W 75. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego weterani Armii Krajowej i działacze niepodległościowi zaciągnęli symboliczną wartę honorową przy kamieniu węgielnym pomnika AK pod Wawelem. W ten sposób chcą przypomnieć władzom o konieczności jego budowy.
Kombatanci chcą, by wybrany w konkursie pomnik - "Wstęga Pamięci" zaprojektowana przez zespół Alexandra Smagi - po blisko 10 latach starań i perypetii związanych z jego budową stanął na Bulwarze Czerwieńskim nad Wisłą. Przyszli pod Wawel z biało-czerwonymi flagami, a w dłoniach trzymali kartki z datą wybuchu powstania, symbolem Polski Walczącej i napisem "Panie Prezydencie! Kiedy pomnik AK w Krakowie? Czekamy!".
Przy kamieniu węgielnym zapalono znicze i złożono kwiaty.
Prezes zarządu krakowskiego oddziału Światowego Związku Żołnierzy AK Edward Jankowski przypomniał słowa roty, które wypowiadali młodzi ludzie wstępując w szeregi AK. "Pochylamy czoła nad ich bohaterstwem, bohaterstwem tych najmłodszych i najstarszych, którzy zrezygnowali z osobistego szczęścia, przedłożyli nad nie interes Ojczyzny i walką o wolność i niepodległość Rzeczpospolitej" – powiedział Jankowski.
Przypomniał, że w Powstaniu Warszawskim zginęło 18 tys. walczących i ponad 150 tys. cywilów. "Jesteśmy dumni z tego ogromnego zrywu narodowego, który był jedynym w Europie, bo w żadnym kraju Europy okupowanym przez najeźdźcę hitlerowskiego coś tak ważnego się nie wydarzyło. Stajemy tu na Golgocie współczesnych czasów, na Golgocie, z której nie może wyrosnąć krzyż zwycięstwa. Krzyż zwycięstwa, który ma się tutaj narodzić jako pomnik żołnierzy AK" – mówił Jankowski.
Dodał, że pomnik upamiętniający żołnierzy AK nie został zbudowany z winy opozycji krakowskich radnych, która "nie umie, nie potrafi, nie czuje Polski".
Żołnierz AK major Janusz Kamocki pseudonim Mamut przypomniał podczas uroczystości, że żołnierze AK walczyli w całej Polsce i w całej Polsce są miejsca zbroczone ich krwią, a Powstanie Warszawskie było największą bitwą. "My nie byliśmy bohaterami. Pełniliśmy tylko swój obowiązek, obowiązek Polaka" – mówił Janusz Kamocki.
Dodał, że kilka dni temu był w niewielkiej miejscowości pod Sandomierzem, w której toczył się ostatni bój jego macierzystego batalionu i tamtejsze władze nie potrzebowały ośmiu lat zastanawiać się nad pomnikiem, ale go postawiły. "Dlaczego upieramy się, żeby pomnik stanął w tym miejscu? Bo tu chodzi młodzież. Miałem 15 lat i trzy miesiące, kiedy składałem przysięgę. W tej chwili jestem po dziewięćdziesiątce. My odchodzimy. Za parę lat nie będzie już ani jednego z nas. I wtedy pozostanie pomnik i wtedy niech właśnie młodzież to widzi i niech się uczy, jak dla Polski należy żyć, pracować, a jak trzeba to i dla Polski umierać" - mówił dziennikarzom. Dodał, że dziś kombatanci są ostrzegani, że teren pod Wawelem to miejsce zabaw młodych ludzi. "My też się bawiliśmy. Miejmy nadzieję, że oni nie będą musieli tak samo jak my płacić życiem za Polskę. Niech uczą się dla Polski pracować" - podkreślił mjr Kamocki.
W Krakowie 30 czerwca zakończył się pierwszy etap kolejnych konsultacji społecznych dotyczących formy upamiętnienia żołnierzy AK w Krakowie. We wrześniu zebrane podczas tych konsultacji propozycje mają być zaprezentowane publicznie, potem planowany jest jeszcze panel obywatelski, w którym losowo wybrana reprezentacja krakowian wraz z ekspertami ma wypracować konkretne rekomendację dotyczące upamiętnienia żołnierzy AK. Przeciwni organizowaniu panelu są członkowie Światowego Związku Żołnierzy AK.
Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski zaproponował w maju nowe lokalizacje dla pomnika żołnierzy AK - miejsce po pomniku gen. Iwana Koniewa przy ul. Armii Krajowej albo plac Wielkiej Armii Napoleona u podnóża Wawelu. Zapowiedział, że jeśli uda się dojść do kompromisu w tej sprawie, rozpisze nowy, zamknięty konkurs na projekt monumentu. Ale kombatanci nie wyobrażają sobie, by pomnik AK stanął w innym miejscu niż Bulwary Wiślane i chcą modyfikacji gotowego już projektu.(PAP)
autor: Małgorzata Wosion-Czoba
wos/ aszw/