"Drach" najnowsza powieść Szczepana Twardocha - przedstawia dzieje niewielkiej społeczności ślązaków z okolic Gliwic. Pewną trudnością dla czytelnika mogą się okazać dialogi zapisane w dialekcie śląskim i po niemiecku, wbrew obyczajom edytorskim pozostawione bez tłumaczenia.
"Ja nie chcę pisać powieści o tzw. śląskich sprawach. Ja chcę pisać o ludziach i o życiu w ogóle. Życie może się dziać również na Śląsku, w co czasami trudno uwierzyć. To będzie powieść o ludzkich życiach, że tak powiem, dziejąca się na Śląsku. Nie chcę się koncentrować na tzw. problematyce śląskiej, czy nie daj Bóg o tzw. trudnych śląskich losach, bo od tego mi się robi słabo. Śląsk nie będzie bohaterem tej powieści" - zarzekał się Szczepan Twardoch przed publikacją "Dracha".
Pisarzowi nie do końca udało się jednak spełnić te obietnice. "Drach" rozgrywa się na Śląsku, jego bohaterami są Ślązacy i - siłą rzeczy - powieść pokazuje ludzkie losy przez pryzmat "trudnych śląskich losów". Załączona do książki mapka pokazuje, że akcja "Dracha" rozgrywa się w prostokącie, którego boki wyznaczają Gliwice, Rybnik, Zabrze, Rudy i rodzinna miejscowość autora - Pilchowice.
Czytelnik śledzi dzieje dwu tamtejszych rodzin na przestrzeni ostatnich 100 lat, jest świadkiem ciężkiej doli górników na początku XX wieku, traumy uczestników I wojny światowej, która w pamięci ślązaków zapisała się bardzo mocno, obserwuje ambiwalentny stosunek autochtonów do tzw. Macierzy podczas ustalania granic w 1921 roku. II wojna światowa to kolejny okres, kiedy ślązacy są prześladowani: część zostaje wcielona do Wehrmachtu, gdzie traktowana jest, jako mięso armatnie, kilku trafia do niemieckich obozów koncentracyjnych. Po wojnie śląskość nadal nie jest powodem do dumy.
"Drach" to książka trudna w lekturze. Większość dialogów prowadzona jest w słabo zrozumiałym dla przeciętnego czytelnika dialekcie śląskim albo po niemiecku. Decyzją autora wydawca zrezygnował z tłumaczeń, a także z podręcznego słowniczka śląsko-polskiego. Narracja nie jest chronologiczna - na jednej stronie powieści przenikają się wydarzenia z różnych lat, a nawet wieków, a wszechwiedzącym narratorem jest twór, który sam o sobie mówi: "wszyscy są ze mnie i we mnie", i jest czymś pomiędzy duchem opowieści z "Wybrańca" Thomasa Manna a świadomością planety. Z perspektywy narratora wszelkie ludzkie radości i tragedie "nie mają żadnego znaczenia", która to fraza jest swoistym refrenem powracającym na kolejnych kartach książki.
"Drach" trafi do księgarń 4 grudnia. Książkę opublikuje Wydawnictwo Literackie. (PAP)
aszw/ par/