Rafał Marceli Blüth był przedwojennym wybitnym rusycystą, historykiem literatury i publicystą. Przez dziesięciolecia PRL-u jego pisma – te dotyczące Rosji Sowieckiej - były skazane niemalże na niebyt nawet w naukowym obiegu. Dzisiaj, gdy dostajemy ich wybór, eseje Blütha porażają celnością, profetycznymi hipotezami i swoją wnikliwością.
W przedmowie do „Likwidacji leninowskiej elity” Marek Kornat pisze, że przed II wojną „w Polsce sąsiadującej z państwem +nowego typu+ totalizm sowiecki był fenomenem poruszającym wyobraźnię inteligencji twórczej i elit intelektualnych”. Rafał Marceli Blüth wpisywał się w to zainteresowanie, przy czym – co znamienne i bardzo celne – planował badać nowy ustrój Rosji niejako poprzez analizę porównawczą z hitleryzmem. Publikowanie refleksji nad ustrojami totalitarnymi autor rozpoczął w 1933 roku, zatem w momencie narodzin dyktatury w Niemczech.
Pisma Rafała Marcelego Blütha mają wymiar publicystyczny. Nie są akademickie – co dzisiaj, z perspektywy czasu, działa na ich korzyść: autor, rusycysta, mógł pozwolić sobie na śmielsze tezy i przypuszczenia, mógł dzielić się z czytelnikami swoimi refleksjami na przykład na temat stalinowskich czystek, zjazdów pisarzy sowieckich czy antyreligijnej propagandy. Odwołuje się z literacką swadą do Dostojewskiego czy Puszkina, korzysta ze swojego erudycyjnego warsztatu, sięgając do historii (choćby tradycji Piotra Wielkiego), narzucając esejom ponadczasową perspektywę kulturową i socjologiczną. Jak napisał w nocie wydawniczej prof. Michał Głowiński – Blüth „dociekał istoty rzeczy, nie zatrzymując się na powierzchni faktów”.
Ciekawym aspektem książki jest to, jak przedwojenna polska inteligencja mogła postrzegać „postęp” dokonujący się na wschodzie czy podzielała na przykład francuską fascynację Rosją? (oczywiście po wojnie 1920 roku Polacy nie mogli być w podobnym „punkcie wyjścia” do myślenia o „Sowietach” jak Francuzi z Andre Gide’m na czele; francuskiemu pisarzowi Blüth poświęca jeden z artykułów). Okazuje się, że wyraźnie dostrzegano walkę Stalina z post-leninowskimi elitami, przy jednoczesnym konstatowaniu prawdziwego charakteru monopartii i stojącego na jej czele dyktatora. „Zohydzając w oczach bezpartyjnych całą dawniejszą elitę leninowską, Stalin obnażył równocześnie własne odrażające oblicze duchowe, dając zarazem poznać, że istotnie walka z nim, który ciąży brutalnie na całym życiu sowieckim, może się rozegrać jedynie… na drodze akcji terrorystycznej” – pisał Blüth. Bo przecież dyktatura taka jak ta stalinowska czy hitlerowska sama z siebie władzy z rąk nigdy nie wypuszcza.
Tragicznym epilogiem do pism Rafała Marcelego Blütha o totalitaryzmach jest jego śmierć. Publicysta, jeden z najwybitniejszych myślicieli międzywojennej Polski został rozstrzelany przez Niemców w listopadzie 1939 roku, w jednej z pierwszych zbiorowych egzekucji. Nie całe dwa miesiące później na świat przyszedł jego syn – pogrobowiec, jeden z najlepszych polskich powojennych historyków – Tomasz Szarota. Jego artykuł zamyka książkę „+Likwidacja leninowskiej elity+ oraz inne pisma sowietologiczne 1933-1938”, książkę wartą zainteresowania nie tylko zawodowych badaczy idei.
P.S.
Źródło: MHP