Dr Izabella Galicka została odznaczona Złotym Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”. „Dzięki wybitnej doktor historii sztuki zostały odnalezione i odresturowane wspaniałe skarby kultury, jak jedyny w Polsce obraz El Greca +Ekstaza św. Franciszka+” – podaje w piątek MKiDN.
W parafialnym kościółku w Kosowie Lackim przez 40 lat wisiał obraz jednego z największych malarzy w historii sztuki - El Greco. Odkryły go w 1964 roku dwie badaczki: Izabella Galicka i Hanna Sygietyńska.
Odkrycie obrazu budziło wiele kontrowersji, a w latach 60. uznani profesorowie, historycy sztuki, wątpili w jego autentyczność. Wątpliwości zostały rozwiane podczas konserwacji, gdy odkryto sygnaturę malarza.
"Wszyscy uważali, że to jakiś absurd, by na podlaskiej plebanii znajdował się obraz El Greca; gdy PAP opublikował o tym depeszę, uznano, że to żart, bo ukazała się przed 1 kwietnia" - mówiła w wywiadzie dla PAP dr Izabella Galicka, odkrywczyni "Ekstazy św. Franciszka" w Kosowie Lackim. W październiku 1964 r. Galicka wraz z Hanną Sygietyńską, przeprowadzały w parafii w Kosowie Lackim inwentaryzację zabytków dla Instytutu Sztuki Polskiej Akademii Nauk na potrzeby "Katalogu Zabytków Sztuki". Na plebanii dostrzegły pociemniały obraz.
"Odkryciem +Ekstazy św. Franciszka+ rządził przypadek, bo gdyby nie on - nie trafiłybyśmy wzrokiem na ścianę poprzez uchylone drzwi do pokoju plebana. Nagle zobaczyłyśmy, że wisi w nim stary obraz. Nasze pierwsze pytanie dotyczyło tego, czy należy on do księdza Stępnia czy do parafii, bowiem nie inwentaryzowałyśmy zbiorów prywatnych. Ksiądz odpowiedział, że to jest własność parafialna i że jego poprzednik ksiądz Wiktor Kamieński wydobył go z dzwonnicy, gdzie umieszczony był razem z różnymi uszkodzonymi przedmiotami, które nie nadawały się już do liturgicznego użycia w kościele. On tam był ze starymi ornatami, połamanymi feretronami, uszkodzonymi rzeźbami - rzeczami, które miały być spalone. Ksiądz pomyślał jednak, że nie pali się św. Franciszka - w związku z tym wyciągnął go z dzwonnicy, znalazł ramy na plebanii i powiesił na ścianie, gdzie wisiał przez lata" - mówiła Galicka.
Obraz miał dziurę w lewym górnym rogu, był bardzo brudny, a całe jego partie zostały przemalowane, zwłaszcza nieba. Charakterystyczne dla El Greca chmury, były ledwo czytelne. Badaczki jednak postanowiły obraz zbadać - m.in. wysłały powiększone zdjęcia obrazu do oceny przez specjalistów od twórczości El Greca. Badania obrazu i kompletowanie dokumentacji trwało niemal dwa lata. "Badania doprowadziły nas - mnie i Hannę Sygietyńską - do napisania artykułu o tym obrazie do "Biuletynu Historii Sztuki". To był efekt pracy nad tym płótnem oraz naszych wyjazdów do Bukaresztu, Budapesztu, Drezna - tam, gdzie mogłyśmy zobaczyć autentyczne obrazy El Greca i przeprowadzać analizy formalno-porównawcze" - wspominała Galicka dodając, że opublikowany w 1967 roku artykuł nie wzbudził sensacji. Odzew historyków sztuki był znikomy.
"Przyznam, że cierpiałyśmy z tego powodu. Na dodatek, sprawa ujrzała światło dzienne tylko dlatego, że jeden z łódzkich dziennikarzy PAP - Roman Janisławski, nie miał tematu i udał się do biblioteki. Zajmował się kulturą i zobaczył numer "BHS" otwarty akurat na naszym artykule. Przeczytał i pomyślał, że to jest bomba i że to news. Napisał depeszę i nadał ją, ale ponieważ to było w przeddzień 1 kwietnia - wszystkie redakcje potraktowały to jako żart primaaprilisowy. Tylko +Trybuna Ludu+, +Słowo Powszechne+ i - nie wiadomo czemu - +Dziennik Bałtycki+ poważnie potraktowały tę informację i posłały swoich dziennikarzy i fotoreporterów do Kosowa Lackiego. Wtedy się zaczęło... " - wspominała Galicka.
Przez miesiąc cała Polska o tym mówiła, wszystkie media podchwyciły ten temat. Na plebanię przyjeżdżały samochody z całej Polski, tworzyły się kolejki odwiedzających ten obraz. Zdarzały się nawet stłuczki na wąskiej drodze do Kosowa Lackiego. "To zainteresowanie obrazem szło jednocześnie w parze z kpinami z nas. Profesor Stanisław Lorentz, dyrektor Muzeum Narodowego, w pierwszej chwili mówił dziennikarzom, że jest zainteresowany, tylko musi tam posłać swoich specjalistów. Kiedy pojechali do Kosowa Lackiego orzekli, że trzeba wprawdzie dać do konserwacji ten obraz, ale uważali, iż jest źle namalowana ręka, głowa... Najwięksi eksperci malarstwa w Polsce powiedzieli, że to nie może być El Greco" - opowiadała.
Przełom nastąpił 10 lat później, kiedy obraz "Ekstaza świętego Franciszka" trafił do konserwacji. Po przebadaniu próbek farby, po zdjęciu dwóch przemalowań, ujawnił się podpis El Greca. Sygnatura, kolorystyka i uroda obrazu, a przede wszystkim późniejsze analizy chemiczne i spektralne poświadczały autentyzm obrazu. Do dziś jednak nie wiadomo, jak obraz trafił do Polski. Zainteresowane osoby mogą podziwiać dzieło w Muzeum Diecezjalnym w Siedlcach.
Dr Izabella Galicka, historyk sztuki, alpinistka, pracowała w Pracowniach Konserwacji Zabytków w Dziale Dokumentacji Naukowej, a następnie przez wiele lat w Instytucie Sztuki Polskiej Akademii Nauk (PAN) jako inwentaryzator i redaktor Katalogu Zabytków Sztuki dawnego województwa warszawskiego. Autorka wielu opracowań, książek i artykułów naukowych z dziedziny historii sztuki, architektury i urbanistyki. Od 1992 r. do dnia dzisiejszego wykładowca historii sztuki w Europejskiej Akademii Sztuk. Za odkrycie obrazu El Greca Izabella Galicka i Hanna Sygietyńską otrzymały z rąk prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego Krzyże Oficerskie Odrodzenia Polski.
Galicka jest córką prof. Karola Mikulskiego, bohatera „Szpitala przemienienia”, jednej z najlepszych książek Stanisława Lema. Prof. Mikulski sprzeciwił się rozkazowi niemieckich okupantów, żądających od szpitala psychiatrycznego w Gostyninie listy chorych, którzy mają być przygotowani do eksterminacji. Swój sprzeciw psychiatra zamanifestował popełniając samobójstwo. (PAP)
aszw/ gj/ agz/