Trzeba wrócić do rejestru narodowego zasobu archiwalnego, do którego nie tylko instytucje państwowe, ale i osoby prywatne mogłyby zgłaszać przez siebie posiadane archiwalia - mówi dla PAP naczelny dyrektor archiwów państwowpych prof. Władysław Stępniak. Archiwiści to strażnicy pamięci - podkreślił. PAP: We Wrocławiu rozpoczął się właśnie VI Powszechny Zjazd Archiwistów Polskich. Co on oznacza dla archiwistów, na ile jest ważny dla polskiej archiwistyki?
Prof. Władysław Stępniak: Proszę zwrócić uwagę na hasło zjazdu "Zatrzymać przeszłość, dogonić przyszłość". W naszym środowisku było ono przedmiotem długich dyskusji i moim zdaniem zawarto w nim całą archiwalną filozofię. Praca archiwistów oznacza bowiem nie tylko poukładanie dokumentów na archiwalnych półkach, ale przełożenie tej przeszłości na dzień dzisiejszy. Wiąże się z realizacją misji, która poprzez zajmowanie się historią ma czynić współczesny świat bardziej zrozumiałym. Zjazd będzie służył omówieniu najważniejszych zagadnień związanych m.in. ze współczesną archiwistyką np. z dokumentem elektronicznym, digitalizacją czy też edukacją w archiwach i ich wizerunkiem w społeczeństwie.
Prof. Władysław Stępniak: Jak świat długi i szeroki prestiż zawodu archiwistów wyraźnie wzrasta. Zapewniam, że archiwistów już nie postrzega się z perspektywy zatęchłej piwnicy i strychu, ale raczej nowoczesnych urządzeń do przetwarzania, komunikowania, udostępniania informacji. Okazuje się, że w XXI w. wykonywanie zawodu archiwisty wiąże się np. z rozwojem e-administracji, tak istotnej dla szybkiego i sprawnego funkcjonowania państwa.
W Polsce archiwiści to grupa ok. 900 pracowników merytorycznych. Łącznie z innymi pracownikami, m.in. archiwów kościelnych czy bibliotek, to ok. 2 tys. osób. I najważniejszym zadaniem tej grupy jest udostępnianie Polakom dokumentów kluczowych dla przeszłości ich państwa i narodu na przestrzeni prawie tysiąca lat. Warto podkreślić, że archiwiści to strażnicy pamięci, którzy łączą współczesne pokolenia z historią ich przodków.
PAP: Praca archiwisty wciąż kojarzy się z żmudną i niezbyt ciekawą pracą.
W.S.: Jak świat długi i szeroki prestiż zawodu archiwistów wyraźnie wzrasta. Zapewniam, że archiwistów już nie postrzega się z perspektywy zatęchłej piwnicy i strychu, ale raczej nowoczesnych urządzeń do przetwarzania, komunikowania, udostępniania informacji. Okazuje się, że w XXI w. wykonywanie zawodu archiwisty wiąże się np. z rozwojem e-administracji, tak istotnej dla szybkiego i sprawnego funkcjonowania państwa.
PAP: Podczas zjazdu wiele dyskusji będzie poświęconych nowoczesnej archiwistyce m.in. cyfryzacji archiwaliów i zarządzaniu dokumentacją elektroniczną.
W.S.: Różnorodność archiwaliów - fakt, że od kilku lat powstają, i to w ogromnej liczbie, różnorodne zapisy cyfrowe dokumentów, w tym fotografie, filmy i nagrania dźwiękowe - powoduje, że archiwiści stanęli przed zupełnie nowymi zadaniami związanymi z ochroną dziedzictwa narodowego. Na zjeździe we Wrocławiu archiwiści muszą odpowiedzieć sobie na pytanie co zrobić, aby skutecznie dotrzymać tempa przeobrażeniom technologicznym. Owo "zatrzymywanie przeszłości", czyli zarchiwizowanie i bezpieczne przechowywanie tych wszystkich dokumentów i zapisów informacji, z uwagi na ich ogromną liczbę, staje się dla archiwistów gigantycznym zadaniem.
PAP: Z kolei z punktu widzenia miłośników historii istotny jest dostęp do tych dokumentów w internecie.
W.S.: Oczywiście. Każde archiwum ma ambicję posiadania strony internetowej i kilka z nich np. Archiwum Akt Dawnych w Warszawie lub archiwa krakowskie lub poznańskie z powodzeniem tę ambicję realizuje. W internecie, dzięki rozwojowi technologicznemu, można umieszczać coraz większą liczbę dokumentów i archiwa muszą to wykorzystać udostępniając nie tylko "obrazki", ale także dodając do nich profesjonalny opis i analizę. Umieszczenie dokumentu na stronie internetowej to powinien być tylko początek naszej pracy. Chcemy, by czytelnicy on-line nauczyli się także korzystać z tych źródeł i w tym kierunku będzie się rozwijać edukacja archiwalna.
PAP: Co archiwiści postrzegają jako jeden z najważniejszych problemów dotyczących polskiej archiwistyki?
W.S.: W Polsce archiwiści przywykli już do tego, że są nowe narzędzia technologiczne, że poszerza się zakres administracji elektronicznej, że działa np. ePUAP, czyli elektroniczna platforma usług administracji publicznej. To wszystko udaje nam się w mniejszym lub większym wymiarze opanowywać. Wracając jednak do hasła naszego zjazdu i jego drugiego elementu "dogonić przyszłość", to trzeba podkreślić, że archiwa państwowe w mniejszym stopniu, niż to było np. w okresie PRL, obejmują życie społeczne, polityczne i gospodarcze.
