Karol Wojtyła traktował kardynała Stefana Wyszyńskiego jak ojca. Łączyła ich głęboka przyjaźń, miłość do Boga, Kościoła i Ojczyzny – mówi PAP Anna Rastawicka z Instytutu Prymasa Wyszyńskiego.
Zwróciła uwagę, że choć obaj duchowni wywodzili się z innych części ziem polskich, a co za tym idzie, innych tradycji oraz mieli odmienne osobowości, to płaszczyzną, która ich połączyła, była wiara i troska o wspólnotę Kościoła. "Urzekało mnie ich całkowite oddanie Bogu, zaangażowanie w to, co robili oraz miłość do Najświętszej Maryi Panny. O Matce Bożej, Wojtyła w swoim herbie mówi: +Totus Tuus+, z kolei kard. Wyszyński: +Wszystko postawiłem na Maryję+" - powiedział Anna Rastawicka.
Zwróciła uwagę, że Wojtyła odnosił się do prymasa jak do ojca. "Był dla niego ogromnym autorytetem. Natomiast kardynał Wyszyński dostrzegał wartości intelektualne i moralne Karola Wojtyły, dlatego chętnie korzystał z jego pomocy i współpracy, czy to w czasie obrad soboru, czy w pracy Konferencji Episkopatu Polski w Ojczyźnie. To byli dwaj ludzie, którzy dopełniali się" – zaznaczyła. Dodała, że "po nominacji Karola Wojtyły na kardynała, prymas Wyszyński powiedział: +Odtąd będziemy jak dwa konie ciągnąć wóz Kościoła+”.
Zwróciła uwagę, że komuniści próbowali skłócić obu pasterzy. "Wiedzieli, że kardynał Wojtyła nie pójdzie na żadną konfrontację z prymasem Wyszyńskim, dlatego wybrali metodę uprzywilejowywania Wojtyły, jako tego otwartego, nowoczesnego". Mimo to, jak podkreśla Anna Rastawicka - "on nigdy nie uległ tej polityce, tej manipulacji. Kiedy władze dały mu paszport na wyjazd do Rzymu na synod, a kardynałowi Wyszyńskiemu nie, wówczas Wojtyła nie przyjął dokumentów i nie pojechał, starając się nie pozwolić rozgrywać władzom komunistycznym sytuacji Kościoła" – wspomniała.
Stwierdziła, że "ten schemat stawiania jednego przeciw drugiemu utrwalił się do dziś w nieco innej formie". "Kiedy patrzę na niektóre filmy, programy, wówczas mogę zaobserwować, że kardynał Wojtyła ukazywany jest jako nowoczesny, bliski ludziom, podczas gdy kardynała Wyszyńskiego przedstawia się jako sztywnego hierarchę. Tymczasem nic bardziej mylnego. To od Prymasa Tysiąclecia Wojtyła uczył się śmiałości, żeby przechodząc po liturgii robić dzieciom krzyżyk na czole" – powiedziała Anna Rastawicka.
Mówiąc o wyborze Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową powiedziała, że "dla obu postaci ta nominacja była przede wszystkim wielkim darem Boga dla Polski, dla całego naszego narodu". Przypomniała, że po wyborze Ojciec Święty z wielką miłością powiedział do Prymasa Wyszyńskiego: +Nie byłoby na Stolicy Piotrowej tego Papieża-Polaka, który dziś pełen bojaźni Bożej, ale i pełen ufności rozpoczyna nowy Pontyfikat, gdyby nie było Twojej wiary, niecofającej się przed więzieniem i cierpieniem, Twojej heroicznej nadziei, Twego zawierzenia bez reszty Matce Kościoła, gdyby nie było Jasnej Góry i tego całego okresu dziejów Kościoła w Ojczyźnie naszej, które związane są z Twoim biskupim i prymasowskim posługiwaniem+". Dodała, że od tego momentu kardynał Wyszyński wszystko ofiarowywał w intencji Jana Pawła II, zarówno msze św., trudy pracy duszpasterskiej, jak i swoją chorobę.
Zwróciła uwagę na dramatyczny zbieg okoliczności, jakim był zamach na papieża oraz odejście z tego świata Prymasa Tysiąclecia. "Leżąc w klinice Gemelli, Jan Paweł II chciał jeszcze usłyszeć przez telefon głos Wyszyńskiego. 24 maja zadzwonił, ale kabel telefoniczny był za krótki i nie udało się połączyć. Przełożono więc rozmowę na następny dzień. 25 maja papież zadzwonił ponownie do prymasa. Żegnając się z nim powiedział: +Całuję twoje ręce+, z kolej kardynał Wyszyński powiedział: +Całuję twoje stopy. Między nami jest Matka Najświętsza. Cała nadzieja jest w Niej+" - przypomniała Rastawicka dodając, że obie te postaci uczą nas solidarności oraz troski o wspólne dobro.
Anna Rastawicka przez lata należała do grona najbliższych osób w otoczeniu kard. Stefana Wyszyńskiego. W latach 1969–1981 pracowała w Sekretariacie Prymasa Polski. Od 1981 roku, pracując w Instytucie Prymasowskim działała na rzecz utrwalenia nauczania i zachowania pamięci o kardynale Stefanie Wyszyńskim. (PAP)
Autor: Magdalena Gronek
mgw/ dki/