nam rodzime pejzaże, ponieważ Tadeusz Kościuszko osiadł wówczas w bogatym dworze szlacheckim w Sosnowicy, gdzie został nauczycielem. Zakochał się tam z wzajemnością w jednej ze swoich uczennic, Ludwice Sosnowskiej. Ale jej ojciec nie zgodził się na ślub, bo pretendent do ręki był za biedny. Wówczas Kościuszko z wrodzoną fantazją porwał dziewczynę, notabene za jej zgodą, używając do tego właśnie karety. Niedoszły teść był jednak sprytniejszy i uniemożliwił ucieczkę. Miłość obojga przetrwała jednak przez całe lata, co symbolizuje na naszej wystawie biała chusteczka z inicjałami, którą Ludwika podarowała ukochanemu.
MHP: Po takiej romantycznej historii, Kościuszko musiał coś ze sobą zrobić. Czy słyszany w tej części wystawy szum morza oznacza podróż?
Leszek Cierpiałowski: To był czas, kiedy postanowił wstąpić do wojska. Dowiedział się o walce Stanów Zjednoczonych o niepodległość i postanowił się tam udać. Wsiadł na statek i popłynął do Ameryki. W tej części odtworzyliśmy fragment dna morskiego, z leżącymi tam monetami. Wyróżniamy jednak jedną z nich, gdyż przypomina dramatyczną historię z tej wyprawy. Statek, którym płynął Kościuszko, z powodu gwałtownej burzy i sztormu, zatonął. Uratowało się tylko sześć osób. Przyszły naczelnik dopłynął na maszcie do brzegów Martyniki. Tam znajdowały się plantacje, na których pracowali niewolnicy. Oni dostawali takie monety, które mogli wydać w miejscowej karczmie. Jedna z nich została znaleziona w dworku pod Lublinem, w którym przebywał Kościuszko wiele lat później. Wpadła gdzieś pod podłogę i dopiero po wielu latach ją odnaleziono. Specjaliści uznali, że naczelnik rzeczywiście przywiózł ją do Polski z Martyniki.
MHP: Ale wróćmy jeszcze na chwilę do podróży Kościuszki do Ameryki. Jak jego pobyt za oceanem został zaprezentowany na wystawie?
Leszek Cierpiałowski: Zbudowaliśmy gabinet stratega z West Point, a także makietę z fortami i zabezpieczeniami przed nacierającymi wojskami, które Kościuszko, będąc inżynierem, wybudował. Realizował tam też swoją ogrodniczą pasję. Stworzył Ogród Kościuszkowski, który zawiesił na skale i który do tej pory istnieje. My też obok Kopca Kościuszki zaprojektowaliśmy ogród, w którym zasadziliśmy specjalną, poświęconą mu odmianę róż.
MHP: Kolejna część wystawy związana jest z czasami insurekcji. To chyba miejsce, na które wszyscy czekają.
Leszek Cierpiałowski: Tak, w tej części znajduje się specjalne pomieszczenie, w którym możemy wysłuchać przysięgi Tadeusza Kościuszki, złożonej na Rynku w Krakowie. Jak wyglądało to wydarzenie, widać na powieszonych tu obrazach. Poprzedzają one wejście na teren bitwy pod Racławicami. Tu multimedia odtwarzają jej atmosferę, słychać bitewny hałas, wszędzie są szable, kosy, kule armatnie, granaty burzące... Dzięki temu mamy wrażenie, że jesteśmy w środku tego starcia, które było wielkim zwycięstwem naczelnika powstania i jego żołnierzy.
MHP: Skąd wzięły się tu te stare, drewniane drzwi?
Leszek Cierpiałowski: To ostatni nabytek Komitetu. Pochodzą one z dworku w Miłocicach, w którym Kościuszko spędził noc po tej ważnej bitwie. Dom ten już nie istnieje, ale właściciel sąsiedniego dworu, widząc jak on niszczeje, uratował drzwi jako pamiątkę historyczną i przekazał naszemu muzeum. Stąd przechodzimy do dalszej części insurekcji, a konkretnie do klęski pod Maciejowicami, którą prezentuje sugestywny film. Widzimy tu chłopską sukmanę, która potwierdza udział w walce tej warstwy społecznej. To było u Kościuszki niezwykłe, że potrafił poderwać do bitwy wszystkie stany.
MHP: Pewnie było to związane z jego wrażliwością społeczną. W końcu to on spisał podczas swojej drugiej podróży do Ameryki testament, którego wykonawcą ustanowił Thomasa Jeffersona, późniejszego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Co w nim takiego było?
Leszek Cierpiałowski: Ponieważ Kościuszce nie wypłacono wszystkich pieniędzy z żołdu generalskiego za lata służby, w testamencie przeznaczył je na wykupienie z czarnoskórych niewolników, bowiem uważał niewolnictwo za hańbę ludzkości. Co dla niego charakterystyczne, to fakt, że nie głosił tylko swoich szlachetnych poglądów, ale też, jak widać, robił co mógł, żeby te swoje ideały wcielać w życie. Trzeba wspomnieć, że Jefferson nigdy nie wykonał tego testamentu. Pieniądze te stały się przedmiotem sporów i procesów sądowych. Ale to zdarzyło się już po śmierci naczelnika, którą symbolizuje na naszej wystawie pokój zaprojektowany na wzór pomieszczenia w szwajcarskim miasteczku Solura, gdzie zmarł i gdzie dziś znajduje się jego muzeum. Odwzorowaliśmy prezentowane tam łóżko z czerwoną narzutą i białym orłem.
MHP: Stąd już zwiedzający mogą udać się na trasę prowadzącą na Kopiec Kościuszki. Myśli pan, że zadają sobie wtedy pytanie, czy Kościuszko jest wciąż nam potrzebnym bohaterem?
Leszek Cierpiałowski: Jeżeli uważnie obejrzeli wystawę, jestem przekonany, że nie będą ich dręczyć takie wątpliwości. W końcu niewielu mieliśmy tak wielkich, narodowych bohaterów, od których do dziś możemy się uczyć prawości i konsekwencji.
Rozmawiała Magda Huzarska-Szumiec
Źródło: MHP