W paryskiej Galerii Christophe Gaillard odbył się w sobotę wernisaż prac jednej z najbardziej znanych i kontrowersyjnych polskich artystek – Katarzyny Kozyry. Na wystawie pokazano m.in instalację Święta Wiosny, kryptopreformanse i trzy akty starych ludzi.
Katarzyna Kozyra, działająca przede wszystkim w Warszawie i Berlinie, jest nieco mniej znana nad Sekwaną niż w innych europejskich metropoliach. W stolicy Francji wzięła udział w r. 2000 w grupowej wystawie w muzeum Jeu de Paume, w 2006 roku pokazała tam instalację Faces, a w 2012 r. – w ramach „nocy muzeów” – paryskie Muzeum Rodina przedstawiło jej Święto Wiosny”(1999-2002), oparte na balecie Igora Strawińskiego
Ta ostatnia instalacja jest też głównym elementem obecnej wystawy w Paryżu. Można na niej zobaczyć również autorskie filmy wideo Kozyry, czyli tzw. kryptoperformanse, zatytułowane „Pojawienie się jako Klon Glorii Viagry”, z cyklu „W sztuce marzenia stają się rzeczywistością". Ponadto – ekspozycja obejmuje trzy wielkie akty fotograficzne starych ludzi – dwóch kobiet leżących przodem do publiczności i odwróconego plecami mężczyzny.
Właściciel galerii, Christophe Gaillard powiedział PAP, że jest szczęśliwy mogąc przedstawić twórczość polskiej artystki paryskiej publiczności i cieszy go to, iż stał się jej wyłącznym przedstawicielem na Francję. Kozyrę, jak zaznaczył, odkrył podczas wystawy w Berlinie, gdzie wielkie wrażenie zrobiła na nim jedna z jej instalacji.
Najbardziej w twórczości artystki imponuje mu to, co nazywa „wcielaniem się bez przebierania się”. „Bliska mi jest opera, dlatego zapewne dobrze czuję muzykalność tej twórczości” – dodał. Jak twierdzi niesłychanie silnie przemawiają do niego jej "stałe, nieprzerwane pytania o tożsamość, próby przenikania mitów i historii, tak samo, jak refleksja nad ciałem i cielesnością".
Filozoficzną stronę twórczości Katarzyny Kozyry szczególnie cenią dwaj polscy artyści którzy przyszli na paryski wernisaż. Malarz i grafik Artur Majka powiedział PAP, że ma wielki szacunek dla głębi problemów poruszanych przez artystkę, choć nie zawsze przemawia doń forma plastyczna dzieł Kozyry.
Michał Batory – autor plakatów, jeden z niewielu Polaków zaproszonych przez paryskie Muzeum Sztuki Stosowanej do przedstawienia swego dorobku w wystawie indywidualnej, powiedział, że chyli czoła „przed refleksją Kozyry nad życiem, nad definiowaniem piękna i jej zastanawianiem się nad tym czy brzydota może być również wcieleniem piękna. Myślę, że to jest szczególnie interesujący aspekt – wielu artystów, zresztą od dawna, zmaga się z podobnymi kwestiami”.
Na wernisaż w historycznej dzielnicy Marais przyszły tłumy ludzi, wielu Polaków, ale wśród publiczności przeważał jednak język francuski.
Artystka powiedziała PAP, że cieszy ją zainteresowanie, jakie wywołuje jej sztuka w Paryżu. Podkreśliła, że jest bardzo zadowolona z galerii i podejścia jej właściciela, a także z jednakowej muzycznej tonacji, w której się utrzymują – Christophe Gaillard przez trzy lata był dyrygentem.
Katarzyna Kozyra wyraziła też nadzieję, że ta wystawa pozwoli jej sztuce lepiej zadomowić się w Paryżu. Zasygnalizowała, że ma już konkretne plany, ale nie chce teraz o nich mówić, „by nie zapeszyć”.
llew/ mars/