Okrągły stół nie był spiskiem, zdradą lub zmową elit, ale oznaczał wzgardzenie wielu obszarów życia społecznego. Był zdominowaniem wielkiego ruchu przez wąską grupę – podkreślił były opozycjonista Czesław Bielecki podczas debaty „Przełom okrągłego stołu po 30 latach III RP”.
Przyczynkiem do debaty zorganizowanej na Scenie Kameralnej Teatru Polskiego w Warszawie były najnowsze publikacje Ośrodka „Karta”. W ostatnim czasie opublikowany został trzeci tom „Dzienników” Wiktora Woroszylskiego obejmujący zapiski z lat 1988–1996. Wybitny pisarz i współpracownik organizacji opozycyjnych oceniał w nich rozmowy części opozycji i władz PRL oraz skutki zawartego porozumienia. „Szansa kontraktu niewielka, ale innej nie ma. Trzeba iść do wyborów jako ruch obywatelski Solidarność” – pisał 12 marca 1989 r. W najnowszym numerze kwartalnika, „Karta” 98, opublikowano również diariusz opozycjonisty Kazimierza Dziewanowskiego, którego zapiski obejmują okres przygotowań do okrągłego stołu i rozmów wiosną 1989 r.
W dyskusji wzięli udział uczestnicy obrad okrągłego stołu oraz rozmów w Magdalence Zbigniew Bujak (członek władz „Solidarności”), Stanisław Ciosek (członek Biura Politycznego KC PZPR) oraz Czesław Bielecki (podziemny publicysta i wydawca). Otwierając spotkanie, Zbigniew Gluza, szef Ośrodka „Karta”, podkreślił, że celem dyskusji jest prześledzenie całego procesu dochodzenia do rozmów oraz próba zrozumienia, czym był przełom roku 1989. Podkreślił też, że jego zdaniem rozmowy okrągłego stołu nie były jedyną drogą, którą mogły potoczyć się ówczesne wydarzenia. W tym kontekście zacytował słowa Wiktora Woroszylskiego, który porównał rozmowy części opozycji i władz PRL do „zjadania żaby”. Zdaniem pisarza opozycja mogła zostać zmuszona do „zjedzenia żaby w większej ilości, niż to konieczne”. Jego zdaniem opinia Woroszylskiego może być punktem wyjścia do rozmowy na temat zawartego przy okrągłym stole kompromisu.
Czesław Bielecki zaznaczył, że w 1989 r. zbyt szybko zerwano z dotychczasowym postrzeganiem strony rządowej. „Miałem poczucie, że mieliśmy pokochać naszych antagonistów. Uważałem, że musimy rozumieć, że oni podobnie jak my mają swoje interesy” – stwierdził. W tym kontekście dodał także, iż taka postawa wynikała również z pragnienia wielu środowisk opozycyjnych znalezienia się przy okrągłym stole. Bielecki krytycznie podsumował też same rozmowy, podczas których w jego opinii bardzo długo rozmawiano o sprawach pozbawionych długofalowego znaczenia, m.in. o kwestii indeksacji płac.
Jak podkreślił Stanisław Ciosek, „zapisy porozumień były odległe od ich rzeczywistej realizacji” i wiele z nich nie miało większego znaczenia. „Dokumenty porozumień okrągłego stołu były zapisem pięknej wizji Polski, w istocie pięknego naiwnego socjalizmu. Stąd zapisy o indeksacji płac i dostępie do mieszkań” – podkreślił. Stanisław Ciosek przypomniał, że zaledwie kilka miesięcy później zrealizowano scenariusz reform neoliberalny, będący dokładnym zaprzeczeniem tej wizji. Jego zdaniem był to jedyny możliwy do zrealizowania program gospodarczy, ponieważ „był to wielki bodziec do pójścia do przodu”.
Zdaniem Zbigniewa Bujaka jednym z największych błędów popełnionych przez Solidarność podczas rozmów okrągłostołowych była nieumiejętność mówienia „nie”. Jego zdaniem tak było m.in. w wypadku propozycji przerwania rozmów w Pałacu Prezydium Urzędu Rady Ministrów i odbycia konsultacji w Magdalence. „Stworzyło to fatalny obraz, w którym to Czesław Kiszczak witał uczestników rozmów. Dla warszawskiej elity, inteligencji nie był to wielki problem, ale duży dla robotników, którzy walczyli na ulicach” – stwierdził Bujak. „Do dziś czuję się z tym źle” – dodał.
