55 lat temu, 18 marca 1965 r., byli działacze PZPR Jacek Kuroń i Karol Modzelewski ogłosili przygotowywany przez wiele miesięcy „List otwarty do członków PZPR”. Poddali w nim krytyce obowiązujący od października 1956 r. model funkcjonowania państwa i społeczeństwa PRL.
Przemiany października 1956 r. doprowadziły do względnej liberalizacji systemu politycznego PRL. Swoboda życia kulturalnego, naukowego i społecznego była nieporównywalnie większa niż w najmroczniejszym okresie stalinizmu. Więzienia opuścili żołnierze Armii Krajowej i antykomunistycznego podziemia niepodległościowego, którym udało się dożyć zakończenia terroru politycznego.
Skala reform Października była jednak wielkim rozczarowaniem dla młodych działaczy partyjnych i Związku Młodzieży Socjalistycznej, którzy domagali się daleko idących przeobrażeń systemu. Dla wielu z nich wyjątkowym doświadczeniem biograficznym była współpraca z młodymi robotnikami, m.in. z warszawskiej Fabryki Samochodów Osobowych. Żerańskie zakłady były jednymi z głównych ośrodków domagających się tworzenia rad robotniczych i walki z biurokracją. Młodzi, lewicowo nastawieni intelektualiści w tych postulatach widzieli narzędzie do zwalczania dyktatury i zastąpienia jej wartościami „prawdziwego socjalizmu”. Z ogromną niechęcią przyjęli więc rzucone 24 października 1956 r. przez nowego I sekretarza KC PZPR Władysława Gomułkę: „Dość wiecowania i manifestacji! Czas przejść do codziennej pracy”.
Nastroje swojego środowiska pod koniec października 1956 r. opisywał Karol Modzelewski, wówczas student historii Uniwersytetu Warszawskiego. „Czuliśmy się wzięci w dwa ognie. Poprzedniego dnia rozpoczęła się rewolucja na Węgrzech i do Budapesztu wkroczyły radzieckie czołgi. W obliczu tragedii węgierskiej dominowała obawa, że na Polskę może spaść podobne nieszczęście. Podzieliliśmy tę obawę. Uważaliśmy się za rewolucjonistów, ale pozytywistyczny imperatyw ochrony substancji narodowej krępował nam skrzydła” – pisał we wspomnieniach opublikowanych niemal sześć dekad później.
Ostatecznym końcem odwilży było zamknięcie młodzieżowego tygodnika „Po prostu” w październiku 1957 r. Część „buntowników” października 1956 r. wycofała się z jakiejkolwiek aktywności politycznej, inni w ramach struktur partii próbowali doczekać momentu, w którym na nowo mogliby podjąć próbę przedstawienia swojej wizji porządku socjalistycznego. Tę drugą strategię przyjęli m.in. Karol Modzelewski (który wstąpił do Podstawowej Organizacji Partyjnej PZPR w Instytucie Historycznym UW wiosną 1957 r.) i Jacek Kuroń, który zaczął działać m.in. w odbudowywanym Związku Harcerstwa Polskiego. Oba te środowiska miały odegrać dużą rolę w kształtowaniu się środowisk kwestionujących politykę PZPR w latach rządów Władysława Gomułki.
Jedną z niewielu nisz do prowadzenia wolnej dyskusji stały się mury uczelni. Władze PRL w tym okresie raczej przestrzegały zasady autonomii szkół wyższych. W 1962 r. Kuroń i Modzelewski po długich rozmowach z uniwersyteckimi strukturami partii powołali Polityczny Klub Dyskusyjny przy uczelnianym Związku Młodzieży Socjalistycznej. Jego przewodniczącym został doktorant Karol Modzelewski. Udało mu się wymóc na władzach uczelni zgodę na udział w dyskusjach również osób spoza UW. Jego grono zasiliło więc kilkudziesięciu harcerzy związanych z Jackiem Kuroniem. Początkowo ZMS i organizacja partyjna na UW spoglądały na Klub przychylnie. Jednak już w 1963 r. bezpieka rozpoczęła inwigilację środowiska. W maju tamtego roku Komitet Wojewódzki PZPR nakazał zawieszenie spotkań. Ostatecznie Klub rozwiązano.
