W najnowszym numerze miesięcznika „Mówią wieki” artykuły poświęcone niemal wszystkim epokom historycznym i wielu zakątkom świata. Na pierwszy plan wysuwają się te związane z historią najnowszą, m.in. międzynarodowym kontekstem walki o przynależność Górnego Śląska.
„Wśród licznych jubileuszy obchodzonych w bieżącym roku znalazła się również setna rocznica wybuchu pierwszego Powstania Śląskiego” – stwierdza redaktor naczelny „Mówią wieki” prof. Michał Kopczyński w artykule wstępnym. Zwraca uwagę na stosunkowo mało znany epizod ścierania się różnych interesów wielkich mocarstw, które wspierały Polaków lub Niemców. Redakcja magazynu prezentuje punkt widzenia francuskiego historyka prof. Frédérica Dessberga opublikowany pierwotnie w „Revue Historique des Armées”. Dla Paryża włączenie Górnego Śląska do Polski było ważne ze względu na jej interes narodowy nakazujący osłabianie Niemiec. Londyn wzmocnienie Polski postrzegał jako kolejny krok do hegemonii Francji na kontynencie europejskim. „Na tle francusko-brytyjskiego sporu dotyczącego rozbrojenia i długów Niemiec sprawa Górnego Śląska jedynie pogłębiała rozbieżności między obydwoma sojusznikami. Mimo to Paryż i Londyn współpracowały, pełniąc rolę pośredników między ludnością niemiecką a polską w tym regionie” – pisze francuski historyk dziejów najnowszych.
Dla Wielkiej Brytanii pozostawienie niemal całego przemysłu górnośląskiego po niemieckiej stronie granicy miało sprawić, że Republika Weimarska będzie zdolna do relatywnie szybkiej spłaty reparacji ustalonych w zapisach traktatu wersalskiego. Jak zauważa historyk gospodarki prof. Wojciech Morawski, rzeczywistym celem reparacji było nie tylko ukaranie Niemiec za wywołanie I wojny światowej, ale również spłata długów zaciągniętych przez państwa europejskie u swojego amerykańskiego sojusznika. „Reparacje miały być realną rekompensatą za poniesione straty i jednocześnie pomóc w spłacie długów wojennych. Propagandowo raczej eksponowano pierwszy z tych motywów, drugi pomijając dyskretnym milczeniem” – podkreśla badacz. Splot wielu okoliczności prezentowanych w artykule sprawił, że spełnienie choćby jednego z tych założeń okazało się całkowicie niewykonalne.
Tuż po odzyskaniu niepodległości do USA udała się delegacja PSL-Piast. Podróż posłów tego ugrupowania była nie tylko okazją do spotkania z przedstawicielami polskiej emigracji, ale również rozmów z amerykańskimi politykami i przemysłowcami. Jednym z najważniejszych punktów podróży posłów Jana Dębskiego i Jana Bryla była wizyta w biurze Henry’ego Forda w Detroit. „Ceniony biznesmen i ojciec motoryzacji zachwalał pracowitość, trzeźwość i oszczędność polskich robotników. Posłowie mieli nawet wyrazić nadzieję na założenie filii fabryki w Polsce, czego jednak Ford nie zaakceptował – tłumaczył, że rynek europejski jest za mało zmotoryzowany” – pisze historyk Mateusz Ratyński z Muzeum Ruchu Ludowego w Warszawie. Co ciekawe, autor zauważa, że wizyta w USA miała znaczący wpływ na wydarzenia w Polsce, przyczyniając się m.in. do zawarcia tzw. paktu lanckorońskiego.
W najnowszym numerze „Mówią wieki” również wiele relacji z podróży do mniej lub bardziej odległych miejsc będących świadkami historii. Do okresu odzyskiwania niepodległości nawiązuje Piotr Niziołek, który opisuje trudną historię budowy bazyliki św. Rocha w Białymstoku. Budowany od 1927 r. kościół miał być wotum dziękczynnym za odbudowę Polski i uratowanie jej niepodległości w roku 1920. Całość założenia urbanistycznego była niezwykle imponująca, a prace postępowały stosunkowo szybko. „Mimo trudności w 1936 r. zakończono wznoszenie murów i wylewanie elementów żelbetowych, łącznie z wieżą o wysokości 78 m, którą zwieńczono złotą koroną piastowską o ośmiu fleuronach oraz monumentalną rzeźbą Matki Boskiej Królowej Korony Polskiej w promienistej glorii” – opisuje autor. Pomimo okupacji sowieckiej i rządów komunistycznych budowę bazyliki zakończono w latach sześćdziesiątych.
