Sarkofag baronowej Elżbiety Calisch, będący jedynym zachowanym na terenie dawnego Księstwa Cieszyńskiego zabytkiem protestanckiej sztuki sepulkralnej, zobaczyć można w Muzeum Śląska Cieszyńskiego – powiedział we wtorek autor wystawy Jan Paweł Borowski.
„Ten unikatowy zabytek funeralny powstał ok. 1780 r. i mieścił trumnę z ciałem zmarłej w 1771 r. baronowej Elżbiety Calisch, ostatniej z rodu Petroeczy. (…) Nie wiemy dokładnie, gdzie miedziany sarkofag został wykonany, ale przypuszczamy, że sprowadzono go na Śląsk Cieszyński” – powiedział Borowski.
Muzealnik podkreślił, że zabytek jest przede wszystkim przykładem protestanckiej sztuki sepulkralnej. W warstwie ideowej przedstawia pewność zbawienia przez wiarę. To jeden z fundamentów ewangelicyzmu. „Umieszczony został na nim werset z Listu św. Pawła do Hebrajczyków, w którym znalazła się właśnie zapowiedź zbawienia przez wiarę” - powiedział.
„Mamy przemycone treści protestanckie także poprzez zastosowaną symbolikę, jak gwiazda ośmiopromiennej, która symbolizuje Jezusa z Objawienia św. Jana. Mówi on tam, że jest gwiazdą poranną. To jest związane z oczekiwaniem na sąd ostateczny. Protestanci nie wierzą w istnienie czyśćca i czekają, aż Jezus będzie sądził żywych i umarłych” – wyjaśnił.
Na sarkofagu umieszczony został herb familii Petroeczych. „W klejnocie herbu pojawia się pelikan rozdrapujący swoją szyję, a krew kapie na jego młode. Mamy znów alegorię nawiązującą do Chrystusa, który przelał krew za nasze grzechy i karmi nas tą krwią podczas komunii św. Godłem tego herbu jest dwugłowy orzeł. To mocne nawiązanie do Habsburgów” – wyjaśnił Jan Paweł Borowski.
Borowski dodał, że prezentowany sarkofag jest jedynym tego typu, który zachował się na Śląsku Cieszyńskim. „Szerzej na Śląsku też zachowało się ich bardzo mało. W Pszczynie jest krypta Promnitzów, a w Tworkowie na Opolszczyźnie – Reiswitzów. W Centawie jest miedziana trumna Doroty Larisch, która wywodziła się ze Śląska Cieszyńskiego. Na Śląsku mało mamy takich zabytków” – powiedział.
Jak wyjaśnił, inne sarkofagi najprawdopodobniej zostały zniszczone. „Krypty były zalewane, sarkofagi – cynowe lub miedziane - niszczyła woda. W Drogomyślu było ich siedem. Ocalał jeden. Inną niszczycielską siłą były pożary, które topiły sarkofagi z cyny. Wreszcie występowały zwyczajne rabunki. Praktycznie każda świątynia, katolicka lub protestancka, miała kryptę, a jednak sarkofagów nie ma. Dodam, że część krypt jest niedostępna. W cieszyńskim Kościele Jezusowym, największej świątyni luterańskiej w Polsce, są trumny, w tym jedna cynowa. Nikt jednak do tej krypty nie wszedł. Nie wiemy, kto tam leży” – dodał Jan Paweł Borowski.
Elżbieta, węgierska szlachcianka z rodu Petoeczy, osiadła w Księstwie Cieszyńskim w 1737 r., kiedy wraz z mężem Chrystianem Calischem kupili Drogomyśl. Rodzina Calisch tak na Górnych Węgrzech, jak i w Księstwie Cieszyńskim, znana była z zaangażowania w życie religijne. W Drogomyślu syn baronowej, Fryderyk Calisch postawił w 1788 r. na mocy Patentu Tolerancyjnego luterański dom modlitwy, który - jako jedyny obok cieszyńskiego – posiadał wieżę z dzwonami.
Baronowa po śmierci została pochowana w drewnianej trumnie, która została umieszczona w katolickim kościele w Górkach Wielkich. „Tam ciało spoczywało przez rok, do czasu przygotowania krypty i sarkofagu w katolickiej świątyni w Ochabach. W 1800 r. sarkofag został jeszcze raz przeniesiony – do Drogomyśla, czyli do centrum jej dóbr, gdzie ukończono właśnie budowę kościoła luterańskiego” – powiedział historyk z muzeum.
Sarkofag, kościół w Drogomyślu oraz kilku rezydencji, są jedynymi zachowanymi materialnymi śladami obecności rodziny Calisch na Śląsku Cieszyńskim.
Wystawa prezentowana będzie w cieszyńskim muzeum do końca listopada. (PAP)
autor: Marek Szafrański
szf/ pat/