Teresa Szymońska z Sośnicowic w powiecie gliwickim zdobyła tytuł Ślązaczki Roku, zwyciężając w dorocznym konkursie gwary „Po naszymu, czyli po śląsku”. Honorowy tytuł Ślązaka Roku w tym roku otrzymał poeta, publicysta i działacz społeczny Tadeusz Kijonka.
Laureatów tegorocznej, 26. edycji wyłoniono w niedzielę podczas gali w wypełnionym niemal po brzegi Domu Muzyki i Tańca w Zabrzu. Impreza zapoczątkowana przez Polskie Radio Katowice promuje ludzi perfekcyjnie władających gwarą, która ma wiele lokalnych odmian.
Zwyciężczyni w konkursie brała udział po raz trzynasty. "Niech mi ktoś nie powie, że trzynoście to jest pechowy" – żartowała.
Temat swojego monologu pani Teresa oparła na swoim życiu. "Jo godała o moim miasteczku, w kerym żyja i o mojej izbie tradycji, keroch utworzyła w tym miasteczku" – mówiła.
Podkreślała, że każdy z dotychczasowych występów był dla niej wartościowy. "Chodzi o to, żeby się spotkać z tymi ludźmi, pogodać. Trzeba tu być, to takie święto Ślązoków" – mówiła dziennikarzom.
Swoją gwarę wyniosła z domu, gdzie była ona przekazywana z pokolenia na pokolenie. "Tego się nie da nauczyć, to jest we krwi"– podkreśliła.
W finale znaleźli się także: pochodzący z Radzionkowa, a mieszkający obecnie w Zabrzu Marcin Bartusiak oraz Helena Leśniowska z Piekar Śląskich.
Do tegorocznej edycji zgłosiło się ok. 80 uczestników. Ich finałowe występy oceniało jury w składzie: profesorowie Dorota Simonides i Jan Miodek oraz europoseł Jan Olbrycht.
Podczas gali przyznano także tytuł Honorowego Ślązaka Roku. Został nim pochodzący z Radlina poeta, publicysta, działacz społeczny, redaktor naczelny magazynu "Śląsk" oraz wieloletni kierownik literacki Opery Śląskiej Tadeusz Kijonka. W krótkim przemówieniu 80-letni laureat podkreślił swe przywiązanie do Śląska, a także zaapelował, by dbać o śląską kulturę i dziedzictwo.
Młodzieżową Ślązaczką Roku została z kolei 12-letnia Julia Kobiór z Bierunia.
Prof. Miodek poziom tegorocznych głównych zmagań ocenił jako bardzo wysoki. "Śmiem rzecz, że poziom jest coraz wyższy. Oczywiście zwycięzcy, wicemistrzowie pierwszych edycji zapadli nam w sercach i wszystkich mogę po nazwisku wymieniać – indywidualności wspaniałe, ale powiedziałbym: byli wspaniali, ale różnica między nimi a tymi, którzy nie zajęli medalowych miejsc, że tak sportowo to określę, była większa niż dziś. Poziom się zdecydowanie wyrównał" – mówił PAP.
Coraz lepsza w ocenie profesora jest także strona literacka oraz kompozycja konkursowych monologów.
Językoznawca przyznał ponadto, że podobnie jak w poprzednich latach, kolejny raz zaskoczyły go w wystąpieniach uczestników nowe użycia niektórych słów. "Nie będę gołosłowny. Pytałem dzisiaj w moich rodzinnych Tarnowskich Górach, co to jest dla ciebie +fanzolić+, no to głupio mówić, nie fanzol, to tyle, co nie fulej dużo, głupio. +Fanzolić+ to mniej więcej to samo, co +fulać+. Wczoraj usłyszeliśmy wszyscy i zaskoczyło to wszystkich: +jużech mioł po tym wypadku sfanzolone oczy+. Czyli są takie gwary w dialekcie śląskim, w których można mieć +sfanzolone oczy+, czyli zepsute" – opowiadał profesor.
Pomysłodawczynią konkursu "Po naszymu, czyli po śląsku" i jego wieloletnią organizatorką jest senator Maria Pańczyk-Pozdziej - od lat związana z Radiem Katowice, które od początku patronuje temu konkursowi.
Organizatorzy od początku podkreślali, że "Po naszymu, czyli po śląsku" jest czymś więcej niż tylko konkursem śląskiej gwary - ta impreza ma pokazać, kim są Ślązacy, jakie wartości prezentują, z jakich domów się wywodzą, jakie są ich korzenie, ukazuje też zawiłe losy śląskie.
Co ciekawe, dwie edycje konkursu zorganizowane zostały w Teksasie, wśród potomków osiadłych tam przed ponad 150 laty śląskich osadników.
W poprzednich latach tytuły i statuetkę Honorowego Ślązaka otrzymali m.in: Franciszek Pieczka, arcybiskupi Alfons Nossol i Damian Zimoń, a także Gerard Cieślik, Wojciech Kilar oraz profesorowie: Franciszek Kokot, Jan Miodek, Marian Zembala i Jerzy Buzek, Karol Daniel Kadłubiec. (PAP)
akp/ pro/