Jego zdaniem błędem opozycji było także niewykorzystanie wielu pomysłów reform, które przez lata były przygotowywane w okresie podziemnej działalności Solidarności. Wśród nich wymienił m.in. projekty głębokich zmian w wymiarze sprawiedliwości i służbie zdrowia. „Byliśmy świetnie przygotowani, ale nagle okazało się, że nie umiemy sobie poradzić” – podsumował. Jego zdaniem duży potencjał do przygotowania reform państwa tkwił w lokalnych strukturach „Solidarności”, które nie zostały wystarczająco zaangażowane w proces zmian. Wyjaśnił również, że przyczyną niepowodzenia tych zmian był opór partii tworzących dawny reżim, których przedstawiciele w 1989 r. wchodzili w skład rządu Tadeusza Mazowieckiego. Zdaniem Zbigniewa Bujaka ich głównym celem było niedopuszczanie do daleko idących przemian.
Z opinią Bujaka zgodził się Czesław Bielecki, który podkreślił, że „kadry podziemia pozostały niewykorzystane”. Jego zdaniem „zaufanie społeczne zostało zawiedzione przez elity”, które lekceważyły zwykłych ludzi. „Naiwne było przekonanie neoliberałów, którzy stwierdzali, że należy dawać wędkę, a nie rybę. W żadnym społeczeństwie nie występuje przewaga umiejących łowić nad tymi, którzy konsumują ryby” – stwierdził. Jego zdaniem konsekwencje zaniechań elit Solidarności są widoczne do dziś, m.in. w niskim poziomie zaufania w życiu publicznym. Skrytykował również uwłaszczenie nomenklatury komunistycznej, które w jego przekonaniu doprowadziło do ogromnych strat w polskiej gospodarce. Przyjęty kształt porozumień z kwietnia 1989 r. nie może być traktowany jako jedyny, który był możliwy do przyjęcia.
„Przez całe lata osiemdziesiąte mieliśmy poczucie zmowy społecznej [zorganizowania w warunkach działalności podziemnej – przyp. red.] i braterstwa. Uważam, że to braterstwo zostało wówczas zakwestionowane. Okrągły stół nie był spiskiem, zdradą lub zmową elit, ale oznaczał wzgardzenie wielu obszarów życia społecznego. Był zdominowaniem wielkiego ruchu, który przez prawie dziewięć lat przechował ideały Solidarności, przez wąską grupę” – zaznaczył Czesław Bielecki. W jego opinii należy również krytycznie spojrzeć na społeczne skutki porozumienia okrągłostołowego. „Wielu ludzi zostało pozostawionych samym sobie i zmarginalizowanych. Solidarność była solidarnością dla wolności i nie wolno było zawieść ludzi, którzy nas wspierali. Do dziś płacimy za zawiedzenie tych emocji społecznych” – tłumaczył działacz ówczesnej opozycji.
Uczestnicy rozmów odnieśli się też do wyników wyborów z 4 czerwca 1989 r. Stanisław Ciosek przypomniał, że był jednym z autorów koncepcji podziału mandatów sejmowych w proporcji 65 do 35 proc. „Gdybym wierzył, że PZPR wygra wolne wybory, to nigdy nie zaproponowałbym takiego kształtu porozumienia. Nie mogłem więc być rozczarowany wynikiem wyborów, których nie przegraliśmy, lecz ponieśliśmy moralną przegraną. Zostaliśmy odpędzeni od władzy” – stwierdził były członek władz PZPR i uczestnik rozmów okrągłostołowych i w Magdalence. Jego zdaniem jedną z przyczyn uznania wyników wyborów z 4 czerwca było „całkowite zużycie się tamtej władzy” i fakt, że „nie zależało nam na utrzymaniu koryta”. „Byliśmy zmęczeni tym samym systemem trwającym przez kilkadziesiąt lat. Pozostawało pytanie, co ma przyjść w zamian” – stwierdził Stanisław Ciosek.
Michał Szukała (PAP)
szuk / skp /