Źródło: Wikipedia
Na Forcie VII w Toruniu, gdzie w latach 1939-1940 było hitlerowskie więzienie, a obecnie jest miejsce pamięci, dochodzi do kolejnych dewastacji i aktów wandalizmu. Trwa akcja porządkowania terenu prowadzona przez Fundację Region, ale dotychczasowe działania utrudniają wandale.
PAP informowała w październiku, że Fort VII w Toruniu, który od lat znajduje się w rękach prywatnych, jest rozkradany i niszczony. Od tamtego momentu udało się w porozumieniu z właścicielem zabezpieczyć bramę główną, ale na teren bez problemu można się dostać innymi wejściami. Przed kolejnymi aktami wandalizmu i kradzieżami ma chronić ustawiona kilka tygodni temu wewnątrz obiektu wieża z kamerami monitoringu.
Fundacja Region prowadzi prace porządkowe w miejscu pamięci, które znajduje się przy jednej z zewnętrznych ścian fortu, ale nawet jej przedstawiciel w rozmowie z PAP przekazał, że bez zrozumienia powagi miejsca i jego wartości wszelkie działania będą daremne, bo cały czas dochodzi do kolejnych dewastacji i aktów wandalizmu.
– Pozyskaliśmy z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego 55 tysięcy złotych na prace porządkowe obok miejsca pamięci. Przecież tutaj było hitlerowskie więzienie. Wymieniliśmy płytki obok niego, udostępniliśmy ponownie schody wiodące w to miejsce, będziemy usuwali z murów graffiti i napisy. Tych aktów wandalizmu i niszczenia jest jednak ogrom i co chwilę pojawiają się nowe. Sześć kontenerów śmieci zebraliśmy przy bramie głównej fortu. Zostało to uprzątnięte, a byłem tam niedawno i znów śmieci jest tam pełno. Ręce opadają – powiedział PAP prezes Fundacji Region Paweł Stawiski.
Dodał, że teoretycznie do obiektu nie można wejść przez główną bramę, ale bocznymi już można. – Proszę zobaczyć, jaki tam jest śmietnik. Część osób uważa to za niczyje, więc robi z tym, co tylko chce. Wywoziliśmy z tego terenu opony, gruz, stare okna. Napisy na murach to brak szacunku dla miejsca pamięci i męczeństwa. Przecież tu były osoby przetrzymywane i bez powodu nie powstała tu tablica upamiętniająca. Graffiti to nie jest ozdoba takich miejsc, ale zwykły wandalizm. Walczymy i staramy się. Po to jesteśmy. Jeżeli takie miejsca będą jednak dewastowane, to pamięć historyczna zniknie. Gdy nie ma pamięci, to ludzie zbłądzą. Takim przykładem jest schron amunicyjny B-54, który w zeszłym roku oczyszczaliśmy. Już widać jednak w jednym miejscu graffiti, a my włożyliśmy tam ogrom pracy, aby usunąć poprzednie malunki – dodał Stawiski.
W październiku przewodniczący Rady Okręgu Wrzosy i Jar Marcin Łowicki zgłosił reporterowi PAP, że obiekt jest systematycznie rozkradany i niszczony. Zgłosił to służbom konserwatorskim, jak i straży miejskiej. Dziennikarz PAP na miejscu potwierdził szereg zniszczeń i braków oryginalnych elementów zabytku.
O sprawę PAP pytała wówczas przewodniczącego Rady Miasta Torunia Łukasza Walkusza.
– Na skutek wcześniejszych decyzji samorządu część fortów została zbyta. Nie chcę oceniać tych decyzji, bo ja ich nie podejmowałem. Nasze władztwo, jeżeli chodzi o część fortów, jest dziś mocno ograniczone. To jest skandaliczna sytuacja, że w Forcie VII dzieje się to, co się dzieje. To przecież miejsce martyrologii wielu torunian – powiedział PAP Walkusz.
