Narodowy mit i wzajemne stereotypy, których nawet po latach ciężko wyzbyć się w relacjach między naszymi krajami - to główne tematy wystawy „Ukraina. Wzajemne spojrzenia”. Ekspozycję oglądać można od piątku w galerii Międzynarodowego Centrum Kultury w Krakowie.
Jaki związek mają ze sobą klasycy malarstwa, tacy jak Szewczenko, Brandt czy Riepin, spod ręki których wyłaniały się wyobrażenia ukraińskich chat, stepów i kozaków, XX-wieczni awangardziści oraz młodzi, współcześni, ukraińscy artyści, którzy wciąż mierzą się z pytaniami o własną tożsamość?
Pytanie o tożsamość jest tak naprawdę pytaniem o stereotyp i mit, a to właśnie między innymi te dwa zagadnienia stają się pretekstem do rozmów, które chcą zainicjować kuratorki wystawy "Ukraina. Wzajemne spojrzenia" - Oksana Barshynova i Żanna Komar, we współpracy kuratorskiej z Anną Łazar.
Jak mówiła Komar podczas czwartkowego spotkania z mediami, głównym celem wystawy było wzajemne poznanie i - poprzez przedstawienie szerokiego spektrum postaci - przybliżenie nam tamtejszej sztuki. "Trzecią rzeczą, jaką się zajmowaliśmy, to nasze wzajemne stereotypy i wyobrażenia, które funkcjonują, mają podłoże historyczne, ale współcześnie też są bardzo żywotne" - wyjaśniła kuratorka.
Wśród eksponatów, które zobaczą goście, znalazła się ikona pozyskana z Narodowego Muzeum Sztuki w Kijowie - "Pokrowa" nieznanego autorstwa, pochodząca z połowy XVIII w., przedstawiającą zatroskaną o naród obrończynię.
Malarskie odbicia krajobrazów i stepów uzupełniają wyobrażenia skupione wokół temat najbardziej powszechnego, a zarazem symbolicznego pożywiania - chleba. O tym temacie nie sposób z kolei mówić - ani dosłownie, ani poprzez sztukę - bez odniesień do Hołodomoru, czyli Wielkiego Głodu. Na wystawie znalazł się szkic obrazu "Chleb" - symboliczne i wciąż rozpoznawane na Ukrainie malarskie wyobrażenie, symbolizujące wielki, powojenny głód.
Eksponatem z kompletnie innego świata wydaje się wideo nagrane w ukraińskim parlamencie. Przedstawia ono olbrzymi, określany jako patetyczny i balansujący na granicy kiczu, obraz, powstały z okazji 20. rocznicy odzyskania przez kraj niepodległości. Goszczą na nim różne, połączone ze sobą w jednym wyobrażeniu postaci, które spotkać można było już wcześniej, krok po kroku podążając krakowską wystawą - Bogurodzica, kozacy czy rycerz.
Wystawę zamykają pracę młodych artystów, m.in. mural - z napisem "has not died yet", będącym nawiązaniem do początku hymnów Polski i Ukrainy - w kolorach, które tworzą się po nałożeniu na siebie barw obu flag.
Prezentowana ekspozycja ma być bowiem okazją do namysłu nad naszymi sąsiedzkimi relacjami, które z natury rzeczy mogą bywać trudne. "Od początku chcieliśmy bazować na doświadczeniu historycznym, jednak bardzo ważnym, krytycznym instrumentem zostały prace współczesnych artystów" - podkreśliła Barshynova. W jej ocenie, to właśnie sztuka "jest mostem, przez który możemy przejść i na którym możemy się spotkać, żeby przyjrzeć się naszemu wzajemnemu doświadczeniu".
Podobne zdanie ma Anna Łazar, która uważa, że "sztuka współczesna ma zdolność do tego, żeby zbudować pewien krytyczny dystans do stereotypów". "Nie opowiada jednej historii - wszystko jest rozgałęzione, obecne są różne, czasami wzajemnie sprzeczne narracje. Ale dzięki obecności sztuki dawnej potrafią zbudować one ciągłość przyczynowo-skutkową, nawet chwilami ją zaburzając" - powiedziała.
Ciekawym wątkiem, jej zdaniem, jest pokazanie "długotrwałych, czasami nawet zaprzeczonych w oficjalnym języku tradycji", wśród których wskazać można np. kwestię socrealizmu na Ukrainie.
"Uważany był on za sztukę narzuconą, niechętną wyzwoleniu, myśleniu niezależnemu i demokratycznemu. Tymczasem okazuje się, że socrealizm kształtuje pewne wzorce postrzegania" - wyjaśniła Łazar. Jak wskazała, współcześni artyści "we wspaniały sposób dekonstruują ten rodzaj sztuki, myśląc o tym, że jest to pewien punkt wyjścia, który należy przemyśleć, a nie zamieść pod dywan".
Ekspozycję zakończy polsko-ukraiński performens, czyli spotkanie dwóch artystek, do którego dojdzie w Kijowie. Krakowską wystawę, przygotowaną we współpracy z Narodowym Muzeum Sztuki Ukrainy (NAMU), oglądać można do 16 stycznia.(PAP)
autorka: Nadia Senkowska
nak/ pat/