W brytyjskich gazetach literacki Nobel dla Olgi Tokarczuk przyćmiony został przez kontrowersje wokół poglądów drugiego z laureatów nagrody, Austriaka Petera Handkego, który oskarżany jest o gloryfikowanie serbskich zbrodni wojennych.
Spośród głównych gazet Tokarczuk więcej miejsca poświęca jedynie lewicowo-liberalny "The Guardian", który pisze, że "nosząca dready feministka jest laureatką, jakiej Nagroda Nobla potrzebowała".
"Akademia Szwedzka popełniła w ostatnich latach wiele błędów, a w świetle całej jej pełnej skruchy retoryki o zdywersyfikowaniu jej kompetencji kolejnym błędem może się wydawać przyznanie w tym tygodniu dwóch nagród Nobla w dziedzinie literatury pisarzom europejskim. Ale w osobie polskiej pisarki Olgi Tokarczuk (Akademia) znalazła laureatkę nie tylko znakomitą, ale i ważną kulturowo" - pisze "The Guardian".
Gazeta przypomina, że rok 2018, za który została wyróżniona Polka, był dla niej szczególny, bo "chociaż przez większość trzech dekad była gwiazdą w swoim kraju, a dwie poprzednie jej powieści przetłumaczono na język angielski, to właśnie w 2018 r. zyskała międzynarodowy rozgłos, zdobywając nagrodę Man Booker International.
"The Guardian" przypomina też o kontrowersjach, jakie Tokarczuk budzi w Polsce z powodu swoich poglądów. "Kiedy (+Księgi Jakubowe+) zostały opublikowane w 2014 roku, potępiono ją jako zdrajczynię za to, że ośmieliła się zasugerować w wywiadzie, że Polska nie była tylko dzielnym ocalałym z trwającego od wieków ucisku, ale była też w swojej historii całkiem przerażającym ciemiężycielem. Przez jakiś czas jej wydawca musiał zatrudnić dla niej ochroniarzy, choć tę gorzką pigułkę znacznie osłodził sukces tego, co wielu uważa za jej arcydzieło. Sprzedało się w 170 tys. egzemplarzach w twardej oprawie i zapewniło jej po raz drugi najważniejszą nagrodę literacką kraju, Nike" - pisze dziennik.
O kontrowersjach wspomina też "Financial Times". "57-letnia Tokarczuk, była psycholog kliniczna, która mówi, że zajęła się pisaniem, ponieważ była +bardziej neurotyczna od swoich klientów+, została zaatakowana w swojej ojczyźnie, ponieważ skupiła się na mrocznych stronach historii kraju, w tym na krytyce traktowania uchodźców i antysemityzmie" - wyjaśnia gazeta.
"FT" przypomina też fragment wcześniejszego wywiadu, którego tej gazecie udzieliła Tokarczuk. Mówiła wówczas, że "jej postmodernistyczny, nieliniowy styl odzwierciedla jej dziedzictwo pochodzenia z kraju o niespokojnej i niespójnej historii". "Pojawiamy się i znikamy i nie ufamy temu, w co nam się każe wierzyć" - mówiła wówczas.
Z kolei "The Times" i "Daily Telegraph" niemal w całości skupiają się na osobie Handkego i jego poparciu dla reżimu Slobodana Miloszevicia. "The Times" w jednym akapicie przypomina, że Tokarczuk jest laureatką nagrody Bookera i cytuje fragment uzasadnienia Komitetu Noblowskiego, zaś "Daily Telegraph" - że "była obiektem ataków ze strony polskich nacjonalistów z powodu swojego poparcia dla imigracji".
Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)
bjn/ akl/ kar/