Pierwszy tom dzienników Agnieszki Osieckiej, które pisarka prowadziła przez niemal całe życie, ukaże się 8 października. Tom ten obejmuje lata 1945-1950.
Dzienniki Agnieszki Osieckiej, pisane od dziewiątego roku życia aż do śmierci, to najintymniejszy ze wszystkich jej tekstów. "Choć w wielu wierszach przemycała prywatny ton, dopiero tutaj jest wolna od jakiejkolwiek cenzury wobec samej siebie. Cieszymy się, że mama przemówi wreszcie własnym językiem" - mówiła córka Osieckiej, Agata Passent na środowej konferencji prasowej.
"To arcyciekawy materiał diarystyczny. Choć na początku autorka zapisków ma zaledwie dziewięć lat, uderza dojrzałość jej przemyśleń i obserwacji, poziom samoświadomości i autorefleksji. Pierwszy tom dzienników to zarazem zapiski dojrzewającej dziewczynki, opisy pierwszych miłości, ale też genialne obserwacje okresu, który w polskiej diarystyce jest słabo opisany - stalinowskich lat 50. To charakterystyka PRL-u pisana przez dziecko PRL-u" - mówił prof. Andrzej Zieniewicz, który "Dzienniki" opatrzył wstępem.
W pierwszym tomie "Dzienników" zawarte są zapiski z lat szkolnych Osieckiej, studiów na Wydziale Dziennikarstwa UW, okresu, gdy działała w ZMP, skąd została usunięta za "nieobyczajny styl życia", ale też okres współpracy ze Studenckim Teatrem Satyryków.
Już pierwszy tom "Dzienników" Osieckiej liczy ponad 500 stron. Do 2017 roku ukażą się kolejne cztery tomy, obejmujące lata 1952-1958. Potem wydawnictwo Prószyński planuje przerwę ze względu na czas potrzebny do ich opracowania.
Agnieszka Osiecka, pisarka, dziennikarka, reżyser filmowy, dramaturg przede wszystkim była autorką tekstów ponad 2 tys. piosenek. Wiele z nich, jak „Okularnicy” czy „Małgośka”, przeszło do klasyki polskiej piosenki. Urodziła się w 1936 roku, pierwsze lata dzieciństwa spędziła w Zakopanem. Po wojnie rodzina Osieckich zamieszkała na warszawskiej Saskiej Kępie. Niewielkie mieszkanie przy ul. Dąbrowieckiej stało się dla poetki ulubionym miejscem pracy na całe życie.
Studiowała na Uniwersytecie Warszawskim na Wydziale Dziennikarskim oraz w Wyższej Szkole Teatralnej i Filmowej w Łodzi. Reżyserem nie została, bo - jak wspominała w jednym z wywiadów - nie przepadała za wydawaniem innym ludziom poleceń. W roku 1954 związała się ze Studenckim Teatrem Satyryków (STS), dla którego napisała ponad 160 tekstów, m.in. "Piosenkę o okularnikach", "Widzisz mała", "Kochanków z ulicy Kamiennej".
"To była ostatnia romantyczka w piosence. +Amor szmaciany płynie ulicą+ – słyszę w tym Słonimskiego i Tuwima, którzy umieli poetyzować zwyczajność. Ona po nich to odziedziczyła. Rozumiała, jakie słowo jest ważne. Na tym polega artysta, w sztuce jedynego nazywania. Czytam w niej zdolność do miłości wielką i przerażającą, ostrą świadomość istnienia. Jak Skamandryci porównywała życie do tańca. Witalizm i zmysłowość są u niej podszyte grozą” – mówiła o Osieckiej Maria Janion.
Magda Umer wspominała poetkę: "Była nadzwyczajnie ciekawym człowiekiem, a potem dopiero piękną dziewczyną, bo nigdy nie kobietą. Na początku czułam się jej młodszą koleżanką, a po latach dużo starszą siostrą, bo miałam wrażenie, że ja staję się coraz bardziej dojrzałą osobą, a ona przeciwnie. W ogóle pojęcie dojrzałości do niej nie pasowało. Nie chciała wydorośleć. Była inteligentna, młoda, wrażliwa, miała nadzwyczajny zmysł obserwacji i wielki talent, który dostała od Pana Boga, pozostała jednak do końca +nieodpowiedzialnym młodzieńcem+".
Osiecka pozostawiła po sobie nie tylko piosenki, ale też legendę towarzyską. Na temat jej życia – niechęci do ustabilizowania się, „nieudomowienia” - jak sama mawiała - dwóch małżeństw, licznych romansów m.in. z Markiem Hłasko, problemów z alkoholem napisano tomy. Przyjaciółka Osieckiej Magda Umer podejrzewa, że prawie każdy tekst Osieckiej jest w jakimś stopniu autobiograficzny.
"Dzienniki" Agnieszki Osieckiej publikuje wydawnictwo Prószyński i S-ka.
(PAP)
aszw/ abe/