W Pradze rozpoczął się w poniedziałek festiwal filmowy „Niezłomni i Ofiarowani”, wzorowany na polskim przeglądzie „Niepokorni, Niezłomni, Wyklęci”. Nowością trzeciej edycji przeglądu filmów o tematyce historycznej jest konkurs dla studentów praskiej szkoły filmowej.
Głównym tematem festiwalu jest operacja „Anthropoid” podczas której w 1942 roku z rąk czechosłowackich cichociemnych zginął hitlerowski dygnitarz Reinhard Heydrich. Podczas trwającej do soboty imprezy pokazane zostaną filmy dokumentalne i fabularne związane z tym wydarzeniem. Między innymi przewidziano emisję archiwaliów obrazujących trening cichociemnych w Szkocji.
W poprzednich dwóch edycjach pokazywane były filmy czeskie i polskie. W bieżącym będą też obrazy ze Słowacji, Litwy, Łotwy, Węgier, Niemiec i Ukrainy. Z Polski zostaną pokazane dwa filmy związane z zamachem na szefa Gestapo w Warszawie Franza Kutscherę w 1944 r. Jeden z nich został zrealizowany przez Sławomira Zajączkowskiego i Krzysztofa Wyrzykowskiego dla Instytutu Pamięci Narodowej w formie animowanej na podstawie komiksu.
Związany z Muzeum XX wieku, które jest organizatorem festiwalu, historyk Petr Blażek powiedział PAP, że podczas przeglądu będzie okazja do porównania dwóch podobnych do siebie wydarzeń historycznych. „Jestem bardzo zadowolony, że możemy pokazać (czeskiemu) Instytutowi Badania Reżimów Totalitarnych, jak można dotrzeć do widzów najmłodszej generacji ze szkół formą filmu animowanego” – powiedział Blażek.
Przewodnicząca jury, czeska reżyser filmów dokumentalnych Olga Sommerova podkreśliła w rozmowie z PAP, że jest zafascynowana polskim festiwalem „Niepokorni, Niezłomni, Wyklęci”, który odwiedziła przed rokiem. „Jestem dokumentalistką i nagle zobaczyłam nieprawdopodobne zainteresowanie filmami o historii XX wieku. Zastanawiałam się, skąd się bierze taka różnica między Polską a Czechami?”
Dyrektor Instytutu Polskiego w Pradze Maciej Ruczaj różnicę upatruje m.in. w innym podejściu do pamięci historycznej. „Możemy powiedzieć, że w Polsce istnieje o wiele większe przekonanie o tym, że potrzebna jest pamięć zinstytucjonalizowana. Natomiast w Czechach jest przekonanie, że jednak to jest sfera, która powinna pozostać niezależna od państwa, co powoduje, że głównym takim kołem napędowym pamięci są instytucje pozarządowe”- stwierdził. W rozmowie z PAP Ruczaj podkreślił, że jedną z konsekwencji jest dużo słabsze finansowanie np. muzealnictwa.
Z Pragi Piotr Górecki (PAP)
ptg/ mal/