Chodzi o to, że po 1989 r. zakres kompetencji polskiego państwa, które stało się demokratyczne, liberalne i obywatelskie, systematycznie się zawęża. Wielką rolę w życiu polskiego społeczeństwa zaczynają odgrywać instytucje pozapaństwowe, m.in. partie polityczne, związki zawodowe, organizacje pozarządowe czy też prywatne przedsiębiorstwa. Wszystkie one są samodzielnymi, autonomicznymi instytucjami, których dokumentacje - ważne dla przyszłych badań historyków - nie podlegają archiwom państwowym. Z tego powodu archiwiści nie mogą zatrzymać wielu dokumentów, które przecież dotyczą rozgrywającego się na naszych oczach życia.
PAP: Może podać pan przykład?
W.S.: Proszę bardzo. Nie tak dawno do Naczelnej Dyrekcji Archiwów Państwowych wkroczył szef Archiwum Akt Nowych z asystentami taszcząc ze sobą wielki kosz wypełniony poszytami. Jak się okazało była to dokumentacja Polskiego Stronnictwa Ludowego – Porozumienia Ludowego, czyli partii Gabriela Janowskiego. Archiwum tej partii porzucono w opuszczonym domu w Warszawie. Moim obowiązkiem było oczywiście takie akta zabezpieczyć.
Tego rodzaju sytuacja może dotyczyć innych partii, zwłaszcza tych politycznych efemeryd. Od 1989 r. było co najmniej kilkadziesiąt partii politycznych, a ile było stowarzyszeń, ile komitetów!
W moim najgłębszym przekonaniu dla polskich archiwów, a w konsekwencji dla przyszłych badań historycznych i dla zrozumienia czym była Polska na przełomie XX i XXI w. rozwiązanie problemu niepaństwowych archiwaliów jest równie istotne jak poradzenie sobie z dokumentem elektronicznym. Trzeba znaleźć ramy prawne i formy organizacyjne, które przy pełnym poszanowaniu niezależności tych instytucji, pozwolą polskiemu państwo zachować te dokumentacje dla przyszłych pokoleń.
PAP: Co może pomóc rozwiązać ten problem?
W.S.: Trzeba wrócić do rejestru narodowego zasobu archiwalnego, do którego nie tylko instytucje państwowe, ale i osoby prywatne mogłyby zgłaszać przez siebie posiadane archiwalia. W zamian archiwa państwowe oferowałyby pomoc metodyczną w opracowaniu dokumentów, a nawet ich konserwację na koszt państwa. Rejestr ten niestety wykreślono z ustawy archiwalnej w 2007 r. Oceniam to bardzo krytycznie. Ten rejestr musi być odtworzony.
Prof. Władysław Stępniak: W Polsce w ostatnich latach w coraz większym stopniu interesujemy się przeszłością, zwłaszcza rodzinną czy regionalną, często związaną z poszukiwaniem własnych korzeni. To dla nas bardzo ważny sygnał. Nie chcę wpadać w patetyczne tony, ale jako archiwiści stawiamy sobie za punkt honoru, aby wspierać ten proces poznawania przeszłości.
W polskim prawie funkcjonuje zapis o narodowym zasobie archiwalnym, w praktyce jednak działania na rzecz zachowania tego, co narodowe, po zmianach ustrojowych po 1989 r. są bardzo ograniczone. To jest temat, który chciałbym, żeby zjazd omówił, bo jest o co walczyć. Wszystkiego nie opanujemy, ale chcę by archiwa terenowe miały świadomość jakie ważne i liczące się podmioty tam funkcjonują i kierować do nich ofertę pomocy.
PAP: Jak pan ocenia zainteresowanie Polaków archiwaliami?
W.S.: W Polsce w ostatnich latach w coraz większym stopniu interesujemy się przeszłością, zwłaszcza rodzinną czy regionalną, często związaną z poszukiwaniem własnych korzeni. To dla nas bardzo ważny sygnał. Nie chcę wpadać w patetyczne tony, ale jako archiwiści stawiamy sobie za punkt honoru, aby wspierać ten proces poznawania przeszłości. Wykształca on przecież obywatelskie i patriotyczne postawy. Poznawanie historii własnej ojczyzny - w czym archiwiści mogą tylko pomagać - jest bardzo istotne dla osiągnięcia pełnej dojrzałości społeczeństwa.
W tej pracy pomaga nam nieustająca pasja. My się w archiwach nie starzejemy. Wykonujemy pracę, która nie pozwala ani na rutynę ani na nudę. Dla nas odkrywanie przeszłości, niemal gonienie jej, jest ekscytujące. Proszę sobie wyobrazić, że wśród nas są archiwiści, którzy gdy wychodzą rano z domu, to biegną do pracy, bo wiedzą, że za chwilę będą trzymać w ręku dokumenty, których nikt przed nimi nie trzymał od XVII w. Archiwiści mają cechy hobbystów, ale jednak zawężenie ich do tego pojęcia byłoby niesprawiedliwe. Nasza praca wymaga pełnego profesjonalizmu - wiedzy i umiejętności, które zapewniają ogromnej liczbie ludzi dostęp do przeszłości ukrytej na kartach dokumentów.
Rozmawiał Norbert Nowotnik (PAP)
nno/ ls/