W czwartek, po dziesięciu latach przerwy spowodowanej remontem konserwatorskim, otwarte zostanie Muzeum Książąt Czartoryskich w Krakowie, będące częścią tutejszego Muzeum Narodowego. Użyliśmy materiałów, które sprawią, że naszych konserwacji nie trzeba będzie poprawiać przez sto lat - mówi konserwator Elżbieta Zygier.
Jak wyjaśniła w rozmowie z PAP główny konserwator w MNK Elżbieta Zygier, w ciągu ostatnich dwóch lat przeglądowi konserwatorskiemu poddanych zostało ok. 1200 obiektów, pochodzących z tej kolekcji. Znaczną większość z nich, bo aż blisko 900 poddano konserwacji.
Przed nabyciem zbiorów - jak wyjaśniła Zygier - pracownicy Muzeum Narodowego sprawowali opiekę konserwatorską nad dziełami, jednak dopiero po ich zakupie mogli w pełni podjąć się prac konserwatorskich. W przedsięwzięcie zaangażowanych było prawie 60 konserwatorów z dziewięciu pracowni, m.in. konserwacji rzemiosła artystycznego i metalu, tkanin czy obrazów. Niektóre pracownie ostatnie dwa lata całkowicie poświęciły na przygotowywanie kolekcji do ekspozycji. Wiedzę potrzebną do przeprowadzenia tej operacji krakowscy specjaliści zdobywali na zagranicznych szkoleniach, m.in. w Szwajcarii i podczas wizyt studyjnych w Chinach.
"Wiedzieliśmy, że ingerencji konserwatorskiej wymagają przede wszystkim obiekty tkaninowe. Stan zachowania tych zbiorów był różny, w zależności od podobrazi, czyli rodzaju materiału, na którym dany obiekt powstał - mówimy na przykład o płótnie" - wyjaśniła Zygier. Jak dodała, wyzwaniem był "sam format niektórych dzieł - duże rozmiary obrazów oraz zniszczenia np. chorągwi malowanych na jedwabiu, delikatnym materiale, łatwo ulegającym degradacji". "Ich zły stan zachowania wynikał między innymi z ich pierwotnego używania, zanim stały się zabytkiem - noszenia podczas uroczystości" - wskazała. Specjaliści opracowali także podkłady, na których zostały wyeksponowane chorągwie. "One również wymagały specjalistycznego przygotowania. Tych skomplikowanych prac nie można było powierzyć nikomu innemu, używaliśmy tutaj też odpowiednich, wcześniej testowanych materiałów" - podkreśliła konserwator.
Obiektem, który poddano konserwacji, był m.in. żupan należący prawdopodobnie do Stanisława Żołkiewskiego. "Stan tego obiektu naprawdę nie był dobry. Przeprowadziliśmy jego konserwację techniczną i estetyczną. W zbiorach znalazł się także but Jana Kuźmy "Kosińskiego", którego zniszczenia wynikały z długoletniego użytkowania. "Składa się on z różnych materiałów, co wymagało współpracy specjalistów z zakresu konserwacji metalu i skóry. To zróżnicowanie kolekcji wymagało zaangażowania ogromnego zespołu" - wyjaśniła Zygier.
Innym przykładem jest namiot turecki zdobyty przez króla Jana III Sobieskiego pod Wiedniem. Jak przyznała konserwator, wymagał on "precyzyjnej pracy nitką i igłą, partia po partii, a jednocześnie wzmocnienia konstrukcyjnego". Tkaninę oryginalną należało podszyć nowym, dodatkowym płótnem, a także zbudować konstrukcję, która pozwoliła namiot rozłożyć w taki sposób, żeby obiekt nie ulegał dalszej destrukcji.
"Natomiast są też zupełnie małe rzeczy, wśród których mamy na przykład bardzo delikatne wachlarze z alegorycznym przedstawieniem zaślubin Ludwika XV z Marią Leszczyńską. Znajdują się tam też obiekty papierowe - przeprowadziliśmy konserwację zbioru korespondencji i kopii utworów muzycznych Carla Solivy, wśród których znajdują się listy od Salieriego i Paganiniego" - mówiła Zygier.
Jak wskazała, miesięcznie konserwatorzy odnawiali po konserwacji od kilkunastu do kilkudziesięciu dzieł. Niektóre prace ograniczały się do działań zabezpieczających, inne obiekty wymagały gruntownej konserwacji. Specjaliści zastosowali nowe technologie ekspozycji obiektów, niestosowane dotąd w Polsce, wykorzystali nowe materiały do konserwacji obrazów sztalugowych, np. profesjonalne farby do retuszowania. "Myślę, że użyliśmy materiałów, które sprawią, że naszych konserwacji nie trzeba będzie poprawiać przez sto lat" - podkreśliła Zygier. Odnowiono także 90 ram, w których prezentowane będą obrazy; największym z nich jest "Bitwa pod Kaliszem w 1706 roku", o wymiarach 2,5 m na 2,5 m.
Jak wyjaśniła fizyk i lider zespołu ds. prewencji muzealnej w MNK Joanna Sobczyk, w trosce o zachowanie odpowiednich warunków dla obiektów stanowiących kolekcję, należało zadbać m.in. o mikroklimat, oświetlenie, wyeliminowanie zanieczyszczeń. Wszystkie materiały zastosowane we wnętrzu Pałacu Czartoryskich, w którym prezentowane będą obiekty, zostały przebadane i są bezpieczne.
Dzieła znalazły się w 150 specjalistycznych gablotach - ponad 100 z nich jest nowych, a 40 zostało zakonserwowanych i zmodernizowanych. "Gabloty nie zostały wyprodukowane seryjnie, tak jak często robi się to na świecie. Każda z nich jest unikalna, trudny materiał zastosowany przez projektanta jest novum w skali szerszej niż Polska. Podobnie jak oświetlenie światłowodowe wyprodukowane przez firmę wytwarzającą gabloty, spełniające nie tylko wymogi architekta, ale będące rozwiązaniem, które można skalować do potrzeb eksponatów, jak i przede wszystkim zapewniające bezpieczeństwo konserwatorskie" - tłumaczyła Sobczyk.
Najcenniejszym obrazem, który umieszczono w specjalnej, najbardziej nowoczesnej ramie, jest "Dama z gronostajem" Leonarda da Vinci. Jak zapewniła Sobczyk, obiekt ten został zabezpieczony także na wypadek zdarzeń losowych - warunki panujące w ramie będą stale monitorowane, a w razie jakichkolwiek nieprawidłowości przewidziano specjalną procedurę działania.
"+Dama z gronostajem+ technologicznie - jak wiemy, dzięki jej historii - jest w stanie bardzo wiele wytrzymać, bo namalował ją genialny artysta, mistrz. Ale my dążymy do tego, żeby u nas niczego więcej nie musiała już wytrzymywać, zapewniamy jej idealne warunki" - podkreśliła Sobczyk.(PAP)
autorka: Nadia Senkowska
nak/ itm/ pko/