Wskazał, że już u poprzedniego prezydenta miasta jako radny interweniował m.in. w sprawie śmieci, które tam masowo się walały.
– Zwrócę jednak prezydentowi i miejskiemu konserwatorowi zabytków, aby zastosowali te narzędzia, które mogą zastosować. Sytuacja jest oburzająca, dziękuję za ten sygnał i będę interweniował – podkreślił Walkusz.
Prezydent Gulewski powiedział PAP, że fort jest w rękach prywatnych, a prywatny zasób jest „zawsze problematyczny”. – Nad tym problemem będzie intensywnie myślała nasza Rada Dziedzictwa i zespół forteczny, który w ramach niej działa. Osobiście zobowiążę służby konserwatorskie, aby nadzór nad tym miejscem sprawowały – odpowiedział włodarz miasta.
Zwrócił uwagę, że miasto ma w swoim zasobie m.in. Fort św. Jakuba, który „niestety także jest systematycznie rozkradany i szabrowany”. Zapewnił, że miasto w nieodległym czasie zakomunikuje swój plan na dalszą przyszłość Fortu św. Jakuba. W środę ogłoszono, że Fort zostanie we własności gminy, a na przyszły rok miasto będzie ubiegało się o środki na jego zabezpieczenie. Później trwał będzie namysł nad możliwościami dofinansowania i przeznaczeniem Fortu św. Jakuba.
W październiku 1939 roku Selbstschutz przy pomocy Gestapo i żołnierzy Wehrmachtu dokonał w Toruniu wielkiej obławy na Polaków, nazwanej „akcją oczyszczającą”. Wówczas aresztowano 1200 osób z różnych profesji, m.in. nauczycieli, urzędników, lekarzy, księży czy harcerzy. W Forcie VII stworzono prowizoryczny obóz dla internowanych. Fort to element pruskiego systemu fortyfikacji z II połowy XIX wieku. Cały pierścień fortów do dziś znajduje się na obrzeżach miasta. W 1939 roku do Fortu VII trafili też więźniowie polityczni.
Do obozu internowania trafiali w kolejnych miesiącach kolejni internowani, m.in. z Torunia czy pobliskiej Chełmży, ale i z Lipna, Rypina czy Brodnicy. Warunki przetrzymywania ludzi były fatalne.
„Władzę nad aresztowanymi w Forcie VII sprawował początkowo Wehrmacht przy współudziale policji i Selbstschutzu. Równocześnie obok nadzoru wojskowego działała w obozie specjalna komisja składająca się z oficerów Einsatzkommando 16 (toruńską filią komanda kierował komisarz kryminalny Hans-Joachim Leyer), a później toruńskiego Gestapo i przedstawicieli Selbstschutzu. Komisja przesłuchiwała wszystkich więźniów i orzekała o dalszym losie internowanych, decydując o ich zwolnieniu, wysłaniu do obozu koncentracyjnego lub likwidacji” – czytamy na portalu torunskiecmentarze.pl. Późniejsze rozstrzeliwania dokonywane były w lesie k. Przysieku, a także na terenie Leśnictwa Olek. Sam fort nie był miejscem egzekucji, a tzw. ściana śmierci była najprawdopodobniej strzelnicą.
„W styczniu 1940 r. większość ocalałych więźniów Fortu VII, m.in. ks. Stefana Wincentego Frelichowskiego, wywieziono do obozów koncentracyjnych – przede wszystkim do Sachsenhausen, do gdańskiego Nowego Portu, a później bezpośrednio do Stutthofu. Obóz (teraz podległy Gestapo) został przeniesiony do sąsiedniego Fortu VIII, a w lipcu 1940 r. ostatecznie zlikwidowany” – podaje portal torunskiecmentarze.pl.
Znajdujący się niedaleko Szosy Okrężnej Fort VII znajduje się na szlaku „Martyrologii narodu polskiego” oraz szlaku czarnym „Fortecznym”.
Tomasz Więcławski (PAP)
twi/ dki/