Trzech nauczycieli rozpoczęło w poniedziałek w południe protest głodowy w budynku Kuratorium Oświaty w Krakowie. Oświatowa Solidarność od 11 marca prowadzi tu akcję okupacyjną. Jesteśmy zdesperowani i nie odpuścimy – mówiła PAP jedna z protestujących.
"Dzisiaj mija piętnasty dzień naszego protestu. Mamy wrażenie, że jesteśmy niewidzialni, że nikt nie zauważa naszej wyciągniętej dłoni" – powiedziała PAP Monika Ćwiklińska, nauczycielka matematyki z Dąbrowy Górniczej, która zdecydowała się wziąć udział w proteście głodowym. "Jesteśmy zdesperowani – nie odpuścimy, będziemy walczyć do końca i w związku z tym decyzja o zaostrzeniu formy protestu" – powiedziała.
Wraz z dwojgiem innych nauczycieli rozpoczęła ona w poniedziałek w południe protest głodowy w budynku Kuratorium Oświaty w Krakowie. Trzy osoby, które zdecydowały się na wzięcie w nim udziału, udały się do osobnej sali, w której zapewniona została im m.in. opieka medyczna. Protestujący deklarują, że głodówka – podobnie jak cały protest – potrwa, dopóki rząd nie podejmie decyzji poprawiających sytuację w oświacie. Zapewniają, że są w dobrej kondycji fizycznej i psychicznej.
Inny uczestnik protestu głodowego, przewodniczący Sekcji Regionalnej Oświaty i Wychowania NSZZ Solidarność Śląska Opolskiego Piotr Pakosz, podkreślił, że zaufanie do minister Zalewskiej stracił "już całkowicie". "Wierzę tylko w Mateusza Morawieckiego i jego ojca, które swoje przeżył, i wierzę, że te nasze dobre tradycje wolnościowe, związkowe przejął po rodzinie. Nie ukrywam, że bardzo liczymy na naszego przewodniczącego Piotrka Dudę, który jest naszym rzecznikiem i chce całościowo sprawę załatwić" - podkreślił.
Jak mówią nauczyciele, którzy rozpoczęli głodówkę, nie oczekują przyjazdu premiera ani Zalewskiej do Krakowa - ważne jest dla nich "załatwienie sprawy". Zwrócili również uwagę na trudną sytuację uczniów, których - jak wskazali - nie chcą angażować w swój spór z rządem.
"Moja córka w tym roku zdaje egzamin ósmoklasisty i nie chcę, żeby była wzięta za zakładnika. Ja jestem tutaj dla niej - między innymi. Załatwiajmy sprawy między sobą, dzieci zostawmy w spokoju, niech się uczą i zdają egzaminy" - mówiła trzecia z głodujących, nauczycielka języka angielskiego z Olkusza Ewa Sroka.
Jak zaznaczyła rzeczniczka prasowa sekcji oświaty małopolskiej Solidarności Jolanta Zawistowicz, protestujący związkowcy chcą wykluczyć udział dzieci w strajku i nie angażować ich w spór. "Zależy nam przede wszystkim na tym, żeby sprawy, które dotyczą dorosłych, dotyczą pracy, płacy nauczyciela załatwiać między dorosłymi; w trakcie rozmów, negocjacji między stroną rządową a związkową" - mówiła. W jej ocenie, osoby, które rozpoczęły głodówkę, "zdecydowały się przyjąć na siebie ciężar, obowiązek, odpowiedzialność". "Miejmy nadzieję, że ta akcja w końcu przyniesie efekt" - powiedziała Zawistowicz.
Poniedziałek jest piętnastym dniem okupacji, którą nauczyciele związani z Solidarnością prowadzą w budynku Kuratorium Oświaty w Krakowie. Protest ma charakter rotacyjny – jego uczestnicy zmieniają się. Jak zapowiedziano, będzie on trwał nadal, niezależnie od rozpoczętego protestu głodowego.
Nauczycielska "S" domaga się m.in. skrócenia ścieżki awansu zawodowego, zmiany przepisów dotyczących oceny pracy nauczycieli i wzrostu wynagrodzeń: od 2019 r. o 15 proc., a od 2020 r. o kolejne 15 proc.
Jednocześnie z protestem okupacyjnym w Krakowie Solidarność pracowników oświaty przeprowadza procedury sporu zbiorowego w placówkach, w których działają organizacje związkowe "S".
W poniedziałek w południe w Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog" w Warszawie rozpoczęło się nadzwyczajne posiedzenie Prezydium Rady Dialogu Społecznego, dotyczące kryzysu w oświacie. Ze strony rządu biorą w nim udział m.in. wicepremier Beata Szydło, minister rodziny pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska i minister edukacji narodowej Anna Zalewska. (PAP)
Autorka: Nadia Senkowska
nak/ krap/