Mieszkańcy stolicy przeszli w poniedziałek ulicami Woli w Marszu Pamięci, by oddać hołd cywilnym ofiarom powstańczego zrywu. Po drodze zapalano znicze w miejscach upamiętniających zamordowanych. Marsz był częścią obchodów 75. rocznicy Powstania Warszawskiego.
Marsz, który rozpoczął się po uroczystościach przed pomnikiem poświęconym zamordowanym mieszkańcom Woli, znajdującym się w rozwidleniu al. Solidarności i ul. Leszno, przeszedł ulicami dzielnicy. Wzięło w nim udział - według organizatorów z Muzeum Powstania Warszawskiego - ok. 2,1 tysiące osób - mieszkańców stolicy, kombatantów i przedstawicieli władz.
Uczestnicy marszu otrzymali świece oraz biogramy jednej z wielu ofiar rzezi na Woli oraz opisy miejsc upamiętniających pomordowanych. Przy drodze marszu, w miejscach pamięci, wolontariusze Muzeum Powstania Warszawskiego składali kwiaty i zapalali znicze.
Uczestnicy marszu otrzymali świece oraz biogramy jednej z wielu ofiar rzezi na Woli oraz opisy miejsc upamiętniających pomordowanych. Przy drodze marszu, w miejscach pamięci, wolontariusze Muzeum Powstania Warszawskiego składali kwiaty i zapalali znicze.
Marsz zakończył się w Parku Powstańców Warszawy, gdzie jest prezentowana wystawa "Zachowajmy ich w pamięci". Umieszczono na niej ponad 90 białych brył z imionami i nazwiskami, a tam gdzie to było możliwe - z datami urodzenia i ostatnim znanym warszawskim adresem cywilnych ofiar Powstania. Uczestnicy Marszu zapalili tam otrzymane świece.
Weteranka Armii Krajowej i uczestniczka Powstania Warszawskiego Wanda Traczyk-Stawska ps. Pączek podkreśliła, że obecność na marszu przedstawicieli władz Niemiec, w tym burmistrza niemieckiej gminy Sylt Nikolasa Haeckela to historyczna chwila. "Naprawdę, kiedy przychodzą tu po to, żeby zobaczyć dowód rzeczowy tego, co jest tu, co zrobiła hitlerowska niemiecka organizacja faszystowska. Jestem bardzo szczęśliwa, że mogę - zanim umrę - spotkać, tu na tym cmentarzu delegację niemiecką, która mówi przepraszam" - powiedziała kombatantka, podkreślając przy tym znaczenie chrześcijańskiego przebaczenia.
"Naprawdę, kiedy przychodzą tu po to, żeby zobaczyć dowód rzeczowy tego, co jest tu, co zrobiła hitlerowska niemiecka organizacja faszystowska. Jestem bardzo szczęśliwa, że mogę - zanim umrę - spotkać, tu na tym cmentarzu delegację niemiecką, która mówi przepraszam" - powiedziała kombatantka, podkreślając przy tym znaczenie chrześcijańskiego przebaczenia.
"W imię Boga trzeba im odpuścić, ale także w imię tego, że żałują, w imię tego, że chcą poznać to, co zrobili, żeby na wieki zapamiętać, do czego prowadzi faszyzm" - dodała weteranka.
W uroczystości wzięli udział także przedstawiciele władz państwowych - centralnych i samorządowych; obecny był m.in. podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Wojciech Kolarski, wiceprezydent Warszawy Paweł Rabiej, a także prowadzący uroczystość dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego Jan Ołdakowski. O dramatycznych wydarzeniach sprzed 75 lat opowiadał uczestnikom marszu z kolei ks. Stanisław Kicman, którą przeżył zbrodnię na Woli jako 7-letni chłopiec.
Rzeź mieszkańców stołecznej Woli trwała od 5 do 7 sierpnia 1944 r. W masowych egzekucjach zginęło - według różnych szacunków - od 40 do 60 tys. mieszkańców dzielnicy. Ludność była rozstrzeliwana, a ciała zabitych palono. Eksterminacja na dużą skalę zakończyła się 7 sierpnia, jednak w mniejszym stopniu trwała aż do 12 sierpnia, kiedy gen. Erich von dem Bach-Zelewski wydał zakaz mordowania ludności cywilnej. (PAP)
autor: Anna Kondek-Dyoniziak, Norbert Nowotnik
akn/ nno/ mhr/