Po 26 dniach nauczyciele z „Solidarności” zakończyli okupację kuratorium oświaty w Krakowie. „»Solidarność«, w odróżnieniu od innych związków zawodowych, chciała rozmowy dorosłych z dorosłymi. Chciała uniknąć tego, żeby dopiero strajk uderzający bezpośrednio w młodzież dał rezultaty” – powiedział w piątek szef związku w Małopolsce Wojciech Grzeszek.
Grzeszek poinformował, że sztab protestacyjny zdecydował o zakończeniu okupacji kuratorium.
Nie wykluczył, że dojdzie do podpisania porozumienia tylko z "Solidarnością", być może na innych warunkach niż proponują inne centrale związkowe. "Dobro dzieci i nie angażowanie ich w tym i tak trudnym okresie egzaminów w te konflikty było i jest najważniejsze" – powiedział Grzeszek. "Tym różni się +Solidarność+ od innych związków zawodowych, że oprócz bardzo istotnych dla każdego pracownika i jego rodziny spraw płacowych, jest jeszcze pewne morale. I w imię tego morale dzisiaj ten strajk jest zakończony" – podkreślił.
W czwartek zakończyła się prowadzona w Krakowie głodówka nauczycieli. Okupacja kuratorium trwała od 11 marca, miała ona charakter rotacyjny, w sumie wzięło w niej udział – jak podała "Solidarność" – około 80 osób, a w głodówce 10 osób z różnych regionów Polski. Uczestnicy protestu dziękowali osobom, od których otrzymali wsparcie, a pracownikom krakowskiego kuratorium za to, że przez tyle dni znosili ich obecność.
"W imieniu protestujących od 26 dni chciałam bardzo serdecznie podziękować wszystkim tym, którzy nas w tych trudnych dniach wspierali. Mieliśmy nadzieję, że właśnie te rozmowy, które będą się toczyły teraz przed przystąpieniem do strajku w szkołach przyniosą jakiś efekt, bo tak jak mówiliśmy wchodząc tutaj naszym hasłem było: rozmawiajmy na tematy dorosłych z dorosłymi, nie mieszajmy w to dzieci. Niestety nie wiemy, co wydarzy się w niedzielę, bo jeszcze jest ostatni cień nadziei" - mówiła Katarzyna Niewiadomska-Węgrzyniak, która w okupacji uczestniczyła od samego początku.
Dodała, że oświatowa "Solidarność" jest gotowa podpisać porozumienie z rządem, a inne centrale są "usztywnione".
Wiceprzewodnicząca sekcji oświatowej "S" w Małopolsce Maria Zielińska-Gorzula mówiła, że ZNP podczas negocjacji "niewzruszenie trwał przy kwocie 1 tys. zł". "Stąd propozycja rządu, że możemy dostać te pieniądze, jednak pod warunkiem, że zostanie zwiększone pensum nauczycieli. Jeśli przyjąć, że będzie to 24 lub 22 godziny przy tablicy, jest absolutnie czytelne dla każdego nauczyciela to, że spora grupa nauczycieli straci pracę. Czyli kosztem tych, którzy stracą pracę ci, którzy pozostaną zyskają coś na uposażeniu. Niemniej jednak to propozycja, nad którą wszystkie związki zawodowe muszą się pochylić. Na pewno nie jest to sprawa do wyliczenia, do uzgodnienia w ciągu paru godzin. Odniesienie się do tej propozycji rządowej trochę potrwa” - powiedziała Zielińska-Gorzula.
Nauczycielska "S" domagała się m.in. skrócenia ścieżki awansu zawodowego, zmiany przepisów dotyczących oceny pracy nauczycieli i wzrostu wynagrodzeń: od 2019 r. o 15 proc., a od 2020 r. o kolejne 15 proc.
Zielińska-Gorzula pytana, czy nauczyciele z "Solidarności" przyłączą się do strajku w poniedziałek powiedziała, że przystąpienie do protestu organizowanego przez inny związek to "indywidulana decyzja każdego pracownika szkoły". Przypomniała, że jeśli nie zostanie podpisane porozumienie, to "Solidarność" także wchodzi w spór zbiorowy. "Jesteśmy na etapie przygotowania się do mediacji. Może się okazać, że Solidarność również rozpocznie jakąś formę protestu" – mówiła Zielińska-Gorzula.
Zaznaczyła, że "nigdy nie będzie to taka forma protestu, która utrudniałaby życie naszym wychowankom i ich rodzicom".
"Rozumiem, że te postulaty, które miała małopolska +S+ strona rządowa przyjęła. Rozumiem, że wchodzi w grę możliwość tych wynegocjowanych podwyżek i podchylenia się nad sposobem wynagrodzenia nauczycieli. Natomiast nie jest to uwierzytelnione porozumieniem i podpisem. Czekamy" - powiedziała Zielińska-Gorzula.
Związkowcy z „S” nadal czekają na podpisanie porozumienia, ale jak mówią są optymistami i wierzą, że rozmowy skończą się sukcesem.
"Solidarność to ludzie odważni i ta determinacja, którą wykazali koleżanki i koledzy jest trochę inną determinacją niż tylko i wyłącznie żądanie płacowe i trwanie. Trwanie nie wymagające wielkiego wysiłku" – ocenił Grzeszek. "To determinacja zaryzykować swoje zdrowie i życie, próbować to rozwiązać nie wciągając w to dzieci, a próbować to rozwiązać czystym szantażem" – dodał. "Poniedziałek jest blisko, więc nie ma sensu kontynowania tego protestu, bo następnym krokiem byłoby dołączenie się do tych central związkowych, które są gotowe na strajk, a nie takie było założenie koleżanek i kolegów prowadzących okupację i głodówkę" – powiedział Grzeszek. Zwrócił uwagę, że akcja protestacyjna i negocjacje toczą się w gorącym przedwyborczym okresie.
Szef małopolskiej „S” wyraził nadzieję, że nie będzie potrzeby wznowienia protestu. (PAP)
autor: Małgorzata Wosion-Czoba
wos/ mhr/