W kolejnym odcinku cyklu „Miasta kresowe” prof. Jan K. Ostrowski, dyrektor Zamku Królewskiego na Wawelu, opisuje Czortków w dawnym powiecie trembowelskim. Przez wieki było to jedno z ważnych miast tego regionu o typowym kresowym charakterze swojej społeczności. „Czortków, podobnie jak inne miasta Rusi Czerwonej i Podola, zamieszkiwali Polacy, Rusini i Żydzi. Mimo stałego zagrożenia tatarskiego rozwijało się tam rzemiosło. W pierwszej połowie XVII stulecia w mieście odnotowano ślusarzy, mieczników, bednarzy, murarzy, cieślów, garncarzy, woskobójników, kuśnierzy, szewców, rymarzy, piekarzy i młynarzy” – pisze prof. Jan K. Ostrowski.
Znawca historii krajów postkolonialnych Tomasz Flasiński publikuje relację z podróży do Ugandy. Dla Europejczyków może wydać się bardzo bogata i burzliwa historia tego regionu Afryki w drugiej połowie XIX wieku. Miejscowe społeczeństwo do dziś zmaga się z jego oceną oraz próbuje, mimo wielu podziałów i niewielkich środków, budować własną narrację historyczną. „Chwalić kolonializm byłoby dziś niesmacznie, ale potępić niezręcznie – przyniósł przecież chrześcijaństwo, dziś religię większości. I jak tu szukać wspólnych punktów odniesienia, skoro triumf jednej grupy zwykle oznaczał problemy dla drugiej?” – pyta autor.
W tym roku przypadała 95. rocznica pierwszych polskich sukcesów na Igrzyskach Olimpijskich. W 1924 r. w Paryżu w konkursie skoków przez przeszkody zdobyliśmy wówczas pierwszy medal w jeździectwie. Jak zauważa hodowca koni Jacek Kobus, był to swoisty powrót do tradycji polskiego jeździectwa znanego w całej Europie. Już w 1924 r. wśród pasjonatów hippiki trwały niewygasłe do dziś spory o istnienie dawnej rasy konia polskiego. Są one tym bardziej zacięte, że źródła nie pozwalają na udzielanie jednoznacznych odpowiedzi. „Często wprawdzie wspomina się w niej konia polskiego, ale rozumieć można to w sensie geograficznym, jako konia urodzonego w Polsce, a niekoniecznie charakteryzującego się jakimiś szczególnymi przymiotami, tylko wśród koni polskich spotykanymi” – podkreśla autor.
Tym razem „Mówią wieki” goszczą również rosyjskiego historyka Aleksandra Goguna, wykładowcę na Uniwersytecie w Poczdamie. „90 lat temu na Kremlu podjęto decyzję o industrializacji, czyli uprzemysłowieniu ZSRS, i przymusowej kolektywizacji. Konsekwencją była śmierć milionów chłopów i zubożenie wsi na niemal wiek. Wydaje się, że kluczowym wydarzeniem na drodze do usidlenia wsi stało się kwietniowe Zjednoczone Plenum Komitetu Centralnego Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii (bolszewików). Jednak to posiedzenie partiokratów było tylko jednym z punktów dalekosiężnego plan kremlowskiego górala – jak nazwał Józefa Stalina Osip Mandelsztam w znanym wierszu” – podkreśla autor. Dodaje, że ostatecznym celem stalinowskiej kolektywizacji było przygotowanie ZSRS do podboju i zniewolenia reszty świata. „Stalin z wyrachowaniem złożył miliony rolników i kołchoźników na ołtarzu czerwonego globalizmu, czyli na drodze do celu swojego życia – zniewolenia ludzkości. Tego jednak nie zdołał osiągnąć” – zauważa prof. Gogun.
W dodatku tematycznym „Pieniądz i społeczeństwo na ziemiach polskich” przygotowanym we współpracy z Narodowym Bankiem Polskim historia dwóch zapomnianych instytucji życia gospodarczego w Rzeczypospolitej. Żywot prywatnych przedsiębiorstw czasów stanisławowskich brutalnie przetrwały zabory. Znacznie dłużej, aż do połowy XIX wieku, przetrwały kontrakty lwowskie – rodzaj zaskakująco nowoczesnej szlacheckiej i magnackiej giełdy.
skp /