Dla mnie najważniejsza jest relacja człowiek - człowiek, zderzenie jednego kosmosu z drugim kosmosem - powiedziała we wtorek PAP Magdalena Miklasz, reżyser nowego przedstawienia na Scenie na Woli. Premiera "Ferdydurke" wg Witolda Gombrowicza - 29 czerwca.
"Nie odpuszczę Gombrowiczowi, bo w jakiś sposób odbieram go jako niezwykłego +coucha+, specjalnie użyję tu tego nieładnego słowa. Uważam, że niezwykle celnie nazywa rzeczywistość, aby poradzić sobie z nią, żeby poradzić sobie z drugim człowiekiem, z rozmaitymi relacjami, z całym światem" - powiedziała PAP Magdalena Miklasz, reżyser nowego spektaklu na stołecznej Scenie na Woli.
Reżyser zwróciła uwagę, że "terapeutyczny rys” istnieje w "Dziennikach" Gombrowicza, ale też w jego powieściach. "Działa poprzez jakieś wyśmianie rzeczywistości, obśmianie pewnych sytuacji i pokazanie ich z zewnątrz, przez precyzyjne nazwanie różnych psychologicznie skomplikowanych relacji, które występują między ludźmi" - wyjaśniła. "On to potrafi niesamowicie nazwać. Dlatego potrzebuję tej literatury, bo ja sama nie potrafiłabym tak tego nazwać" - dodała reżyser.
Miklasz wyjaśniła, że wybrała adaptację powieści "Ferdydurke" pióra Macieja Podstawnego, bowiem "Podstawny jest bardziej zdystansowany do Gombrowicza". "Ja bym z tej powieści wzięła wszystko" - wyjaśniła.
"Maciej stawia mi karkołomne zadanie, żeby odciążyć tego głównego bohatera z wielkich monologów, jakie się temu Józiowi przypisuje" - podkreśliła reżyser.
Miklasz zwróciła uwagę, że podczas realizacji spektaklu "nastawiła się na relacje". "Dla mnie najważniejsza jest relacja człowiek - człowiek, zderzenie jednego kosmosu z drugim kosmosem. Na scenie pojawiają się także bardzo współczesne tematy, które przemycamy w dość subtelny sposób, nienachalnie; stanowią trampolinę do teraz, do tych polskich traum" - wyjaśniła, dodając, że "niektórzy ludzie dalej siedzą w dworkach szlacheckich".
"Dla mnie przede wszystkim istotny jest Józio, ten twórca, ktoś, kto próbuje przerobić relację z samym sobą, relację z drugim człowiekiem, z całym społeczeństwem” - podkreśliła.
"Ferdydurke" na Scenie na Woli im. T. Łomnickiego jest kolejną, po "Mistrzu i Małgorzacie" wg Bułhakowa, koprodukcją Teatru Malabar Hotel z Teatrem Dramatycznym w Warszawie. Miklasz współpracowała aktorami Teatru Malabar Hotel po raz trzeci. "Uwielbiam z nimi pracować, bo to, co oni wnoszą do przedstawienia - to niezwykła wyobraźnia i poczucie humoru, jakiś dystans. Marcin Bartnikowski pomaga troszkę w adaptacji, a Marcin Bikowski zrobił lalki i maski" - wyjaśniła reżyser.
"Bikowski kreuje niesamowitą postać Miętusa, który jest tutaj rozbudowany do jakiegoś alter ego Józia" - dodała.
Miklasz pytana o to, czemu w scenografii dominują kaktusy, sobowtóry, odlewy ludzkich torsów, formy magmowate, które leżą na scenie i zwisają z sufitu, wyjaśniła, że "dużo jest u Gombrowicza o tym przylepianiu się, przelewaniu". "On też tak to opisuje, że wszystko oblepia człowieka jak rośliny w Afryce" - podkreśliła.
"A kaktusy..., bo mają kolce, więc nie są taką bezpieczną roślinką, która daje nam spokój. Są niebezpieczne i falliczne, co koresponduje z różnymi skojarzeniami w tym spektaklu" - dodała.
W zapowiedzi spektaklu czytamy: "zjawiskowość scenografii, lalki i maski tworzące szaleństwo półsnu, sprawiają, że adaptacja powieści jest wyjątkowa, a jednocześnie bardzo wierna Gombrowiczowi. +Ferdydurke+ staje się horrorem egzystencjalnym, który zachwyca".
Autorami adaptacji "Ferdydurke" są Maciej Podstawny i Magdalena Miklasz. Scenografię zaprojektowała Katarzyna Borkowska, a kostiumy - Paula Grocholska. Muzykę skomponowała Anna Stela. Lalki zaprojektował Marcin Bikowski.
W spektaklu występują: Waldemar Barwiński (Józio), Anna Gorajska (Zuta, Myzdral, Kopyrda, Hurlecka), Magdalena Smalara (Młodziakowa, Pyzo), Mateusz Weber (Syfon, Walek), Łukasz Wójcik (Pimko, Hurlecki), Marcin Bartnikowski (Młodziak, Hopek, Sługa Franciszek), Marcin Bikowski (Miętus) i Anna Stela (Uczennica Zosia). (PAP)
autor: Grzegorz Janikowski
gj/ agz/