Polityk Zielonych Marieluise Beck oświadczyła w środę, że to Polska zapłaciła najwyższą cenę za pakt Ribbentrop-Mołotow. Zdaniem tej ekspertki ds. Europy Wschodniej również dziś widać w polityce resztki ówczesnego myślenia.
"Najwyższą cenę za wspólną zbrodnię dwóch totalitarnych państw zapłaciła Polska" - powiedziała była wieloletnia posłanka Zielonych do Bundestagu zajmująca się Europą Wschodnią. "Już w poprzednich wiekach carska Rosja, Prusy i Habsburgowie dzielili między siebie ten kraj. Pakt Hitler-Stalin (jak w RFN nazywa się pakt Ribbentrop-Mołotow) był czwartym lub nawet piątym rozbiorem Polski" - mówiła polityk na antenie rozgłośni informacyjnej "Inforadio".
Beck, która jest obecnie dyrektorem organizacji pozarządowej Zentrum Liberale Moderne, zastrzegła, że współudział Stalina w żadnym wypadku nie zmniejsza winy Niemiec za napaść na Polskę.
"Ale marsz Wehrmachtu był możliwy również dlatego, że po 17 dniach otworzył się w Polsce drugi front za sprawą armii sowieckiej. Pakt Hitler-Stalin był największą historyczną i dyplomatyczną bombą, która kiedykolwiek w Europie eksplodowała" - uważa była deputowana.
Jej zdaniem w dzisiejszej polityce wciąż można dostrzec sposób myślenia, który doprowadził do zawarcia paktu Ribbentrop-Mołotow.
"Wojna na Ukrainie ożywia debatę na temat stref wpływów, które należałoby przyznać imperium (rosyjskiemu). Tym razem nie chodzi już o rozbiór Polski czy Rumunii. Pojawiają się głosy mówiące, że nie można się było spodziewać, że Rosja zaakceptuje otwarcie się Ukrainy na UE. Ponieważ leży - rzekomo - w strefie jej wpływów" - podsumowuje Beck.
Z Berlina Artur Ciechanowicz (PAP)
asc/ ulb/ ap/