“1982. Mój mityczny Mundial”- to tytuł wydanej we Włoszech książki Paolo Rossiego, króla strzelców turnieju sprzed 30 lat, gdy reprezentacja jego kraju zdobyła mistrzostwo świata. 55-letni były piłkarz mieszka w swoim ośrodku agroturystycznym w Toskanii. Tom wspomnień napisał z żoną Federicą Cappelletti. Oboje prowadzą duże gospodarstwo Poggio Cennina wraz z posiadłością, położone między Arezzo a Sieną. Jak podkreśla Rossi, życia na wsi nie zamieniłby nigdy na miasto, gdzie musiałby tkwić w korkach.
Były piłkarz, nazywany Pablito w wywiadzie dla weekendowego magazynu dziennika „La Repubblica” przyznał, że pamiętny Mundial naznaczył życie całej ówczesnej reprezentacji Azzurri.
„Byliśmy jak bracia, a trener Enzo Bearzot jak nasz ojciec. Wszyscy pamiętają, jak przeżywali noc 11 lipca 1982 roku” - powiedział Rossi.
Mówiąc o swej książce podkreślił: „Przeżyliśmy jeszcze raz tę historię, która odzwierciedla naszą włoską duszę. Kiedy czujemy się przegrani, potrafimy znaleźć drogę wyjścia. To były Włochy piękne i solidarne; zaczęliśmy źle, a zakończyliśmy triumfem. Pokonaliśmy Argentynę, Brazylię, Polskę i Niemcy".
Wspomniał, że tuż przed finałowym meczem z Niemcami drużynę odwiedził ówczesny prezydent Włoch Sandro Pertini. Potem przyszedł pogratulować zwycięstwa, ale nie zgodził się na zdjęcie z pucharem w ręku, z poczucia przyzwoitości i szacunku.
Rossi ma świadomość tego, że nikt nie spodziewał się, iż na mistrzostwach świata strzeli trzy bramki Brazylii, dwie Polsce i jedną w finale Niemcom. „Nie byłem szczególnie mocny. Miałem za sobą poważne wypadki i dyskwalifikację w rezultacie afery korupcyjnej". Jak zapewnił za to, że „nic nie zrobił”. Kara została mu skrócona i dlatego w ostatniej chwili dołączył do reprezentacji Azzurri w Hiszpanii.
„Z czasem pomyślałem, że to, co piękne możesz dostać za to, co dałeś i wycierpiałeś” - dodał Rossi, który wycofał się z aktywnej gry w 1987 roku, ukończywszy 30 lat, z powodu kontuzji i operacji kolan.
Obecnie jest cenionym komentatorem sportowym. „Trenerzy i piłkarze wiedzą, że nie jestem kibicem” - podkreślił. Jego zdaniem futbol jest zmiażdżony przez interesy.
„Reprezentacja narodowa była moją prawdziwą drużyną, bardziej niż klub. Byliśmy rodziną; także dzisiaj jesteśmy dla siebie kimś więcej niż byłymi kolegami” - powiedział Paolo Rossi.
Z Rzymu Sylwia Wysocka (PAP)
sw/ kali/