W Białymstoku zakończyły się w poniedziałek kilkudniowe miejskie obchody, upamiętniające ofiary masowych deportacji obywateli polskich na Wschód. 10 lutego przypada 80. rocznica pierwszej z czterech wywózek, przeprowadzonych przez władze sowieckie w latach 1940-1941.
Obchody zakończyła uroczystość przy Grobie Nieznanego Sybiraka - jedynym w kraju takim pomniku, który zbudowany został pod koniec lat 90. ub. wieku przy białostockim kościele Ducha Świętego. Najważniejszą częścią tego pomnika jest kilkumetrowy krzyż, przy którym są złożone urny z prochami nieznanych osób, które zginęły na terenie b. ZSRR. Na murze wokół pomnika są tablice poświęcone osobom ważnym dla środowiska sybirackiego.
W uroczystości wzięli udział przedstawiciele Związku Sybiraków, władze miejskie, parlamentarzyści, służby mundurowe, poczty sztandarowe i młodzież z białostockich szkół. Po ekumenicznych modlitwach w intencji ofiar wywózek, przy pomniku składano wieńce i kwiaty. W południe w mieście zawyły syreny, by przypomnieć mieszkańcom miasta o rocznicy deportacji z lutego 1940 roku.
Zastępca prezydenta Białegostoku Rafał Rudnicki podkreślał znaczenie przekazywania wiedzy o tych wydarzeniach z historii Polski młodemu pokoleniu. "Byśmy potrafili skutecznie docierać do niego z przekazem o tych tragicznych chwilach w historii naszego narodu, ale chwilach, które też budowały świadomość i polskość wówczas, gdy tak naprawdę naszego kraju nie było na mapach świata, kiedy dwóch agresorów zajęło polskie ziemie" - mówił.
Rudnicki przypomniał, że w mieście przez kilka dni odbywały się wydarzenia nawiązujące do rocznicy, by w niesztampowy sposób dotrzeć z przekazem, zwłaszcza do młodych ludzi. Wymienił - zorganizowany po raz drugi - sobotni Bieg Pamięci Sybiru czy niedzielną uroczystość zapalenia przy powstającym Muzeum Pamięci Sybiru 1,4 tys. zniczy i lampek, by upamiętnić 140 tys. osób deportowanych na Wschód w pierwszych wywózkach. "Wszystko po to, by z tym nowoczesnym przekazem dotrzeć do kolejnych pokoleń białostoczan, Podlasian, Polaków" - mówił zastępca prezydenta Białegostoku.
Podkreślał, że w tym celu, jako ważne miejsce edukacji kolejnych pokoleń, powstaje też w mieście Muzeum Pamięci Sybiru. Formalnie placówka działa od kilku lat (przez długi czas w tymczasowej siedzibie), w grudniu 2019 roku zakończyła się budowa jej gmachu, trwają prace nad stałymi ekspozycjami.
W założeniu muzeum będzie ogólnopolską placówką zajmującą się m.in. właśnie tematyką deportacji Polaków na Wschód. Otwarcie dla zwiedzających zaplanowano na 17 września 2021 roku.
"Chcąc zachować życie, musimy zachować pamięć o tych, co cierpieli, co ginęli, tylko dlatego, że byli Polakami, chcieli wolnej, suwerennej, niepodległej Polski" - mówił przewodniczący Podlaskiej Rady Wojewódzkiej Związku Sybiraków, b. prezes Związku Tadeusz Chwiedź. Powiedział też, że próby fałszowania historii "nie mogą mieć miejsca". "Sybiracy na to nie pozwolą. Trauma Sybiru trwa wewnątrz nas i my musimy pilnować prawdy historycznej, by ta prawda w jak najszerszym zakresie dotarła do młodych" - podkreślał.
Rano przy białostockim pomniku wieniec złożyli też: szef resortu edukacji Dariusz Piontkowski i wojewoda podlaski Bohdan Paszkowski, w asyście służb mundurowych. Potem także władze samorządowe województwa podlaskiego.
Od 10 lutego 1940 r. do czerwca 1941 r. władze Związku Sowieckiego, okupującego tereny II Rzeczypospolitej, zorganizowały cztery wywózki na Wschód obywateli polskich różnych narodowości. Pierwsza z nich objęła głównie rodziny urzędników państwowych, m.in. sędziów, prokuratorów, policjantów, leśników, a także wojskowych, w tym uczestników wojny polsko-bolszewickiej, i właścicieli ziemskich. Wywożeni trafiali do północnych regionów ZSRS, w okolice Archangielska oraz do Irkucka, Kraju Krasnojarskiego i Komi.
Pierwsza wywózka była największa - ok. 140 tys. osób - i najbardziej tragiczna pod względem liczby ofiar. Deportowano wtedy m.in. wielu mieszkańców Białegostoku i okolic. Władze miasta podkreślają, że wtedy na "nieludzką ziemię" wywieziono jedną piątą mieszkańców miasta i okolic, a prześladowaniami sowieckimi była dotknięta niemal każda rodzina.
Całkowita liczba obywateli polskich wywiezionych w latach 1940-1941 w głąb Związku Sowieckiego nie jest znana. Historycy IPN, m.in. w oparciu o źródła archiwalne NKWD, tę liczbę szacują na kilkaset tysięcy obywateli polskich. Związek Sybiraków uważa za prawdziwe dużo wyższe liczby i przyjmuje, że w ramach czterech zsyłek na Wschód wywieziono 1,3 mln polskich obywateli, z których zginął co trzeci.(PAP)
autor: Robert Fiłończuk
rof/ dki/