Najaktywniejsi jego członkowie mimo to spotykali się nadal w ramach wydziałowych struktur ZMS oraz prywatnie. Na początek marca 1964 r. zaplanowano konferencję sprawozdawczo-wyborczą uniwersyteckiego Związku Młodzieży Socjalistycznej. Mobilizacja członków Politycznego Klubu Dyskusyjnego doprowadziła do niedopuszczalnej dla partii sytuacji, w której w nowych władzach ZMS znalazło się wielu członków PKD. Sytuację polityczną zaostrzył List 34. Głos wybitnych intelektualistów w obronie polskiej kultury spotkał się ze wściekłością władz. 14 kwietnia 1964 r. na dziedzińcu UW odbył się krótki wiec, na którym grupa studentów wyraziła poparcie dla sygnatariuszy listu. Mimo że zdarzenie nie było inicjatywą ZMS, spotkało się z poparciem większości jego członków. Jednocześnie władze partyjne zażądały od Związku odcięcia się od wiecujących. W odpowiedzi zarząd ZMS wysunął wniosek o reaktywowanie Politycznego Klubu Dyskusyjnego. Zespół partyjny przy Związku otrzymał decyzję PZPR o konieczności podporządkowania się jego decyzjom. W tej sytuacji wszyscy członkowie ZMS związani z Klubem podali się do dymisji. Zasiadający w Komitecie Uczelnianym PZPR zostali ukarani upomnieniem. „Doszliśmy do ściany. Było jasne, że w tym systemie niezależna działalność możliwa jest tylko poza regułami obowiązującymi w partii i w podległych jej organizacjach społecznych” – stwierdzał Modzelewski.
Grupa wykluczonych z ZMS wraz ze środowiskiem harcerzy skupionym wokół Jacka Kuronia oraz grupą robotników z FSO postanowiła stworzyć ściśle konspiracyjne środowisko opozycyjne wobec partii. Ich pierwszym celem stało się przygotowanie broszury programowej, która w oparciu o założenia ideologii marksistowskiej i trockizmu krytycznie analizowałaby ustrój PRL oraz sposób sprawowania rządów przez PZPR. Już jesienią 1964 r. SB na podstawie podsłuchów oraz pracy agenturalnej zrozumiała, jaki charakter będzie miała broszura. W listopadzie bezpieka skonfiskowała prawie gotowe opracowanie i aresztowała Kuronia oraz Modzelewskiego. Po 48 godzinach zostali zwolnieni. Władze uznały, że proces stosunkowo mało znanych działaczy jest niekorzystny wizerunkowo. W listopadzie obaj jednak zostali wyrzuceni z partii. Wraz z nimi z PZPR usunięto kilkoro ich przyjaciół. Mimo to Modzelewski pojawił się na kilku zebraniach komitetów uczelnianych PZPR oraz ZMS i streszczał kluczowe tezy zarekwirowanego manifestu.
Kuroń i Modzelewski odtworzyli podstawowe założenia memoriału w „Liście otwartym do członków PZPR”. 18 marca 1965 r. postanowili rozpowszechnić je wśród działaczy studenckich UW, a także przekazać komitetom uczelnianym ZMS i PZPR. „Mieliśmy czternaście kopii jego [listu – przyp. red.] maszynopisu. Jedną z nich wręczyłem Gieysztorowi [Aleksandrowi – mediewiście, promotorowi Modzelewskiego – przyp. red.], mówiąc: +Panie Profesorze, niech Pan spojrzy+. On popatrzył, zamknął się w gabinecie i powiedział, żebym przyszedł za trzy godziny. Gdy się znów zjawiłem, powiedział, że przeczytał list z wypiekami na twarzy. Nie skomentował jednak jego treści” – mówił prof. Modzelewski w rozmowie z PAP w 2016 r.
