Ryszard Białous „Jerzy”, dowódca Batalionu „Zośka”, który zasłynął ofiarną walką w Powstaniu Warszawskim, spoczął w środę na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie. „Dopełnia się sen o wolnej Polsce” – żegnał dowódcę AK prezydent Andrzej Duda.
Podczas uroczystości w Kwaterze Harcerskiego Batalionu AK "Zośka" na wojskowych Powązkach Ryszard Białous został pośmiertnie odznaczony przez prezydenta Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski oraz mianowany - decyzją szefa MON Mariusza Błaszczaka - na stopień pułkownika Wojska Polskiego. Współtwórcę Grup Szturmowych w Szarych Szeregach i dowódcę Armii Krajowej, który 27 lat temu zmarł w Argentynie i chciał być pochowany w Polsce, żegnali weterani Polskiego Państwa Podziemnego, a także przedstawiciele władz Polski, liczni harcerze i mieszkańcy Warszawy.
"To jest niezwykła chwila, sen o wolnej Polsce dopełnia się. Dla pana pułkownika Ryszarda Białousa, dla +Jerzego+, to marzenie o tym, aby Polska była niepodległa, była w pełni suwerenna, była wolna, była kwitnąca i żeby być w niej... dzisiaj właśnie się realizuje. Po 75 latach od dnia, w którym gotów był stanąć do Powstania Warszawskiego, które następnego dnia, 1 sierpnia 1944 roku, miało się rozpocząć" - powiedział prezydent.
Zaznaczył, że "Jerzy" w chwili polskiego zrywu w 1944 r. nie był już "młodym chłopakiem tak jak jego żołnierze - chłopcy, dziewczęta, którymi dowodził". "Był poważnym człowiekiem, miał 30 lat. Był mężem, toczyło się dla niego życie, a jednak gotów był poświęcić je dla Polski, gotów był poświęcić je od dawna, od czasów przedwojennych, bo wtedy służył w Wojsku Polskim, był doświadczonym żołnierzem" - podkreślił Duda przypominając też, że Białous stanął do walki o Polskę od samego początku drugiej wojny światowej, a następnie w wojnie obronnej 1939 r. odniósł ciężkie rany.
Podczas uroczystości w Kwaterze Harcerskiego Batalionu AK "Zośka" na wojskowych Powązkach Ryszard Białous został pośmiertnie odznaczony przez prezydenta Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski oraz mianowany - decyzją szefa MON Mariusza Błaszczaka - na stopień pułkownika Wojska Polskiego.
"Ale nie chciał iść do niewoli. Wolał wracać do zdrowia w domu po to, żeby móc dalej walczyć, po to, żeby móc się skupić na walce podziemnej" - dodał Duda.
Prezydent przypomniał też, że Ryszard Białous, który był współtwórcą Grup Szturmowych i w Armii Krajowej odpowiadał m.in. za szkolenie młodych ludzi do walki, podczas Powstania Warszawskiego podejmował odpowiedzialne zadania nie tylko jako dowódca Batalionu "Zośka", ale również dowódca Brygady Dywersyjnej "Broda 53". "Z całą pewnością trudno nam sobie to wyobrazić - nawet tym, którzy dzisiaj dowodzą w Wojsku Polskim - co to znaczy tracić codziennie swoich żołnierzy, co to znaczy, kiedy twoi podkomendni idąc do walki z twojej decyzji na twój rozkaz giną" - mówił Duda, zwracając uwagę na młody wiek powstańców, którzy oddali swoje życie z Polskę.
Dodał też, że marzeniem Białousa było spoczywać wśród brzozowych krzyży obok mogił jego podkomendnych - "zośkowców". "Panie pułkowniku! Dowódco legendarnego Batalionu +Zośka+ - cześć Twojej pamięci. Spoczywaj w pokoju. Niech żyje Polska!" - zakończył prezydent.
Minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak podkreślił z kolei, że postawa Ryszarda Białousa to wzór dla żołnierzy Wojska Polskiego. Szef MON przypomniał, że Białous był aktywny jako harcerz i jako żołnierz AK. "Stanął do walki 1 sierpnia 1944 roku, bo to był jego obowiązek jako Polaka i jako żołnierza" - mówił Błaszczak, zwracając uwagę, że po II wojnie światowej Białous pozostał na emigracji ze względu na zagrożenie jakim był dla niego reżim komunistyczny.
Szef MON podkreślił też, że urnie z prochami Białousa, w jego ostatniej drodze z Argentyny do Polski, towarzyszyli żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej, którzy, tak jak żołnierze wojsk specjalnych, dziedziczą tradycje Armii Krajowej. "Mamy łączność pomiędzy tymi, którzy za Polskę walczyli w czasie drugiej wojny światowej i dzisiejszymi żołnierzami" - zaznaczył Błaszczak, podkreślając na koniec, że płk. Białous dobrze zasłużył się Polsce.
Syn dowódcy Batalionu "Zośka" Jerzy (Jorge) Białous, który na pogrzeb przybył z Argentyny, podkreślił, że jego ojciec swoim postępowaniem zyskał w tym odległym kraju Ameryki Południowej szacunek. "+Jerzy+ był przede wszystkim harcerzem, przez całe życie był wierny harcerskim przyrzeczeniom. Zachowywał osobistą harcerską uczciwość. Swoim postępowaniem zyskał szacunek i przyjaźń w Argentynie. Zawsze powtarzał: żeby Polska była szanowana na świecie, to Polacy na emigracji muszą pokazać najwyższy poziom kultury, pracowitości i uczciwości w swoim codziennym życiu".
