Muzeum Auschwitz złożyło zawiadomienie do prokuratury m.in. w związku ze znieważeniem Pomnika Zagłady oraz nawoływaniem do nienawiści na tle różnic narodowościowych - poinformował PAP rzecznik muzeum Bartosz Bartyzel.
Do oświęcimskiej prokuratury wpłynęły zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa podczas niedzielnego marszu narodowców, zorganizowanego w 74. rocznicę wyzwolenia niemieckiego obozu Auschwitz - dowiedziała się PAP. Jak poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie Janusz Hnatko, trzy zawiadomienia złożyli dyrektor i zastępca dyrektora Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu, kolejne - pełnomocnik posłanki Kamili Gasiuk–Pihowicz (PO-KO) oraz Gmina Wyznaniowa Żydowska w Warszawie.
"Na razie nikomu nie przedstawiono zarzutów i nikt nie został przesłuchany w charakterze podejrzanego. W tej sprawie wykonywane są na bieżąco zaplanowane czynności" – powiedział Hnatko.
Rzecznik Muzeum Auschwitz Bartosz Bartyzel poinformował w piątek PAP, że zawiadomienie odnoszące się do niedzielnych wydarzeń na terenie muzeum, dotyczy nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych, znieważenia Pomnika Zagłady oraz znieważenia grupy ludności z powodu przynależności narodowej.
Dotyczy ono także wykroczenia polegającego na organizacji zgromadzenia bez zezwolenia wojewody (wymaganego ustawą z 7 maja 1999 r. o ochronie terenów byłych hitlerowskich obozów zagłady) oraz znieważenia funkcjonariusza publicznego.
To zawiadomienie, złożone przez dyrekcję Muzeum także dotyczy wydarzeń, które miały miejsce w trakcie zgromadzenia poza terenem placówki. Mowa tu o nawoływaniu do nienawiści na tle narodowościowym oraz znieważeniu grupy ludności z powodu przynależności narodowej.
Kolejne zawiadomienie dotyczy tego, że w niedzielę "na teren parkingu Muzeum Auschwitz przy ul. Leszczyńskiej wjechał pojazd typu kamper z napisami nawołującymi do nienawiści na tle narodowościowym; cytat: +Polska to nie Polin+, +Poland not Polin+" - wyjaśnił Bartyzel.
Z kolei trzecie zawiadomienie - jak podkreślił rzecznik - nie jest związane z niedzielnymi wydarzeniami, dotyczy spraw wcześniejszych.
Główne obchody niedzielnej, 74. rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz, na które przybyło ponad 50 byłych więźniów tego i innych obozów, odbyły się w budynku tzw. Centralnej Sauny na terenie byłego obozu Auschwitz II-Birkenau, gdzie od grudnia 1943 r. Niemcy przyjmowali więźniów do obozu. W uroczystości uczestniczył premier Mateusz Morawiecki, duchowni różnych religii, dyplomaci m.in. z Rosji i Izraela. Patronował im prezydent Andrzej Duda.
Przed oficjalnymi uroczystościami około dwustu narodowców przemaszerowało od oświęcimskiego dworca kolejowego do byłego obozu Auschwitz I. Przeciwko nim protestowało kilka osób z transparentem "Faszyzm stop!" i flagą Izraela. Przedstawiciel jednego ze środowisk narodowych, Piotr Rybak, będący inicjatorem marszu, mówił, że "patrioci polscy, narodowcy, nacjonaliści" upomnieli się o najwyższe wartości: Boga, Honor, Ojczyznę.
Według krakowskiej "Gazety Wyborczej", Rybak miał pytać uczestników marszu: "Czy my jesteśmy krajem niepodległym?"; "Czas walczyć z żydostwem i uwolnić od niego Polskę! Gdzie są rządzący tym krajem? Przy korycie! I to trzeba zmienić" – miał wykrzykiwać Rybak.
Z przesłanym PAP we wtorek oświadczeniu rzecznik Muzeum Auschwitz wyjaśnił, że tego dnia na teren Miejsca Pamięci weszła grupa uczestników "rzekomo rozwiązanej demonstracji, aby - zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami - upamiętnić ofiary niemieckiego obozu Auschwitz pod Ścianą Śmierci".
Osoby te miały małymi grupami - po przejściu przez kontrolę bezpieczeństwa - udać się na dziedziniec bloku 11. Jednak - jak poinformował Bartyzel - "z publicznie dostępnej dokumentacji wynika, iż oficjalnie rozwiązanie manifestacji służyło wyłącznie wprowadzeniu w błąd przedstawicieli Muzeum". "Grupa bowiem nie miała zgody wojewody małopolskiego oraz dyrekcji Muzeum na demonstrację na chronionym terenie Pomnika Zagłady" - wyjaśnił.
Z oświadczenia wynika, że na terenie Muzeum "grupa podjęła kontynuację manifestacji bez wymaganych pozwoleń". "Nie spotkało się to z reakcją obecnych na terenie Muzeum funkcjonariuszy policji" - podkreślono.
Ze względu na zaistniałą sytuację - czytamy - "Muzeum samodzielnie podjęło decyzję o czasowym zamknięciu wejścia na teren, jednak - aby nie dopuścić do eskalacji napięcia, które mogło stanowić potencjalne zagrożenie bezpieczeństwa osób na terenie Miejsca Pamięci, grupa pod eskortą Straży Muzealnej została przeprowadzona na dziedziniec bloku 11".
Rzecznik komendanta głównego policji mł. insp. Mariusz Ciarka informował, że Piotr Rybak nie uzyskał zgody na zgromadzenie na terenie b. obozu Auschwitz, odbywało się ono na terenie miasta i zgodnie z ustawą, zgodę na nie wyraził prezydent Oświęcimia. Urząd Miasta w Oświęcimiu - w przekazanym PAP oświadczeniu - podkreślił, że "w ocenie przedstawiciela miasta i policji nie było podstaw do rozwiązania zgromadzenia"; całość miała przebieg zgodny ze zgłoszonym planem, i zakończyła się około 260 m od Miejsca Pamięci KL Auschwitz.
Prokuratura podjęła w poniedziałek decyzję o wszczęciu postępowania przygotowawczego "w sprawie publicznego nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych i rasowych". We wtorek szef MSWiA Joachim Brudziński, odnosząc się do marszu nacjonalistów w Oświęcimiu, przeprosił tych wszystkich, którzy słusznie uznali, że nie było w tej sprawie adekwatnej reakcji policji. "Można było zrobić więcej" - ocenił.
W związku z marszem Rada Miasta Oświęcimia przyjęła apel, w którym domaga się od władz państwa, aby "podjęły skuteczne działania wobec osób, organizacji szerzących mowę nienawiści".(PAP)
autor: Małgorzata Wosion-Czoba, Nadia Senkowska
wos/ nak/ mhr/