"Będzie pani zadowolona, czyli rzecz o ostatnim weselu we wsi Kamyk" - to najnowsza sztuka Agaty Dudy-Gracz. Premiera przedstawienia odbędzie się w sobotę w Teatrze Nowym w Poznaniu. "To spektakl o tym, czym jest zło" - powiedziała reżyserka.
"Chciałam zrobić spektakl o tym, czym jest zło w dobrych ludziach. Nie wierzę w to, że ludzie są źli. Wierzę, że jesteśmy dobrzy, tylko nasze czyny są złe. Czasem zdarza się coś takiego na styku człowiek-człowiek, jeżeli za dużo nam się zabierze, albo za dużo da, wtedy powstaje zło" - tłumaczyła reżyserka.
Jej najnowsze dzieło powstało na kanwie prawdziwej i jednocześnie mrocznej historii, która wydarzyła się w latach 70. w jednej z polskich wsi. W noc wigilijną doszło do morderstwa kobiety w ciąży, jej świeżo poślubionego męża oraz 12-letniego brata, których nie wpuszczono do kościoła na Pasterkę. Potrącono ich śmiertelnie autobusem, gdy wracali drogą, a następnie wszyscy mieszkańcy wsi, będący w autobusie, zobowiązali się do milczenia. Bezpośrednim impulsem do popełnienia zbrodni miało być oskarżenie o kradzież kiełbasy na weselu zamordowanej pary. Historię tę opisał Wiesław Łuka w książce "Nie oświadczam się".
"To niesłychana i wręcz nieprawdopodobna historia. Niesamowite są zeznania zawarte w tej książce. To jest bardziej wstrząsające niż +Władca pierścieni+, który jest bardziej realny z tymi swoimi gnomami i krasnoludami. Pod wpływem tej inspiracji napisałam swój tekst. Ja tę historię przesuwam w lata 90., w okresie +styku+, gdzie jeszcze do końca Polski Ludowej się nie wyparliśmy, ale jesteśmy już w kapitalizmie. Postacie są wymyślone, ale zasady są te same" - wyjaśniła.
Jej spektakl też toczy się na wsi, w której nie ma dzieci, od lat nie ocieliła się żadna krowa, a kury nie znoszą jajek. Nie tworzą się nowe rodziny, a mechanizm rodzenia i umierania został wstrzymany. Żaden z mieszkańców nie jest normalny.
Dla Dudy-Gracz najnowsza sztuka jest dopełnieniem tryptyku, który zapoczątkowany został kilka lat temu. We wrocławskim Teatrze Muzycznym Capitol wciąż grana jest spektakl "Ja, Piotr Riviere, skorom już zaszlachtował siekierom swoją matkę, swojego ojca, siostry swoje, brata swojego i wszystkich sąsiadów swoich". Dwa lata temu wystawiła sztukę "Kumernis, czyli o tym, jak Świętej Panience broda rosła".
"Pierwszy tytuł to rzecz o sprawiedliwości - o tym, że nie potrafimy osądzać i że nie wolno nam tego robić. Drugi opowiada z kolei o miłości, jak ważna jest, ale jak nie umiemy się z nią obchodzić. Miłość potrafi być też potworną niszczącą chorobą umysłową. Ostatnia sztuka ma być o tym, czym jest zło. Ten spektakl może po części wydawać się kryminałem, trup ściele się gęsto. Do tego mamy mistyka, który przenosi nas w przeszłość i przyszłość, łączy umarłych z żywymi. Ze strachu przed takimi zjawiskami też robi się zło" - wyjaśniła reżyserka. (PAP)
lic/ agz/