Te wspomnienia dowodzą, że życie bywa bardziej okrutne niż w serialu - pisze Jacek Marczyński.
Nakręcona przez Rosjan historia Anny German pokazywana w TVP zgromadziła w ubiegłym roku widownię porównywalną jedynie z wielkimi wydarzeniami sportowymi. Średnia oglądalność serialu wyniosła ponad 6 mln 200 tys. widzów. Nawet teraz, gdy Jedynka zdecydowała się na jego powtórkę, w niedzielne wieczory tę historię po raz kolejny śledzi ponad 2,5 mln osób.
Serialową opowieść obudowują nieustannie książki i płyty o różnej wartości, bo sporo firm chce wykorzystać fakt niezwykłego zainteresowania artystką, której dokonania w Polsce przez lata pokrywał kurz zapomnienia. Wydane właśnie wspomnienia matki Anny German na tym tle wyróżniają się korzystnie. Używając języka filmowego, są niczym prequel znanego filmu, prostują też sporo faktów wygładzonych w serialu.
Jacek Marczyński
Więcej w Serwisie Kulturalnym "Rzeczpospolitej".