W prymasie Polski kard. Stefanie Wyszyńskim widziano głowę narodu; to był przywódca narodu – mówi ks. prof. Józef Naumowicz z UKSW w Warszawie z okazji przypadającej we wtorek 38. rocznicy jego śmierci i 30. rocznicy od rozpoczęcia jego procesu beatyfikacyjnego.
W rozmowie z PAP podkreślił, że kard. Wyszyński prawie 32 lata przewodził Kościołowi w Polsce. "Był to olbrzymi czas i bardzo trudny, bo były to lata pięćdziesiąte, czasy stalinowskie i poststalinowskie, kiedy prymas Wyszyński przez trzy lata przebywał w więzieniu. Później lata sześćdziesiąte - lata milenium i obchodów 1000-lecia Chrztu Polski, a jednocześnie bardzo trudnej walki ideologicznej państwa przeciwko Kościołowi" - wskazał ks. prof. Naumowicz.
Zwrócił też uwagę na to, że prymas Wyszyński umiera w roku karnawału "Solidarności", 28 maja 1981 roku, kiedy jeszcze nic nie było wiadomo, a sprawy były bardzo burzliwe, pamiętając o tym, że w maju tego roku na pl. Św. Piotra w Rzymie został postrzelony papież Jan Paweł II. Dodał, że pamięta pogrzeb prymasa Wyszyńskiego, który zgromadził niesamowite rzesze ludzi, a szczególnie jeden z wieńców na trumnie i szarfę, na której było napisane: "Niekoronowanemu królowi Polsk".
"W prymasie Wyszyńskim poza jego wielkim autorytetem moralnym i osobistym widziano pozycję prymasa Polski w okresie PRL-u, która była tak bardzo ważna, że widziano w nim jakby głowę narodu. Spełnił on niesamowitą rolę przez ponad 30 lat prymasostwa i cieszył się ogromnym autorytetem w Polsce, ale także w Kościele Powszechnym" - podkreślił w rozmowie z PAP ks. prof. Naumowicz.
Dodał, że być może jedną z przyczyn jego wielkiego autorytetu, był fakt, że w 1978 roku, w ostatnich latach jego życia biskup krakowski kard. Karol Wojtyła został wybrany na papieża. "Jedną z przyczyn na pewno było to, w jaki sposób prymas Wyszyński przewodził Kościołowi w Polsce, który nie uległ ateizacji" - uważa ks. prof. Naumowicz. Zaznaczył też, że prymas Wyszyński był człowiekiem wielkiej modlitwy i człowiekiem przebaczenia, który m.in. modlił się codziennie za Bolesława Bieruta, który doprowadził go do uwięzienia.
Zapytany, jak wyglądały relacje kard. Wyszyńskiego z kard. Karolem Wojtyłą, ks. prof. Naumowicz odpowiedział: "To były dwie czołowe postacie w Kościele polskim. Prymas Wyszyński zaproponował osobę Karola Wojtyły na biskupa i w imieniu papieża ogłosił jego nominację. Później, kiedy bp Wojtyła został kardynałem, pełnił funkcję zastępcy przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski. Obaj bardzo dobrze się rozumieli. Spotykali się poza różnymi uroczystościami kościelnymi także na terenie prywatnym, często naradzali się i bardzo dobrze ze sobą się rozumieli".
Jak podkreślił, kard. Wojtyła był bardzo lojalny wobec prymasa Wyszyńskiego. "Jeżeli władze państwowe starały się rozgrywać między nimi, np. prymasowi Wyszyńskiemu nie udzielono pozwolenia na wyjazd do Watykanu, a kard. Wojtyła otrzymał takie pozwolenie, ale ze względu na to, że prymas Wyszyński nie otrzymał, on też nie pojechał, żeby okazać lojalność wobec prymasa Wyszyńskiego. "To był wspaniały tandem przewodzący Kościołowi w Polsce" - dodał.
Na pytanie, dlaczego ten proces beatyfikacyjny kard. Wyszyńskiego tak długo trwał i kiedy należy spodziewać się jego beatyfikacji, ks. prof. Naumowicz wyjaśnił, że był on związany przede wszystkim z kwestą zebrania bardzo obszernej dokumentacji. "On pozostawił kilkadziesiąt, jeśli nie kilkaset tomów zapisków, kazań, materiałów, a do procesu beatyfikacyjnego trzeba je prześledzić, streścić całość jego nauczania i pokazać wartość tego nauczania. Ponadto trzeba przesłuchać bardzo wielu świadków jego życia, czy nie ma jakichś przeciwności co do jego beatyfikacji. Stąd też ta olbrzymia ilość materiałów, która wiąże się z tak długim jego prymasostwem" - zaznaczył ks. prof. Naumowicz.
Podkreśli, że obecnie proces beatyfikacyjny kard. Wyszyńskiego czeka na jego zatwierdzenie przez papieża i wyznaczenie daty beatyfikacji. "Należy się spodziewać, że nastąpi to już w niedługim czasie" - dodał. (PAP)
Autor: Stanisław Karnacewicz
skz/ mhr/