Niemieccy prokuratorzy zażądali w poniedziałek trzech lat więzienia dla 93-letniego byłego strażnika niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego Stutthof, który, jak twierdzą, był „bez wątpienia” współwinny zabójstwa ponad 5 tys. osób w czasie II wojny światowej.
W jednym z ostatnich tego typu procesów oskarżony Bruno Dey nie zaprzecza, że był strażnikiem w założonym przez Niemców pod Gdańskiem obozie (dzisiejsze Sztutowo) w latach 1944-1945, twierdzi jednak, że został zmuszony do pracy i że nigdy nie był wyznawcą ideologii nazistowskiej.
„Nie czuję się winny z powodu tego, co się wtedy wydarzyło” - powiedział 20 maja podczas przesłuchania, cytowany przez AFP. „Nie przyłożyłem się do tego w żaden sposób, jak tylko będąc strażnikiem” - bronił się.
Tymczasem główny prokurator Lars Mahnke uważa, że Dey wiedział o „zorganizowanym przez państwo masowym morderstwie”, które miało miejsce wokół niego i powinien był zejść ze strażniczej wieży i oddać broń.
Prokuratorzy twierdzą również, że jego zaangażowanie było kluczowe, ponieważ czas jego służby zbiegł się z „ostatecznym rozwiązaniem”, polegającym na systematycznej eksterminacji Żydów poprzez gazowanie, głodzenie lub odmowę opieki medycznej.
Dey przyznał w zeszłym roku, że był świadomy istnienia komory gazowej w obozie i przyznał się do tego, że widział „wychudzone postacie, ludzi, którzy cierpieli”.
Pomimo zaawansowanego wieku Dey, który po wojnie został piekarzem, jest sądzony w sądzie dla nieletnich w Hamburgu, ponieważ miał 17 lat, kiedy zaczął pracować w Stutthof. Grozi mu kara od sześciu miesięcy do 10 lat, a wyrok zostanie ogłoszony 23 lipca.
Niemiecki nazistowski obóz koncentracyjny Stutthof został założony w 1939 roku i początkowo służył do przetrzymywania polskich więźniów politycznych. Jak podaje Yad Vashem, więziono w nim około 115 tys. osób, z czego 65 tys. zmarło. Od 1944 r. znajdowało się w nim wielu Żydów, głównie kobiety z krajów bałtyckich i Polski, przeniesionych z innych obozów, w tym z Auschwitz.(PAP)
baj/ mal/