Hiszpańskie media szeroko przypominając 40. rocznicę rozgrywania w ich kraju 12. edycji piłkarskich mistrzostw świata wskazują, że czarnym koniem turnieju okazała się reprezentacja Polski, prowadzona przez trenera Antoniego Piechniczka.
Liczył 7 odcinków i dziś nazywamy jest „najpiękniejszym serialem stanu wojennego”. 40 lat temu, 10 lipca 1982 r., polscy piłkarze pokonali Francję i zostali trzecią drużyną świata. Miliony Polaków przez kilka tygodni wraz z Bogdanem Łazuką nuciło „Entliczek Pentliczek, co zrobi Piechniczek”.
Janusz Kupcewicz został pochowany w sobotę na cmentarzu w Gdyni Witominie. W ostatniej drodze zmarłemu w poniedziałek uczestnikowi futbolowych mistrzostw świata w 1982 r. towarzyszyli rodzina, przyjaciele, koledzy z boiska, piłkarscy działacze, przedstawiciele urzędu miasta oraz kibice.
Czterdzieści lat temu – po dramatycznym meczu z Francją, wygranym 3:2, reprezentacja Polski w piłce nożnej stanęła po raz drugi i (jak na razie) ostatni na podium mistrzostw świata. Ten niewątpliwy sukces rodził się w bólach, a jego kulisy należą do niezwykle ciekawych. Tym bardziej, że w tym przypadku sport i polityka przeplatały się wyjątkowo mocno.
Wprowadzenie stanu wojennego w Polsce (12/13 grudnia 1981 r.) spowodowało zawieszenie wszystkich rozgrywek sportowych w kraju. W tym czasie trwała przerwa zimowa w zmaganiach piłkarzy. Stan wojenny i jego ograniczenia powodowały wiele perturbacji w przygotowaniach do sezonu wiosennego, zarówno dla piłkarzy I ligi, ale także reprezentacji Polski. Klubom zalecano zrezygnowanie z wyjazdów do krajów kapitalistycznych, co, w niektórych przypadkach, komplikowało przygotowania do sezonu, w tym wspomnianej kadrze narodowej.
“1982. Mój mityczny Mundial”- to tytuł wydanej we Włoszech książki Paolo Rossiego, króla strzelców turnieju sprzed 30 lat, gdy reprezentacja jego kraju zdobyła mistrzostwo świata. 55-letni były piłkarz mieszka w swoim ośrodku agroturystycznym w Toskanii. Tom wspomnień napisał z żoną Federicą Cappelletti. Oboje prowadzą duże gospodarstwo Poggio Cennina wraz z posiadłością, położone między Arezzo a Sieną. Jak podkreśla Rossi, życia na wsi nie zamieniłby nigdy na miasto, gdzie musiałby tkwić w korkach.