„Do kogo należy władza w naszym państwie?” – pytali Kuroń i Modzelewski. Odpowiedź brzmiała: „Do biurokracji partyjnej”. Autorzy wskazywali też na konflikt między klasą robotniczą a centralną biurokracją partyjną, którą określali jako „klasę panującą” i „wyzyskującą” pracę robotników. Byli członkowie PZPR krytykowali władze PRL z pozycji skrajnej lewicy inspirowanej ideami Lwa Trockiego. Odrzucali również demokratyczne reformy systemu. „Tym samym opowiadamy się przeciw systemowi parlamentarnemu. Doświadczenie obydwu dwudziestoleci wykazuje bowiem, że nie stanowi on zabezpieczenia przed dyktaturą, a jednocześnie nawet w najdoskonalszej postaci nie jest on formą ludowładztwa. W systemie parlamentarnym partie rywalizują o głosy wyborców: z chwilą, gdy kartki wyborcze zostaną wrzucone do urny, programy wyborcze mogą być wrzucone do kosza. […] Formalnemu głosowaniu raz na cztery lub pięć lat przeciwstawiamy stały udział klasy robotniczej, zorganizowanej w system Rad, partie polityczne i Związki Zawodowe, w podejmowaniu, korygowaniu i kontroli wykonania decyzji gospodarczych i politycznych wszystkich szczebli. […] Dlatego demokracja robotnicza jest zarazem społecznie najszersza i stwarza najpełniejsze warunki dla swobodnego rozwoju całego społeczeństwa” – podkreślali.
Zgodnie ze swoimi przewidywaniami następnego dnia Modzelewski i Kuroń zostali aresztowani. Ostatecznie skazano ich za nawoływanie w memoriale i liście do obalenia przemocą ustroju politycznego i społeczno-gospodarczego Polski Ludowej oraz za rozpowszechnianie fałszywych wiadomości jej dotyczących. Wyrok trzech i pół roku więzienia usłyszał Modzelewski. Kuroń dostał trzy lata.
W więzieniu Karol Modzelewski próbował pracować nad doktoratem. Dzięki kontaktom Aleksandra Gieysztora mógł posiadać materiały naukowe i widywać się ze swoim promotorem. Szybko jednak te przywileje zostały mu odebrane. „Sądzę, że ktoś doniósł Gomułce, że wrogowie ustroju mogą pisać w więzieniach prace doktorskie. Taki liberalizm był dla towarzysza Wiesława nie do przyjęcia” – tłumaczył prof. Modzelewski w rozmowie z PAP w 2016 r. W czasie, gdy obaj autorzy listu przebywali w celach, dokument dotarł na zachód Europy. Wzbudził fascynację wśród skrajnie lewicowych grup młodych kontestatorów, z których wywodzili się przywódcy rewolty roku 1968.
„Wyszedłem z więzienia na tzw. warunkowe zwolnienie 3 sierpnia 1967 r. Miałem przed sobą siedem miesięcy wolności, ale to były ważne miesiące” – pisał Karol Modzelewski w autobiografii. Wcześniej, w maju 1967 r., na wolności znalazł się Jacek Kuroń. Obaj zaangażowali się w działania środowiska „komandosów”, które stało się ważną częścią studenckiego ruchu protestu w marcu 1968 r. Postulaty Kuronia i Modzelewskiego nigdy nie stały się fundamentem programowym trwałego ruchu politycznego kontestującego władzę PZPR. Niektóre jego elementy, takie jak postulat samoorganizacji robotników, znajdowały jednak swoją kontynuację w programie działania Komitetu Obrony Robotników. Postulat samorządów robotniczych piętnaście lat później miał zaś być elementem programu NSZZ „Solidarność”.
Michał Szukała (PAP)
szuk / skp /