Syn dowódcy Batalionu "Zośka" Jerzy (Jorge) Białous, który na pogrzeb przybył z Argentyny, podkreślił, że jego ojciec swoim postępowaniem zyskał w tym odległym kraju Ameryki Południowej szacunek. "+Jerzy+ był przede wszystkim harcerzem, przez całe życie był wierny harcerskim przyrzeczeniom. Zachowywał osobistą harcerską uczciwość. Swoim postępowaniem zyskał szacunek i przyjaźń w Argentynie. Zawsze powtarzał: żeby Polska była szanowana na świecie, to Polacy na emigracji muszą pokazać najwyższy poziom kultury, pracowitości i uczciwości w swoim codziennym życiu" - powiedział Jerzy (Jorge) Białous.
"Po 27 latach spełnia się jego marzenie: spocząć ze swoimi chłopcami z batalionu" - dodał.
Walki powstańcze z lata 1944 r. wspominała z kolei podkomendna Białousa - Lidia Ziental "Lidka", która 3 sierpnia 1944 r. jako czternastolatka zgłosiła się ochotniczo ("postarzając się" o trzy lata) do Batalionu "Zośka" i otrzymała przydział do patrolu sanitarnego II plutonu 3. kompanii "Giewonta". Brała udział we wszystkich akcjach kompanii i jako jedna z nielicznych przeszła cały szlak bojowy od Woli przez Stare Miasto aż do Czerniakowa.
"+Jerzy+ miał bardzo wiele zadań - poza dowodzeniem batalionem musiał zorganizować dostawy żywności, zaopatrzyć w broń i w leki. +Jerzy+ wywiązywał się z tych zadań znakomicie" - wspominała "Lidka". Przypomniała też najtragiczniejsze wydarzenia powstania, m.in. te, które rozegrały się na Woli, gdy Niemcy przed swoimi nacierającymi pojazdami pancernymi pędzili kobiety z dziećmi, by osłaniać się nimi przed ogniem powstańców. "Widok był makabryczny" - mówiła, wspominając przy tym też bardzo ciężkie rany "zośkowców", którym jako sanitariuszka starała się pomóc.
"Mam prośbę - pamiętajcie o nas, jak my odejdziemy na wieczną wartę. Miałam lat 14, a teraz w grudniu kończę 90." - dodała "Lidka".
Ceremonię pogrzebową na Powązkach, w której udział wzięli również wicepremier, szef MKiDN Piotr Gliński, szef Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk, parlamentarzyści i generałowie Wojska Polskiego, zakończyła salwa honorowa i złożenie kwiatów na grobie Białousa. Wcześniej odbyła się msza w Katedrze Polowej Wojska Polskiego, którą odprawił biskup polowy Wojska Polskiego gen. bryg. Józef Guzdek.
Urna z prochami kpt. Ryszarda Białousa pod koniec czerwca została sprowadzona z Argentyny, gdzie po wojnie Białous wyemigrował ze swoją najbliższą rodziną. Przetransportowano ją w asyście żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej - najpierw z Buenos Aires w Argentynie do amerykańskiej bazy lotniczej Ramstein Air Base w Niemczech, a następnie do Warszawy. Podczas lotu nad Polską prochom legendarnego dowódcy Batalionu "Zośka" asystowały myśliwce F-16.
Ryszard Białous urodził się 4 kwietnia 1914 r. w Warszawie. Przed wybuchem II wojny światowej ukończył architekturę na Politechnice Warszawskiej oraz kurs Szkoły Podchorążych Rezerwy Saperów w Modlinie. Działał także w Związku Harcerstwa Polskiego.
W Powstaniu Warszawskim kpt. Białous wraz z Batalionem "Zośka" - podporządkowanym elitarnej jednostce AK - Kedywowi, czyli Kierownictwu Dywersji Komendy Głównej AK - przeszedł szlak bojowy od Woli poprzez Starówkę do Czerniakowa; po drodze m.in. wyzwalając obóz "Gęsiówka". Ryszard Białous był także dowódcą Brygady Dywersyjnej "Broda 53".
Po wybuchu wojny, we wrześniu 1939 r., dowodził plutonem saperów w 8. Dywizji Piechoty, następnie wstąpił do Szarych Szeregów i do Służby Zwycięstwu Polski - Związku Walki Zbrojnej. Podczas okupacji niemieckiej w Warszawie działał w konspiracji tworząc m.in. Grupy Szturmowe w Szarych Szeregach. W okupowanej Warszawie uczestniczył w wielu zbrojnych akcjach dywersyjnych i sabotażowych, m.in. w słynnej akcji pod Arsenałem czy akcji o kryptonimie "Jula".
W Powstaniu Warszawskim kpt. Białous wraz z Batalionem "Zośka" - podporządkowanym elitarnej jednostce AK - Kedywowi, czyli Kierownictwu Dywersji Komendy Głównej AK - przeszedł szlak bojowy od Woli poprzez Starówkę do Czerniakowa; po drodze m.in. wyzwalając obóz "Gęsiówka". Ryszard Białous był także dowódcą Brygady Dywersyjnej "Broda 53". Za swoją walkę z okupantem został odznaczony Orderem Virtuti Militari V klasy oraz - trzykrotnie - Krzyżem Walecznych.
Po upadku powstania "Jerzy" trafił do obozów jenieckich w Niemczech. W kwietniu 1945 r. został uwolniony przez Brytyjczyków i przydzielony do słynnej 1. Samodzielnej Brygady Spadochronowej gen. Stanisława Sosabowskiego. Od marca 1947 do lutego 1948 r. był naczelnikiem ZHP poza granicami kraju. W lipcu 1948 r. wyemigrował wraz z rodziną do Argentyny, gdzie pracował jako architekt i urbanista. Zmarł 24 marca 1992 r. w Neuquen w Argentynie. (PAP)
nno/ wbp/ ksi/ gj/aszw/